Recenzje
Echo potępienia
Ta książka okazała się dla mnie zaskakująco intensywną i emocjonalną historią. Od pierwszych rozdziałów miałam wrażenie, że autorka wrzuca czytelnika w naprawdę mroczny, gęsty klimat, w którym bohaterowie zmagają się nie tylko z nadprzyrodzonymi zagrożeniami, ale też z własnymi słabościami. Momentami było to wręcz przytłaczające, ale w pozytywnym sensie, bo nie dało się oderwać. Podobało mi się, że relacje między postaciami nie są cukierkowe. Jest sporo napięcia, tajemnic i trudnych wyborów, co sprawia, że wszystko wydaje się bardziej „prawdziwe”. Styl jest prosty, ale emocjonalny, dzięki czemu książkę czyta się szybko, mimo że atmosfera jest ciemniejsza niż w typowym romansie fantasy. Bardzo zaskoczyła mnie ta lektura i mam nadzieję, że niedługo uda mi się przeczytać inne książki autorki.
Fragile Shadow
Wiecie co? Ja nie wiem co mam napisać, nie wiem co powiedzieć. Nie wiem jak mam zareagować, bo ta książka mnie poruszyła. Po skończeniu nie mogłam dojść do siebie przez dłuższy czas. Musiałam odsapnąć i pomyśleć. A pisze te recenzje już jakiś czas po przeczytaniu i nadal nie wiem co mam w niej zawrzeć. Ta historia wyrwała mi serce, a kiedy już zaczynało się powoli na nowo sklejać — bum, ponowny rozłam. Tak bardzo liczyłam, że Meri i Azrael dostaną szczęśliwe zakończenie, po tym, co przeszli, co ich spotkało i za to, jak mieli mało czasu, aby być ze sobą w stu procentach i posmakować tego szczęścia. Niestety nie było im to dane, ale nie będę wam zdradzać szczegółów. Musicie poznać sami ich historię, bo jeśli tylko zacznę ponownie ją analizować i opisywać, wiem, że rozpadnę się w drobny mak. Tak dawno nie płakałam na żadnej książce, tak dawno mnie żadna nie poruszyła. Dosłownie wyłam i nie mogłam się uspokoić, a punktem kumulacyjnym mojego wybuchu był ostatni rozdział. To on dołożył do pieca, a moje serce pękło. Czytając tę książkę, czułam się, jakbym wróciła do czasów liceum. Czułam, jakbym czytała kawałek mojej historii. Doskonale rozumiałam główną bohaterkę i jej stany depresyjne. I to, że nie chciała się otworzyć przed facetem, który nagle zwrócił na siebie jej uwagę. To było intensywne, osobiste i mnie pogrążyło. Gratulacje Wiktorio! Sprawiłaś, że po przeczytaniu tej książki nic nie będzie takie samo, a uwierzcie, mnie ciężko wyprowadzić z równowagi.
Titek i wulkan złości
„Titek i wulkan złości” to nowa książka od @czytalisek_wydawnictwo, która w wyjątkowy sposób pomaga dzieciom poznawać i rozumieć swoje emocje. Poznajcie Titka, przedszkolaka pełnego ciekawości, który uwielbia spędzać czas ze swoją siostrą Tosią i ukochanym kotem. Pewnego dnia razem z tatą przegląda książkę o wulkanach i postanawiają zrobić domowy eksperyment. Titwk marzy, by kiedyś zobaczyć prawdziwy wulkan. Tata postanawia przeprowadzić w domu eksperyment, ale podczas przygotowań okazuje się, że brakuje jednego składnika. I właśnie wtedy w Titku zaczyna narastać prawdziwy wulkan złości - robi mu się coraz goręcej, frustracja rośnie, emocje biorą górę. Na szczęście tata jest obok. Zauważa, co czuje Titek, pomaga nazwać emocje i towarzyszy mu, aż złość zaczyna opadać. Ta scena pokazuje dzieciom, że złość jest naturalna, ale warto nauczyć się ją rozumieć i opanowywać — a dorosłym przypomina, jak ważna jest obecność i wsparcie w trudnych chwilach. Książka jest pięknie zilustrowana i bardzo przystępna. W środku znajdziecie również sprytne wskazówki dla rodziców, które podpowiadają, jak rozmawiać z dziećmi o emocjach, wspierać ich cierpliwość, samodzielność i poczucie sprawczości. Seria zapowiada się naprawdę świetnie - to idealna lektura do wspólnego czytania, która uczy dzieci nazywania uczuć, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i budowania pewności siebie w codziennych wyzwaniach.
