ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

23 sposoby na lenia, czyli jak pokonać prokrastynację dobrym nawykiem

Na pewno go znasz. To Twój „dobry przyjaciel”, nieodłączny kompan. Jest z Tobą wszędzie: w pracy, w szkole, na uczelni. Towarzyszy Ci w parku, na siłowni, a nawet w domowym zaciszu. Już wiesz o kim mowa? Tak, tak, o Twoim wewnętrznym leniu. To on nie pozwala Ci rozwinąć skrzydeł, skończyć na czas ważnego projektu, nauczyć się na egzamin, zdążyć na umówione spotkanie. Chcesz znów przejąć kontrolę nad swoim życiem, ale nie wiesz jak to zrobić?  Nie martw się – nie jesteś sam. W pozbyciu się lenia pomoże Ci książka J. S. Scotta „23 sposoby na lenia, czyli jak pokonać prokrastynację dobrym nawykiem”.

Wiele osób walczy z odkładaniem ważnych spraw na później. Mimo że terminy naglą, pracy przybywa a czas przecieka przez palce to wciąż im się wydaje, że nie mogą wykonać danego zadania właśnie w tej chwili bo… i tutaj zaczyna się wymienianie miliona wymówek. A gdyby tak to zmienić? Zamiast mówić sobie „nie mam czasu” powiedzieć „dam radę”.  Książka „23 sposoby na lenia…”  zmieni Wasze nastawienie, dzięki czemu ponownie poczujecie się „królami życia”.

S. J. Scott w swojej książce dzieli się własnymi przemyśleniami i sposobami „na lenia”. On, podobnie jak ja i Ty, zawsze miał pod ręką garść wymówek, ale gdy zajął się własnym biznesem, diametralnie zmienił nastawienie do życia. Niestety, wdrożenie nowych przyzwyczajeń nie przychodzi łatwo, to długotrwały proces – przez kilka lat wypracował sobie dobre przyzwyczajenia. Teraz dzieli się nimi z innymi osobami.

Zaczyna od opisania 7 wymówek prokrastynacji, które zna każdy z nas. Następnie przytacza i szczegółowo opisuje sposoby walki z lenistwem. Wśród jego metod znajdują się m.in.: analiza SMART, zasada 80/20, rejestrowanie pomysłów za pomocą kartki papieru i długopisu czy metody ABCDE. Autor z niezwykłą precyzją prowadzi czytelnika za rękę: stawia pytania, podsuwa odpowiedzi i rozwiązania danego problemu, nieustannie przy tym motywując. 

Rady udzielane przez autora rady bywają niebanalne, nie spotkałam się z nimi w żadnym przeczytanym dotąd przeczytanym poradniku. „23 sposoby na lenia” zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Nie chcę zapeszać, ale kilka rad udało mi się już wcielić w życie i od razu widzę poprawę efektywności. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

Dla osób, które sięgną po ten poradnik, autor przygotował mały bonus – link do bezpłatnego e-booka, zawierającego 77 wskazówek, które poprawią wszystkie aspekty naszego życia. „23 sposoby na lenia, czyli jak pokonać prokrastynację dobrym nawykiem” są lekturą obowiązkową dla osób, które walczą ze spóźnianiem się, zawalaniem terminów. Dla osób, które chcą poczuć się lepiej we własnej skórze, nauczyć się panować nad złymi nawykami umieć odmawiać i ustalać priorytety. Lektura obowiązkowa dla uczniów, studentów, zapracowanych mam oraz biznesmanów. To książka dosłownie dla każdego.
Kulturantki.pl Aneta; 2016-09-19

