Recenzje
Autentyczność przyciąga. Jak budować swoją markę na prawdziwym i porywającym przekazie?
„Autentyczność ma moc przyciągania”. To właśnie szczere zachowanie, prawdziwe emocje, sprawiają, że chętniej przebywamy z osobami, które potrafią pokazać się od tej strony, bez fałszu, niepotrzebnego zadęcia i udawania. A jak to się ma do biznesu czy prowadzenia strony internetowej? Otóż autentyczność jest również potrzebna w sieci, a także przy kreowaniu wizerunku marki. Książka Autentyczność przyciąga. Jak budować swoją markę w prawdziwym i porywającym przekazie Anny Piwowarskiej to propozycja dla osób szukających sposobu, na to jak pokazać swoją markę w prawdziwy i zarazem ciekawy sposób.
To, co wyróżnia naszą firmę, to my sami. Przecież nie ma drugiej takiej samej osoby jak my. Dlatego kreując wizerunek firmy, warto pokazać siebie. Jest to bardzo trudne, bo najtrudniej pisze się o osobie, ale ćwiczenie czyni mistrza. Również w tekstach ofertowych warto postawić na oryginalność i zrezygnować ze sztampowych opisów, które możemy znaleźć na setkach stron. Wszystko powinno nas wyróżniać. O tym i o wielu innych kwestiach pisze Anna Piwowarska w książce Autentyczność przyciąga.
Publikacja ta nie jest pierwszym poradnikiem z zakresu copywritingu i kreowania marki, który przeczytałam. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych książek tego typu, jakie miałam w rękach. Jest napisana prostym, przystępnym językiem i nie obiecuje cudów, ale daje nam coś więcej. Kiedy zastosujemy się do porad w niej zawartych, a także będziemy ćwiczyć nasze umiejętności zgodnie ze wskazówkami, będziemy mogli tworzyć autentyczne treści – nie tylko teksty. Dostajemy narzędzia i wiedzę, która pozwala nam zmienić nasz sposób myślenia o pisaniu, ale i osobie, jako marce.
Autorka zwraca uwagę na niuanse, które pozwalają nam być bardziej autentycznymi w tym co robimy, a także w jaki sposób to przedstawiamy.
W książce znajdziemy porady oraz ćwiczenia, które pozwolą nam lepiej zrozumieć najważniejsze zagadnienia. Jest to książka, która przyda się osobom pragnącym napisać porywający list motywacyjny, stworzyć notkę o sobie na stronie firmowej, ale i tym, które na co dzień pracują ze słowem.
To, co wyróżnia naszą firmę, to my sami. Przecież nie ma drugiej takiej samej osoby jak my. Dlatego kreując wizerunek firmy, warto pokazać siebie. Jest to bardzo trudne, bo najtrudniej pisze się o osobie, ale ćwiczenie czyni mistrza. Również w tekstach ofertowych warto postawić na oryginalność i zrezygnować ze sztampowych opisów, które możemy znaleźć na setkach stron. Wszystko powinno nas wyróżniać. O tym i o wielu innych kwestiach pisze Anna Piwowarska w książce Autentyczność przyciąga.
Publikacja ta nie jest pierwszym poradnikiem z zakresu copywritingu i kreowania marki, który przeczytałam. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych książek tego typu, jakie miałam w rękach. Jest napisana prostym, przystępnym językiem i nie obiecuje cudów, ale daje nam coś więcej. Kiedy zastosujemy się do porad w niej zawartych, a także będziemy ćwiczyć nasze umiejętności zgodnie ze wskazówkami, będziemy mogli tworzyć autentyczne treści – nie tylko teksty. Dostajemy narzędzia i wiedzę, która pozwala nam zmienić nasz sposób myślenia o pisaniu, ale i osobie, jako marce.
Autorka zwraca uwagę na niuanse, które pozwalają nam być bardziej autentycznymi w tym co robimy, a także w jaki sposób to przedstawiamy.
W książce znajdziemy porady oraz ćwiczenia, które pozwolą nam lepiej zrozumieć najważniejsze zagadnienia. Jest to książka, która przyda się osobom pragnącym napisać porywający list motywacyjny, stworzyć notkę o sobie na stronie firmowej, ale i tym, które na co dzień pracują ze słowem.