Titek i magia świąt
Seria książek o Titku to prawdziwy skarb na półce każdego rodzica, który pragnie wspierać swoje dziecko w nawigowaniu po codziennych wyzwaniach. Stworzona przez autorkę uwielbianego Pinka, seria ta odziedziczyła jego największe zalety: wartościowość, przydatność i angażującą formę. Choć na rynku pojawiły się już tytuły dotyczące zarówno codzienności, jak i magicznego czasu świąt, seria o Titku wyróżnia się kompleksowym podejściem do emocjonalnego rozwoju dziecka. Na przykład, książka „Titek chce jeszcze jedną bajkę” mistrzowsko mierzy się z problemem, który zna każdy rodzic - wyłączaniem ekranu. Zamiast moralizowania, Titek pomaga dzieciom uspokoić emocje towarzyszące końcowi ulubionej rozrywki i odkryć radość płynącą z alternatywnych aktywności. To cenne wsparcie w zrozumieniu, że koniec zabawy na ekranie to dopiero początek innych fajnych rzeczy. Zupełnie inny klimat, ale równie ważną lekcję, niesie ze sobą „Titek i magia świąt”. Ta ciepła, urocza i zabawna historia idealnie wpisuje się w przedświąteczny zgiełk, niosąc ze sobą zapach pierogów i blask choinki. Jednak pod świąteczną otoczką kryje się praktyczna lekcja cierpliwości - umiejętności trudnej, lecz niezbędnej. Śledząc perypetie Titka w oczekiwaniu na Wielki Dzień, dorośli otrzymują sprytne wskazówki, jak aktywnie wspierać dziecko w ćwiczeniu tej kluczowej cechy. Książki o Titku są przemyślane pod kątem małego czytelnika. Mają niewielki format i twardą okładkę, co czyni je trwałymi i idealnymi do małych rączek. W środku znajdziemy świetne, kolorowe ilustracje, które z pewnością przyciągną uwagę. Co najważniejsze, seria idzie dalej niż tylko krótki tekst. Stanowi ona kompletne narzędzie rozwojowe dzięki: Zadaniom aktywizującym dla dzieci, które zachęcają do interakcji. Praktycznym poradom dla rodziców, czyniąc tę serię wsparciem także dla dorosłych.
Ptaki, które śpiewają nocą
Od pierwszych stron wiedziałam, że ta książka będzie miała w sobie coś wyjątkowego. Ten niepowtarzalny klimat totalnie mnie kupił. Marta pisze tak, że dosłownie czujesz, jakby cały świat zwalniał. Zatracasz się w tym cudownym świecie, czujesz podróż, emocje i te wszystkie drobnostki, które składają się na coś większego. Jej książki zawsze stają się moją bezpieczną przystanią i tak było też w tym przypadku. Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to całkowicie skradli moje serce! Savannah to taka trochę zagubiona postać, lecz jednocześnie silna i pewna siebie w nienachalny sposób. Pierwszy raz miałam okazję czytać o takiej bohaterce i mam nadzieję, że nie ostatni. Austin to z kolei chodzący chaos, ale zdecydowanie ma to plusy. Jest impulsywny, szczery do bólu, lecz i przesłodki. Razem tworzą duet, któremu po prostu kibicuje się podczas czytania. Jak dla mnie mimo wszystko największym plusem jest vibe podróży. Kamper, nowe miejsca, zachody słońca, muzyka - to wszystko tworzy taki cudowny klimat, że sama chciałabym to przeżyć. Niestety były momenty, w których za mało się działo. Akcja zwalniała za bardzo i traciłam tę płynność w lekturze, która wcześniej tak cudownie prowadziła całą historię. Jednak nie jest to ogromny minus. Zdecydowanie jest to pozycja warta przeczytania i mam nadzieję, że wam także przypadnie ona do gustu tak bardzo jak mi!