Eden. Nowy początek

Druga część również była interesująca, ale trochę irytowała mnie sama Eden. Ok, może tłumaczy ją to, że od dziecka tkwiła w tej sekcie i ją skrzywdzono, ale ta jej naiwność nie dawała mi spokoju. Czasem miałam ochotę nią potrząsnąć i wykrzyczeć: "Kobieto, opamiętaj się. Nie jesteś już małą dziewczynką!". Już pomijam to, że co dwie strony ryczy.
Jeśli chodzi o sceny seksu - od połowy drugiego tomu zaczęły mnie one trochę drażnić. Wiem, że marudzę, ale czasem trzeba trochę ponarzekać :D
Zapomniałam wspomnieć, że "Eden" różni się klimatem od "Caldera". Kontynuacja przebiega już normalnie, nie mamy wrażenia, że wszystko dzieje się w średniowieczu.
Jeśli chodzi o inne rzeczy - bardzo szybko czyta się obie części, nie ma skomplikowanego słownictwa, wszystko jest zrozumiałe. Na końcu nie czujemy niedosytu. Zakończenie jest satysfakcjonujące i wszystko co chcielibyśmy wiedzieć zostaje wyjaśnione.
Podsumowując - Mia Sheridan znowu stworzyła książki, które chwytają za serca, są przesycone miłością, wielką odwagą oraz bezgranicznym zaufaniem. Polecam!
ksiazkanawsi.blogspot.com

Hard Beat. Taniec nad otchłanią

„Hard Beat. Taniec nad otchłanią” to już siódma powieść z serii Driven, Jeśli czytaliście trylogię, to znacie już Tannera Thomasa, brata Rylee, głównej bohaterki serii. To właśnie on jest postacią, wokół której kręci się cała akcja w ”Hard Beat”. Jednak, jeśli jeszcze nie sięgnęliście po trylogię, do czego Was bardzo zachęcam, nic się nie stało. K. Bromberg zadbała o to, by każdy czytelnik miał przyjemność z lektury, nawet ten nieznający poprzednich książek.

Tanner Thomas jest dziennikarzem pracującym, jako korespondent wojenny dla jednej z największych amerykańskich stacji informacyjnych. Mimo ogromnego ryzyka, kocha swoją pracę. Niestety podczas jednej z reporterskich wypraw ginie Stella, jego przyjaciółka i fotografka. Byli nierozłączni przez ostatnie dziesięć lat i Tanner wini siebie za jej śmierć.  Po przymusowych kilku miesiącach przerwy postanawia wrócić do pracy i rzucić się w wir ryzykownych wypraw by zdobyć najlepsze materiały. Na miejscu poznaje swojego nowego fotografa – Beaux Croslyn. Ta nietypowa kobieta, której daleko do romantyczki oczekującej księcia na białym koniu, od początku wzbudza w Tannerze pożądanie, ale jednocześnie skutecznie od siebie odpycha. Beaux ukrywa jednak przed dziennikarzem swoją przeszłość, co kilkukrotnie stwarza zagrożenie zarówno dla ich relacji, jak i życia. Tanner postanawia za wszelką cenę odkryć prawdę o dziewczynie.

„Hard Beat. Taniec nad otchłanią” jest zupełnie inną książką w porównaniu do poprzednich historii z serii stworzonej przez K. Bromberg. Tajemnice, sekrety, niedopowiedzenia, ta książka jest ich pełna. Do tego wątki sensacyjne i osadzenie akcji w wojennych realiach. Jeśli myśleliście, że Colton miał dużo tajemnic, to Beaux zaskoczy Was jeszcze bardziej. Nieoczekiwane zwroty akcji, sceny wyciskające łzy to norma w tej książce. Takiego obrotu akcji, jaki serwuje nam autorka, raczej spodziewać się nie będziecie. Oczywiście nie brakuje tu romansu i seksu, choć jest ich niewiele i odniosłam wrażenie, że zostały zepchnięte na dużo dalszy plan.

Również narracja jest tu poprowadzona inaczej niż dotychczas, ale podobnie, jak w pierwszej części, czyli Driven. Historię poznajemy wyłącznie z jednej perspektywy, Tannera. Dzięki temu do ostatniej chwili wisi nad całością widmo tajemnicy, nieprzewidywalności, niedopowiedzeń na temat przeszłości Beaux. Właściwie znamy ją na tyle, ile informacji o niej uda się uzyskać Tannerowi. Zabieg ten zdecydowanie dodał smaczku całej historii.

