Recenzje
Milionerka i barman
💛 „Milionerka i barmanka” to zachwycający romans dwójki bohaterów pochodzących z dwóch różnych światów,którzy zmagają się zupełnie z innymi problemami dnia codziennego.Są dwoma przeciwieństwami,którzy przyciągają się jak magnes.Różnice między nimi są ogromne,lecz ich to nie zniechęca,by uczyć się czegoś nowego i poznania uczucia trudnego do okiełznania. 💛Historia porusza wiele ciekawych wątków z życia bohaterów.Nie tylko status społeczny,samotne tacierzyństwo,czy złe traktowanie ludzi z wyższych sfer wobec tych biedniejszych.To także opowieść o zaryzykowaniu wszystkiego,by poczuć się wolnym.Zaryzykowaniu i przemyśleniu,czy warto podjąć się wyzwania,by nie żałować. Strata czegoś ważnego wyzwala mnóstwa emocji,które zmieniają wszystko. 💛Czujemy pomiędzy bohaterami ogromne napięcie i chęć bycia razem-mimo wszystkim i mimo wszystko.Zoe początkowo irytuje swoim zachowaniem i brakiem zrozumienia tego,że nie wszystko można kupić.Z czasem przechodzie zmianę,dzięki doświadczeniom życiowym,porażkom i bezpowrotnej utracie. Widzimy ogromne zmiany w życiu postaci i ich walkę o siebie,że też potrafi się osiągnąć coś wielkiego.To obraz pięknej determinacji o lepszą przeszłość. 💛„Milionerka i Barman” jest pełną emocji opowieścią o bohaterach,którzy spotykając się zmieniają wszystko,bo poczuli to „coś”,które odmieniło ich los i charakter.Nie brakuje wzlotów i upadków,które dodały fabule ciekawych wątków.To czyni lekturę jeszcze ciekawszą. 💛Jestem zachwycona tą historią i z całego serca wam ją polecam-móc wrażeń gwarantowana!Polecam📖
Surogatka
„Surogatka” Ona mówi do niego, że jest jak awokado. 🐢Minęło tyle lat, a ja nie mogę o Tobie zapomnieć. W moim życiu przewijały się inne kobiety, lecz żadna Cię nie zastąpi. Samotna skorpua, która od Twojej śmci zapomniała, czym jest szczęście. Pewnego dnia zjawili się Twoi rodzice, po ich słowach zaniemówiłem. Teraz stoję przed dokonaniem trudnego wyboru. Odmrożenie jajeczek i znalezienie surogatki brzmi jak szalony pomysł, ale właśnie takie myśli mają teściowie Sigmunda. Postawili mężczyznę przed dylematem, który może zmienić jego życie. Cały czas pamięta o swojej żonie, a w głowie ma jeden wielki mętlik. Uczucia tworzą chaos. Finalnie zgadza się na propozycję teściów. Wtedy jeszcze nie wiedział, że promyk słońca wyjdzie zza chmur. Bohaterowie: Abby - młoda kobieta, która zbytnio nie planu na swoją przyszłość. Cechuje ją odwaga, szacunek, odpowiedzialność i oddanie. Z własnej woli podejmuje się roli tytułowej surogatki. Światełko w tunelu, w życiu Siga. Zagubiona, odkrywa jego warstwy skorupy. Sigmund - samotny wdowiec oraz palant (zdaniem Abby). Po stracie swojej ukochanej żony zamyka się w sobie. Pogrążony w smutku, wstaje na nogi, próbuje ułożyć sobie życie na nowo, ale nawet nie myśli o tym, żeby znaleźć nową partnerkę. W dalszym ciągu pozostaje lojalny wobec Britney, zmarłej żony. Jego relacje z innymi kobietami są „miłościami na raz” i nie zamierza nic zmieniać w tej kwestii. Przynajmniej tak myślał, dopóki w jego życiu nie zjawiła się Abby. ___ Relacja Abby z Sigiem jest pełna przekomarzanek. Na początku nie dążą się sympatią, lecz im dłużej spędzają ze sobą czasu, tym bardziej zaczynają odczuwać inne emocje wraz z pożądaniem. Droczą się w taki sposób, że wymieniają między sobą uszczypliwości oraz nazywają się nazwami jedzenia np. awokado, cebula, czy też czarno-białe ciastko. Było to trochę dziwne, ale ma swój urok. Więź typu slow burn, który uwielbiam i tak też było w tym przypadku. Podobał mi się fakt, że autorka całkowicie nie zapomniała o Britney. Mężczyzna cierpi po jej śmci i dziwne byłoby to, że nagle zachowywałby się, jakby wcześniej nie istniała. Mimo pojawienia się Abby, cały czas jest do niej silnie przywiązany. Jest to mały szczegół, lecz dla mnie ma duże znaczenie. Również ukazanie emocji Sigmunda było czymś świetnym. Ostatnie strony powieści sprawiły, że nie chciałem, by ta historia się skończyła. Zakończenie stanowiło emocjonalne zwieńczenie i był to idealny finał, który wywołał na mej twarzy duży uśmiech. Pierwszy raz miałem styczność z twórczością Penelope Ward, ale na pewno nieostatni.