Czytając Iwona; 2016-07-22
Podniebny lot
Lubię historie trudnych związków, ludzi z przeszłością, którzy muszą walczyć o siebie, jednak do tek pory nie za bardzo mogłam się przemóc, żeby sięgnąć po książki nastawione w dużej mierze na erotykę. Tego typu wątki nie przeszkadzają mi jako takie, jednak większość historii dziejącej się w łóżku to nie moje klimaty. Po takim wstępnie możecie się zdziwić, dlaczego zdecydowałam się na lekturę "Podniebnego lotu", sama nie do końca wiedziałam jak ją odbiorę, w końcu trzeba jednak przełamywać opory i odkrywać nowe ścieżki.
Bianka spełnia się jako stewardessa, obsługując pasażerów w pierwszej klasie. Jej uroda sprawia, że niejeden mężczyzna zwraca na nią uwagę jednak jej chłód i opanowanie pozwala jej na trzymanie tych osób z daleka. Niespodziewane spotkanie Jamesa Cavendisha podczas jednego z lotów prowadzi do niespotykanego napięcia. Dziewczyna po raz pierwszy łamie swoje zasady, wiedząc, że może tego żałować. James jest bogatym i bardzo doświadczonym mężczyzną, a jego niespotykane zainteresowania jeszcze bardziej przyciągają. Czy układ, na który się godzą, sprawi im przyjemność, czy okaże się początkiem cierpienia?
Czytając pierwsze strony "Podniebnego lotu" czułam, że to zdecydowanie książka nastawiona bardzo jednokierunkowo i poczułam zawód, że będę musiała przez nią przebrnąć. Już na pierwszych kartkach pojawia się silna reakcja Bianki na Jamesa. Wystarczy jedno jego spojrzenie, żeby dziewczyna, która do tej pory nie miała czynienia z mężczyznami, była mokra. Nie do końca mi to pasowało, szczerze powiedziawszy wolę bardziej skomplikowane historie. Całe szczęście książka nie jest aż tak prosta, jak początkowo się wydaje. Historia Bianki i Jamesa oparta jest na układzie, który zawarli. Ona zupełnie niedoświadczona, on za to doświadczenia ma w pełni, a dodatkowo kręci go BDSM. Bianka to osoba z bardzo trudnym dzieciństwem od którego cały czas ucieka. James jest skryty i trudno go rozgryźć, ale kiedy już decyduje się na wyznania pokazuje, ze mimo pieniędzy nie było mu łatwo. Takie relacje nie mogą potrwać długo, Bianka doskonale zdaje sobie sprawę że to kwestia najwyżej paru tygodni, a jednak nieświadomie zaczyna darzyć mężczyznę coraz większymi uczuciami. On za to jest niesamowicie zaborczy i twierdzi, że ona jest inna od wszystkich poprzednich kobiet...
Historia jest mocna, a jednak scen erotycznych jest w sumie niewiele. Mam wrażenie, że bohaterowie więcej mówią, drażniąc się wzajemnie. Zbliżenia w tej książce są dość niezwykłe, mocniejsze, nastawione na zainteresowania Jamesa. Wzajemne poznawanie się bohaterów, na płaszczyźnie duchowej zajmuje im o wiele więcej czasu, ale zdecydowanie bardziej ich do siebie zbliża. Wzajemne sekrety, trudna przeszłość, jednocześnie ich do siebie przyciągają i odsuwają.
Bohaterowie chyba nie do końca trafili w mój gust. Bianka, wycofana a jednocześnie rozpalona, marząca o związku bez zobowiązań a jednocześnie do żywego zraniona odsunięciem na boczny tor. James, który zbyt mocno lubi niebezpiecznie gry i podporządkowanie sobie innych, może własnie z powodu swoich przeżyć z przeszłości. On chyba zdobył moje największe uznanie. Jest jeszcze Stephan, najbliższy przyjaciel Bianki, z którym nie może się rozstać. Brat, który zawsze staje po jej stronie. Gej, który walczył na ringu... Może tylko do mnie nie przemawia takie połączenie.
Wciągnęła mnie ta historia, mocno wciągnęła gdzieś od połowy, albo 2/3 książki, kiedy pojawiły się problemy emocjonalne, przeszłość dała o sobie znać, gdzie widać dużo romantycznych odruchów. Już wiem, że książki nastawione na relacje erotyczne, gdzie seks gra pierwsze skrzypce nie wciągają mnie dostatecznie. Wolę takie historie, gdzie bohaterowie kończą w łóżku, a nie tam zaczynają. Jedna ta książka na pewno znajdzie duże grono zwolenniczek.