W każdej książce należącej do serii Driven, K. Bromberg tworzy bardzo realne postaci. Nie są one idealne, tak jak każdy popełniają błędy, mają swoje skazy, mniej lub bardziej mroczne tajemnice, życiowy bagaż doświadczeń. Z tego powodu nie da się ich nie lubić i wraz z nimi przeżywać życiowych perypetii. Sama historia przedstawiona w „Hard Beat” jest chyba najbardziej wzruszającą i zaskakującą z całej serii.

Powieść Kristy Bromberg pochłania czytelnika, wciągając go bez reszty. Zaskakuje na każdym kroku, aż do ostatniej strony. Mam nadzieję, że wątek Tannera będzie kontynuowany przez autorkę, gdyż, jak sami będziecie mogli się przekonać czytając książkę, jest on bardzo interesujący i warty uwagi. Z niecierpliwością będę wyczekiwać polskich wydań kolejnych powieści, ponieważ na tej książce seria Driven na szczęście się nie kończy.

​Jeśli znacie i lubicie serię Driven, to mogę Was zapewnić, że „Hard Beat” to K. Bromberg w najlepszym wydaniu i nie będziecie żałować poświęconego na tę historię czasu.
Kulturantki.pl Kasia; 2016-09-19

Macierzyństwo bez photoshopa

Ciąża, narodziny dziecka - najpiękniejszy moment życia każdej kobiety. W książkach i czasopismach wszystko jest piękne, ładne, cukierkowe. Same ohy i ahy. Miesiąc po porodzie wszystkie kobiety wyglądają jak super modelki - idealne ciała, płaskie brzuszki, zero rozstępów, wyspane i zadowolone z życia. Naprawdę? Proszę mi pokazać chociaż jedną, która spełni w naturalny sposób wszystkie te kryteria. Grupa wspaniałych ludzi postanowiła ukazać prawdziwe macierzyństwo. Takie bez obróbki cudownymi programami.
 
Macierzyństwo bez photoshopa to czwarta edycja charytatywnego projektu Macierzyństwo bez lukru. Poprzednie publikacje ukazały się tylko w wersji elektronicznej. Wersja, którą dziś Wam przedstawiam jest pierwszą w formie papierowej, a cały uzyskany ze sprzedaży dochód przekazany zostanie na konto chorego na rdzeniowy zanik mięśni Mikołaja Kamińskiego w Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". 
 
Od jedenastu miesięcy należę do grona szczęśliwych mam. Dwadzieścia miesięcy temu obwieściłam rodzinie radosną nowinę: będzie dzidziuś! Ale co jeszcze? Mój organizm zaczął się momentalnie zmieniać. Rozmiar stanika zwiększył się dwukrotnie, spodnie nagle się skurczyły, a koszulki dziwnym zbiegiem okoliczności odkrywały pępek. Rozstępów nie pojawiło mi się dużo, ale jednak są.  Poród po 9 godzinach prób zakończył się cesarskim cięciem - to oznacza, że obawy o kolejnej bliźnie stały się faktem. I tak miałam dużo szczęścia, ponieważ cięcie i szycie wykonano perfekcyjnie! Dziś blizna jest ledwo widoczna. W dalszym ciągu karmię naturalnie, toteż intymność mojego biustu zeszła na drugi plan - bar mleczny czynny dwadzieścia cztery na dobę. 
Zanim na świat przyszła Lena, zadawałam sobie całą masę pytań, tak jak bohaterki opisujące swoje historie w powyższej publikacji. Czy po ciąży moje ciało wróci do normalnego wyglądu? Czy rozstępy po ciąży znikną? Jak zamaskować ewentualną bliznę po cesarce? Jak nie zwariować z małym dzieckiem? To tylko pierwsze, jakie w tym momencie przychodzą mi do głowy pytania. Nie uwierzę, że znajdzie się gdzieś kobieta, która nie snułaby podobnych pytań przed pierwszą ciążą. 
 