Puck Off
„Puck Off” to trzecia część cyklu Puck Me Up absolutnie nie zawodzi autorstwa Ludka Skrzydlewska. Rosie Gallagher, specjalistka od PR-u w świecie hokeja, wpada na Matta Carlssona jeszcze zanim dowiaduje się, kim jest - przystojny nieznajomy szybko okazuje się być nowym zawodnikiem, którego wizerunek… właśnie ona ma ratować. On jest pewny siebie, impulsywny i zdecydowanie za bardzo przyciąga kłopoty. Ona - profesjonalna, opanowana i zdeterminowana, by trzymać się z dala od dramatów. Problem? Od pierwszej wymiany zdań aż między nimi iskrzy. 🔥 A przymusowa współpraca sprawia, że napięcie rośnie, granice się zacierają, a uczucia wchodzą na lód, choć żadne z nich nie ma na to planu. „Puck Off” to świeża, energiczna i pełna humoru odsłona romansu enemies-to-lovers. Skrzydlewska świetnie balansuje między zabawnymi przepychankami Rosie i Matta, a emocjami, które stopniowo odsłaniają ich wrażliwszą stronę. Relacja rozwija się naturalnie, a hokejowe tło dodaje historii dynamiki i charakteru. Perspektywa Matta to strzał w dziesiątkę dzięki niej dostajemy nie tylko chemię, ale też bardziej emocjonalny wymiar całej historii. Idealna książka na lekki, romantyczny reset. Czyta się sama! 💙🏒
Puck Off
Byliście kiedyś na meczu hokejowym?😊 Ja tylko na takich w książkach.🤣 Ludka Skrzydlewska też mnie na kilka zabrała, tym razem w trzecim tomie serii "Puck me up", czyli "Puck off"!😊 Jest to historia kolejnego, tym razem nowego, członka Nafciarzy, który ma lekko pod górkę ze względu na istnienie swojego brata (którego poznaliśmy wcześniej). Ale nie wszystko w Edmonton jest złe... Rosie Gallagher dosłownie rozświetla każdy jego dzień, począwszy od pamiętnego lotu, kiedy jeszcze się nie znali, aż po wspólną pracę nad wizerunkiem hokeistów. Problem w tym, że Rosie zamierza pozostawić ich relację na czysto profesjonalnym polu. Tylko czy Matt Carlsson na to pozwoli?😄 "- Czyżbyś był o mnie zazdrosny, wielkoludzie? - To nie było dla ciebie do tej pory oczywiste?" Podobnie jak dwa poprzednie tomy, i tak historia mi się bardzo spodobała, ale tu chyba zero zdziwienia.😁 Było fajnie zabawnie, seksownie i uroczo, oczywiście do pewnego momentu. Bo choć Rosie i Matt to w sumie jeszcze dzieciaki, a zwłaszcza on - nieco młodszy od bohaterki, życie (czyli Ludka😆) wrzuciło ich w bardzo trudną sytuację. (Wspomnę tu, żebyście czytali trigger warningi, czego ja oczywiście nie zrobiłam i żałuję 😐) To, z czym musieli się mierzyć, było szalenie bolesne i choć to moja wina, nie spodziewałam się tego w tej początkowo lekkiej historii. Muszę jednak przyznać, że był to dobry kontrast, a całość została opisana z dużą wrażliwością. Emocje bohaterów były tak bardzo prawdziwe, a wszystkie wątpliwości tak realistyczne, że byłam lekko w szoku. 😉 Trochę ciężko mi o tym pisać, nie chcę też spojlerować, więc powiem tylko, że Ludka napisała to tak, że czułam się, jakbym przeżyła to wszystko razem z bohaterami. I w tym wszystkim Matt, który okazał się tak dobry. Tak bardzo empatyczny i współczujący, ale też silny i odpowiedzialny. Z początkowego wrażenia lekkoducha nie zostało na końcu zbyt wiele, bo okazał się tak po prostu porządnym facetem. A może nie "tak po prostu", może raczej ponad normę. 😊 W dodatku adoptował pieska, czy da się być większym ideałem?☺️ "Matt całuje tak, jakby chciał, żebym myślała o nim przez kolejne dziesięciolecie. Kiedy odpowiadam na jego pieszczotę i zarzucam mu dłonie na kark, myślę sobie, że to całkiem prawdopodobne." Bardzo podobało mi się też zakończenie, a także poboczni bohaterowie, zarówno ci już mi znani, jak i nowi. Krótko mówiąc - choć nie spodziewałam się kierunku, w który podąży fabuła, ostatecznie wszystko tu się bardzo dobrze zgrało. Mimo tzw. emotional damage, który mi Ludka zaserwowała, książka bardzo mi się podobała. 😊 Polecam i czekam na kolejne!8/10💙
Uwolnij swój genialny umysł. Kurs sukcesu według metody Silvy
Jak wiele bylibyśmy w stanie osiągnąć, jeśli potrafilibyśmy w odpowiednim stopniu kontrolować swój umysł, aby nie zbaczać z wybranej ścieżki pod wpływem impulsów, zdarzeń zewnętrznych czy też starych nawyków? Bardzo dużo - przekonuje Jose Silva, twórca programu samokontroli umysłu, opartego na badaniach stanu alfa prowadzonych od 1944 roku. Techniki, które mają pozwolić wykorzystywać więcej możliwości umysłu zostały opisane w niejednej publikacji Silvy. W 2025 roku dzięki wydawnictwu Helion na polskim rynku pojawiła się książka Uwolnij swój genialny umysł (Jose Silva, Ed Bernd Jr. w tłum. Ksawerego Sosnowskiego). Przed nami 12 rozdziałów przedstawiających techniki pozwalające lepiej wykorzystywać zdolności własnego umysłu. Punktem wyjścia jest bowiem założenie, że „moc umysłu nie ma żadnych limitów”. Jedynym ograniczeniem jest jednak funkcjonowanie podczas dnia w stanie beta. A to dopiero w stanie alfa możemy programować swój umysł. Dlatego opisywane techniki dotyczą w dużej mierze wchodzenia w stan alfa i mentalnego działania w nim. Stan ten jest stanem głębokiej relaksacji, wręcz lekkiego snu, w którym przenosimy się do wewnętrznego poziomu świadomości (to nie to samo co podświadomość!), z którego możemy działać w pełnej miłości, bez udziału ego i międzyludzkich gierek. Książka Uwolnij swój genialny umysł zawiera też m.in. techniki kontroli snu (zasypiania, budzenia się), nad którymi Jose Silva pracował przez 22 lata. Autor mówi też, w jaki sposób można analizować swoje sny i jak wykorzystywać je do rozwiązywania swoich problemów. Poznamy też kilka technik pracy mentalnej nad sobą, takich jak technika ekranu umysłowego, haków pamięciowych, zwierciadła umysłu, lewitującej ręki, próby generalnej. Wszystkie metody opisane są szczegółowo, aby każdy mógł właściwie od razu uczyć się ich wykorzystania. Oczywiście najpierw trzeba nauczyć się wchodzenia w stan alfa na zawołanie i temu poświęcony jest dodatek B do książki, który zawiera 40-dniowy system poszukiwania poziomu alfa. No i skoro jest dodatek B, to jest także dodatek A - a w nim ćwiczenia centrujące (coś jak autohipnoterapia) wraz z dokładną instrukcją. Oprócz tego mamy jeszcze dodatki C i D, również uszczegółowiające treści zawarte w książce. Joe Silva poleca każdemu codzienne spędzanie 15 minut w stanie alfa, aby podnieść jakość swojego życia dzięki możliwości lepszego rozwiązywania problemów czy niechcianych sytuacji. Wskazuje on, że „Słowa powtarzane w myślach […] programują umysł, aby urzeczywistnić to, co przedstawiają”. Stąd też poleca on nie skupiać się na negatywnych myślach, a wręcz im zaprzeczać, zastępując je pozytywnymi, a wtedy te negatywne będą się pojawiać coraz rzadziej i rzadziej… Jeśli ktoś ma problem z nadmiernym zamartwianiem się, to trening umysłu jest czymś, co powinien wdrożyć natychmiastowo. Bo nic „samo” nam się nie myśli - to my mamy kontrolę nad własnym umysłem i tego uczy Jose Silva. Warto dodać, że jego techniki mają wiele wspólnego z technikami Nevilla Goddarda, którego książki recenzowałam tutaj i tutaj. Właściwie obu autorom chodzi o to samo, obaj autorzy wychodzą z tego samego założenia (że to MYŚL tworzy rzeczywistość, którą widzę) - tylko drogi do kontroli umysłu i rozszerzania jego możliwości są u nich inne.