"Podniebny lot" na początku wywołuje grad iskier, przedstawia relacje poddańczą, a jednocześnie gdzieś pomiędzy wyłania się opiekuńczość i romantyzm. Pierwszy rzut oka na związek głównych bohaterów może bardzo mylić, dopiero pod koniec lektury widać drugie dno.
Lubicie erotyki? Skuście się na "Podniebny lot", poznajcie historię cichej stewardessy i biznesmena, który ma wszystko o czym pomyśli. Ta historia dopiero się rozpoczyna, zostawiając bohaterów w niezwykle emocjonującym momencie.
http://ksiazkowewyliczanki.blogspot.com/ Magda Barwińska; 2016-07-09
Podniebny lot
Przede wszystkim to co zauważyłam na początku to niemiłosiernie szybko splot wydarzeń. Wszystko działo się we wrecz zastraszającym tempie, fabuła zamiast powoli zachęcać czytelnika to rzuciła go na tzw. ,,głęboką wodę". Ale wracając do tego co znajdziemy w tej książce.
Więc mamy tutaj główną bohaterkę Biancę, która pracuje w samolotach razem ze swoim przyjacielem. Oboje mają nieciekawa przeszłość, dość bolesną jednak pomimo, że życie nie raz dało im w kość to oboje są pogodni i gotowi na nowe wyzwania. Bianca byla denerwujaca postacią. Autorka pozwoliła sobie by to właśnie cała narracja skupiła się w rękach tej młodej steewardessy i nie wiem czy ti do konca byl dobry pomysł. Przemyślenia młodej dziewczyny przypominały mi troche wewnętrzna boginie Any z dobrze nam wszystkich znanej powieści E. L. James. Jeśli ktokolwiek z Was miał styczność z książkami również Pani Sylvii Day to również znajdziemy tutaj kilka podobieństw.
Przechodząc do samego pana Cavendisha. Cóż innego moglabym rzec - typowy Pan Szary. Perwersyjny, nieustepliwy i zdobywając wszytsko czego pragnie. Znacie to skądś? Ja tak i nie podoba mi się to.
Plusem powieści jest fakt, iż główną bohaterka nie jest glupiutka kokietka. Ma swoje zdanie i nie boi się fo wyrażać. Warto też wspomnieć, że niezwykle szybko sie tą powieść czyta. Zajęło mi to raptem moze dwie-trzy godzinki. Pomimo kilku wad naprawde powieść była przyjemnym zabiciem czasu. Odradzalabym lekturę młodym dziewczynom, raczej jest to pozycja dla troche starszych osób. Sama czasem czułam się zmieszaną gdy czytałam. Jeśli poszukujecie książki na doslownie kilka chwil, która Was odpreży ale niekoniecznie niesie za sobą bogactwo treści to polecam. Ja sama do niej nie wrócę.
http://adaline-bookworm.blogspot.com/ Adaline
Eden. Nowy początek
„Eden. Nowy początek” Mii Sheridan to drugi i ostatni tom wciągającego cyklu „A Sign of Love”. Po dramatycznym zakończeniu tomu pierwszego, nie mogłam się doczekać jak potoczy się dalsza historia Eden oraz Caldera. Czy kolejny raz dostałam zachwycającą i piękną opowieść? Zapraszam na recenzję.
„Nic na świecie nie jest tak mocne jak prawdziwa miłość!”
Trzy lata po tragicznej powodzi, w której na własne życzenie zginęli niemal wszyscy mieszkańcy Arkadii, życie Caldera oraz Eden zmieniło się diametralnie. Oboje są przekonani, że to drugie nie żyje i próbują układać swoje życie na nowo. Eden po opuszczeniu Arkadii zamieszkała w domu zamożnego jubilera i nauczała jego wnuczkę gry na fortepianie. Po jego śmierci dowiedziała się, że jako dziecko została porwana przez Hektora, a jej matka cały czas mieszka niedaleko. Calder pod opieką Xandra długi czas walczył z demonami przeszłości i nie mógł pogodzić się ze śmiercią ukochanej. Jednak i on powoli staje na nogi, zostaje sławnym malarzem, a u jego boku pojawia się nowa dziewczyna.
Nowe życie, nowe znajomości, a serca cały czas złamane!
Niespodziewanie losy tej dwójki kolejny raz zostaną połączone. Czy to przypadek, czy może przeznaczenie? Koniecznie sami musicie odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Mia Sheridan kolejny raz mnie nie zawiodła. Znów dostałam przepiękną, pełną wzruszeń historię. Po trzech latach Eden oraz Calder próbują żyć na nowo. Ona odnalazła matkę, on stał się sławnym malarzem. Jednak żadne z nich nie potrafi zapomnieć o tym drugim i pogodzić się z jego śmiercią. Ich spotkanie po latach to w moim odczuciu tylko i wyłącznie przeznaczenie. Autorka przepięknie opisała tę scenę i wywołała u mnie lawinę łez. Życie tej dwójki nie będzie łatwe, nad Eden ochronny parasol rozłożyła matka, która próbuje nadrobić stracony czas, a Calder za to wkroczył w nowy związek, będzie miał dziewczynę, która obdarzy go szczerym i prawdziwym uczuciem. Tylko czy można stanąć na drodze przeznaczeniu? Wszystko pogmatwa się jeszcze bardziej, gdy o trójce ocalałych osób z Arkadii dowiedzą się media... Nic więcej Wam nie zdradzę, musicie uwierzyć mi na słowo, że wszystko co przygotowała autorka naszym bohaterom będziecie, czytać z zapartym tchem, ciekawi jak zakończy się ich wciągająca historia. Zapewniam, że Mia Sheridan niejednokrotnie Was zaskoczy, zmiażdży serca i doprowadzi do łez.
Calder oraz Eden to bohaterowie inni niż Ci, do których jesteśmy przyzwyczajeni. To osoby krystalicznie czyste, dobre, nieskażone przez otaczający nas świat. Na dodatek prości, nie potrzebujący dóbr materialnych, najważniejsza dla nich jest miłość i wspólne dobro. Myślę, że wiele moglibyśmy się od nich nauczyć.
Losy tej dwójki bohaterów uświadamiają, że człowiek jest w stanie przeżyć niemalże wszystko i po każdym złym doświadczeniu jest silniejszy, twardszy i z większym zapałem dąży do osiągnięcia celu. Ta historia przepełniona jest bólem, wściekłością, żalem, ale także pełna nadziei oraz prawdziwej miłości, takiej aż po grób.
„Eden. Nowy początek” to powieść, w której nasi bohaterowie próbują odnaleźć się w otaczającym ich świecie, poszukują odpowiedzi, które mogą rozjaśnić ich przeszłość, dotyczącą czasów przed Arkadią. To także ostateczne rozliczenie z bolesną przeszłością i pozostawienie jej daleko za sobą.
Czy uda im się zapomnieć ten szaleńczy koszmar? Czy razem pokonają demony przeszłości?
Gorąco Was zachęcam do zapoznania się z przepiękną historią miłosną, pięknej Eden oraz odważnego Caldera!
http://kobiecerecenzje365.blogspot.com/ Sylwia Stawska; 2016-08-07
Sny Morfeusza
K. N. Haner jest młodą polską autorką, która wydaje swoje książki pod pseudonimem. Zadebiutowała w ubiegłym roku powieścią „Na szczycie”, która została dobrze przyjęta przez czytelniczki literatury kobiecej. W tym roku ma zostać wydana druga część serii „Miłość w rytmie rocka” i jak nie trudno się domyślić, jestem ogromnie zaciekawiona tą propozycją wydawniczą ze względu na jej tytuł. Miałam kiedyś okazję przeczytać fragmenty erotycznej powieści Olivii Cunning „Za sceną” i bardzo spodobała mi się fabuła.
„Sny Morfeusza” są pierwszym tomem cyklu „Mafijna miłość” i oczywiście pierwszą książką tej autorki, jaka wpadła w moje ręce.
Spodziewałam się historii przypominającej nieszczęsne i osławione „50 twarzy Greya”, na szczęście K. N. Haner postanowiła oszczędzić swoim czytelniczkom takich bolesnych przeżyć, choć nie ukrywam, że w „Snach Morfeusza” pojawiły się znane z tamtej powieści schematy. Jeśli liczycie na Koszmary Morfeusza, to niestety muszę Was zmartwić. To wcale nie taka zła lektura!
Cassandra Givens po opuszczeniu rodzinnego domu w Toronto i wyprowadzce do Miami, chce zacząć nowe samodzielne życie. Stara się o pracę w firmie zajmującej się projektowaniem wnętrz, której szefem jest Adam McKey. Niestety rozmowa kwalifikacyjna nie przebiega dla dziewczyny pomyślnie. Załamana Cassandra wybiera się więc z kuzynką i przyjaciółmi do drogiej restauracji na kolację, aby poprawić sobie nastrój, jednak i to spotkanie okazuje się kompletną katastrofą. Po ostrej wymianie zdań z Xavierem wybiega z luksusowego lokalu na ulice Miami i spotyka tam Tommy’ego, chłopaka, który zabiera ją do nocnego klubu różniącego się od wszystkich innych, w których miała okazję się bawić. Ta noc odmieni całkowicie jej życie za sprawą tajemniczego Morfeusza – mężczyzny w masce, z którym Cassandra postanowi spędzić noc i który okaże się jej przyszłym szefem.
Cassandra to młoda dziewczyna, dopiero co po studiach, która marzy o karierze w swojej branży. Nie będę oceniała jej postępowania, ale sypianie z każdym facetem, jaki się tylko nawinie, moim zdaniem świadczy o totalnym braku szacunku do siebie i swojego ciała. Ale mało takich znamy? W dodatku dziewczyna jest niezwykle naiwna i niestabilna emocjonalnie. Raz jest wściekła i ma ochotę rozszarpać faceta, z którym sypia i w którym jest szalenie zakochana, ale gdy ten się do niej zbliży i zacznie się do niej mizdrzyć, momentalnie przechodzi jej cała złość i od razu mu ulega, spełniając każdą jego seksualną zachciankę. Dla mnie to naprawdę dziwne i niezrozumiałe zachowanie. Ale skoro lubi być męską zabawką, kto jej zabroni? W pewnych chwilach Cass była zbyt dziecinna. Wiem, że każdy z nas ma w sobie coś z dziecka, ale chyba nikt w wieku dwudziestukilku lat nie kaprysi jak pięciolatka. Nie jest postacią, którą mogłabym polubić.
To samo dotyczy Adama McKey’a, który bardzo przypomina mi Greya. Stanowczy, agresywny, pan i władca, który traktuje kobiety jak zabawki. Jest niezwykle pewny siebie i święcie przekonany, że może mieć każdą. Co najgorsze kobiety lubią takich efekciarzy, co to mieszkają w wielkich willach, wożą się luksusowymi samochodami i mają sześć zer na koncie. Co z tego, że są aroganckimi gburami. Adam, czy może Morfeusz (choć tylko w klubie skryty za maską), nie zawsze panuje nad swoimi negatywnymi emocjami i potrafi być nieprzyjemny w stosunkach z kobietami. Cassandra ma okazję się o tym przekonać i to nie jeden raz, a jednak ciągle tkwi u jego boku, wierząc, że McKey się zmieni. Nadzieja matką głupich. Nie chcę przedstawić Adama jako demona seksu w ludzkiej skórze. Ten mężczyzna potrafi być namiętny, delikatny i opiekuńczy, jeśli tylko zechce. Szkoda tylko, że tak rzadko chce.
Do gustu najbardziej przypadł mi Tommy. To pozytywnie zakręcony chłopak, który rzuca studia i pracę, gdy dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory. Chciałby od Cassandry czegoś więcej niż przyjaźni, ale nie może na to liczyć, ponieważ Cass woli niegrzecznych chłopców, którzy potrafią ją zdominować. Tommy ze swoim przyjaznym usposobieniem nie mógłby być w łóżku takim ogierem (choć mam ochotę napisać, że „ogrem”) jak Adam. A szkoda, bo moim zdaniem ma dziewczynie do zaoferowania dużo więcej niż McKey.
Choć bohaterowie są skrajnie różni, wyraźnie skontrastowani, to jednak przypominają mi postaci z innych książek z tego gatunku. Mimo to jestem pozytywnie zaskoczona fabułą „Snów Morfeusza”, która jest pełna intryg i porusza wiele problemów. Obok wątku erotycznego, znajdziemy też ten dotyczący choroby Toma, czy mafii, w której działalność prawdopodobnie zamieszany jest Adam. Książka napisana jest z ogromną dozą humoru, gratuluję autorce pomysłu na stworzenie wielu tak zabawnych sytuacji czy samych dialogów, dzięki którym lektura tej gorącej powieści jest lekka i przyjemna.
Jeżeli szukacie książki, która pobudzi Wasze najskrytsze fantazje, „Sny Morfeusza” będą doskonałym wyborem. Gwarantuję Wam, że przeczytacie ją od deski do deski i to jednym tchem, bo historia jest niesamowicie wciągająca. Dziewczyny, będzie gorąco!
tamczytam.blogspot.com Freya Vikernes