Książka podzielona została na kilkadziesiąt króciutkich rozdziałów, w których wiele kobiet dzieli się swoimi przeżyciami, odczuciami i spostrzeżeniami. Publikacja urozmaicona jest o zdjęcia kobiet wypowiadających się, a także o opinie mężczyzn, w których wypowiadają się na temat postrzegania ciała swoich partnerek po porodzie. 
 
Wszystkie historie są niezwykle szczere i prawdziwie. Każdą z nich czytałam z wielkim zainteresowaniem. Każdą bez wyjątku kobietę rozumiem i odniosłam wrażenie, że w każdej odnalazłam cząstkę siebie i własnego doświadczenia. Książka przepełniona jest emocjami, wysnutymi refleksjami, kilkoma poradami. Jak się okazuje, swojego ciała nie trzeba kochać, aby być szczęśliwym. Wiem jednak, że jeśli coś nam bardzo przeszkadza, choćby kilka zbędnych kilogramów na brzuchu - o szczęście trudno w takiej sytuacji. Każda z nas jest inna. Każda ma inny organizm, który inaczej reaguje na szereg sytuacji. Jedna miesiąc po porodzie będzie wyglądać lepiej niż przed ciążą, a druga latami będzie walczyć z nadwagą z marnym skutkiem. Nie pozostaje nic innego, jak zaakceptować siebie ze wszystkimi wadami i zaletami oraz dążyć do pełni szczęścia z Maleństwem w ramionach. 
 
Macierzyństwo bez photoshopa to publikacja, jakiej zdecydowanie brakowało na rynku wydawniczym. Jest szczera, prawdziwa, łamiąca wszelkie stereotypy. Polecam ją każdej kobiecie, która w przyszłości planuje zostać matką, każdej ciężarnej i tej, która poród ma już za sobą, a nadal walczy o piękniejszą wersję siebie samej. Co ważniejsze, polecam również mężczyznom, którzy potrzebują wskazówek, jak odnaleźć się w roli ojca, partnera dla kobiety, która potrzebuje czasami ogromnego wsparcia, zarówno przy porodzie, jak i po. Do tego, cel jest niezwykły, możemy pomóc małemu Mikołajowi, okażmy dobre serduszka :)
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com/ Daria Skiba; 2016-09-19

Prawo Mojżesza

Kiedy wydawana jest książka debiutującego w naszym kraju autora, nigdy nie wiem, czego się spodziewać. Zwłaszcza wtedy, gdy autor ten już określany jest jako "bestsellerowy" i  gdy pojawiają się pełne entuzjazmu recenzje polskich blogerów, a każda kolejna wyraża jeszcze większy zachwyt.  Czy oczekiwać szumnie reklamowanego gniota, czy też nastawić się na pełną emocji przejażdżkę w nieznane? Czy przeczekać ten gorący okres popularności, czy może odważnie wejść w płomienie ze świadomością, że mogę się poparzyć i zrazić? W przypadku Amy Harmon i jej "Prawa Mojżesza" brawurowo zdecydowałam się na drugie wyjście. Wstąpiłam w ogień rozpalony własną ciekawością.
Tylko czy wyszłam z niego cało...?
 
Levan w stanie Utah nie lubi odmieńców.
A Mojżesz Wright z całą pewnością nim jest.
Porzucony przez narkomankę w miejscowej pralni, niechciany i zapomniany przez bliższą i dalszą rodzinę, tułający się między jednym, a dziesiątym domem, niepotrafiący nigdzie zagrzać na dłużej miejsca. Egzotyczny, powiązany z gangiem, ogarnięty halucynacjami  i pełen mroku. Kiedy więc pojawia się w tym małym miasteczku i zamieszkuje ze swoją babką, żaden z jego mieszkańców nie jest zachwycony. A raczej - prawie żaden.
Georgia kocha konie. Kocha rancho swoich rodziców, rodeo i wolność. I chyba zaczyna kochać Mojżesza, choć ten odpycha ją ze wszystkich sił. Jest zafascynowana, odważna i gotowa stanąć do walki o jego serce i akceptację. Nawet wtedy, kiedy zmuszona będzie walczyć o nie z samym Mojżeszem.
Problem w tym, że nie każda historia miłosna kończy się happy endem.
 
Nie macie pojęcia, jak długo i jak niecierpliwie czekałam na tę książkę. Zachwycało mnie w niej wszystko - intrygujący opis, kochająca konie bohaterka i ta dziwna obietnica dotycząca zakończenia. Czytałam dziesiątki recenzji, których autorzy wręcz rozpływali się nad powieścią Harmon. Sama się nie rozpłynęłam, ale naprawdę cieszę się, że przeczytałam tę książkę. I tak, płakałam; oczywiście, że płakałam. W końcu nie byłabym sobą, gdybym tego nie (z)robiła :D
Już sam prolog jest fenomenalny. Rozbudza ciekawość, po trosze zdradza zakończenie i przygotowuje nas na to, co nadejdzie. Przede wszystkim jednak intryguje i fascynuje. Tak jak kolejne rozdziały, opowiedziane z perspektywy Mojżesza. Te, w których do głosu dochodziła Georgia, troszkę mnie nudziły - zwłaszcza w części zatytułowanej "Przed". Może dlatego, że sama bohaterka pieruńsko irytowała. I chociaż początkowo nie pałałam do niej sympatią, to trzeba przyznać, że Amy Harmon potrafi kreować pełnokrwiste postacie, którym daleko do papierowej i idealnej Belli. Georgia. Skomląca o miłość, pozbawiona własnej godności dziewczyna - właśnie tak ją widziałam. Głucha na obelgi i ślepa na rzeczywistość. Nie raz i nie dwa miałam ochotę nią potrząsnąć i wrzasnąć, by się opamiętała, chociaż z drugiej strony myślę, że potrafię sobie wyobrazić, dlaczego nie była w stanie zachowywać się inaczej. Mojżesz miał w sobie coś niepokojącego, coś, co przerażało, ale i przyciągało. Mrok, który tylko pozornie odstraszał i tajemnicę, którą trzeba było rozwiązać. Jestem pełna podziwu dla autorki za tak świetnie zarysowanych bohaterów (i mam tu na myśli także tych drugoplanowych) i za umiejętność przedstawienia ich przemiany. Georgia "przed" i Georgia "po" to dwie zupełnie inne osoby - trzpiotka zmieniła się w przygniecioną przez ból kobietę, zaś sam Mojżesz wyruszył w długą podróż, w trakcie której miał odrzucić stworzoną przez siebie wersję dekalogu. Do tego dokładne i czasem budzące grozę opisy obrazów Mosesa, prostota Georgii i słowa, które trafiają w samo serce, wątek kryminalny i rozdzierająca duszę strata - to wszystko sprawia, że obok "Prawa Mojżesza" nie da się przejść obojętnie. I chociaż uważam, że epilog był zbędny i jestem odrobinkę rozczarowana zakończeniem (bo nie na taki brak happy endu liczyłam) to i tak uważam, że to jedna z lepszych książek dla młodzieży (i nie tylko!). To książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie i która, choć może nie każdego oczaruje, to na pewno każdego poruszy.
 
Wstąpiłam w ogień rozpalony własną ciekawością.
I przepadłam. Pozwoliłam, by moje serce stratowało stado słoni; dałam się opętać tą historią; płakałam razem z bohaterami i za bohaterami. Chciałam zmienić bieg historii i wymazać z niej jawną niesprawiedliwość losu. Ale nie mogłam.
Mogę jedynie polecić Wam tę opowieść i mieć nadzieję, że Amy Harmon wykreuje ją w Waszym umyśle tak, jak Mojżesz tworzył swoje obrazy. Z pasją. Bólem. I prawdą.
Dlatego polecam. Z całego serca.
Naksiazki.blogspot.com Paulina Lipka-Bartosik
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile