Recenzje
Titek i magia świąt
„Titek i magia świąt” to jedna z tych książek, które naprawdę zatrzymują. Nie tylko opowiada o przedświątecznym podekscytowaniu, ale pomaga najmłodszym zrozumieć emocje, które pojawiają się, gdy na coś bardzo czekamy. Titek odkrywa, że magia nie dzieje się od razu — czasem trzeba chwilę poczekać, zaufać dorosłym, rozejrzeć się dookoła… i nagle okazuje się, że święta nie są tylko o prezentach, ale o wspólnych chwilach, bliskości i małych codziennych rytuałach. To piękna, mądra i bardzo potrzebna historia — szczególnie jeśli Wasze dzieci z trudem znoszą oczekiwanie, łatwo się frustrują albo po prostu kochają święta całą sobą 🎄💛 Podoba mi się, że książka daje też narzędzia rodzicom: inspiruje do rozmowy, zadawania pytań, wspólnego przeżywania emocji. A krótkie rozdziały, twarda oprawa i świąteczne ilustracje sprawiają, że to idealna lektura przed snem, pod kocem, przy choince 😀 To jedna z tych książek, do których chce się wracać — nie tylko w grudniu ❤
Puck Off
𝑱𝒆𝒔́𝒍𝒊 𝒕𝒚𝒍𝒌𝒐 𝒛𝒐𝒔𝒕𝒂𝒏𝒊𝒆𝒎𝒚 𝒘 𝒕𝒚𝒎 𝒓𝒂𝒛𝒆𝒎 𝒊 𝒃𝒆̨𝒅𝒛𝒊𝒆𝒎𝒚 𝒔𝒊𝒆̨ 𝒘𝒔𝒑𝒊𝒆𝒓𝒂𝒄́, 𝒕𝒐 𝒅𝒂𝒎𝒚 𝒓𝒂𝒅𝒆̨, 𝒓𝒐́𝒛̇𝒚𝒄𝒛𝒌𝒐❞. Puck off To kolejny tom cyklu książek romansów hokejowych Puck me napisany przez Ludkę Skrzydlewską. Tym razem skupiamy się na kolejnym bohaterze serii Matthiasie Carlsonie . Jest on nowym napastnikem drużyny hokejowej Nafciarzy , który poznaje podczas lotu do Calgary dwudziestotrzyletnią Rosie Gallagher . Od razu wpadają sobie w oko , dziewczyna przypuszcza ,że chłopak jest sportowcem , a przecież ona sobie obiecała trzymać się z daleka od sportowców . Mimo to ulega jego pokusie i spędza z nim noc . Niespodziewa się jednak , że wkrótce znowu spotka Mathiasa a na dodatek będzie musiała z nim pracować nad jego wizerunkiem , bo przecież jest specialistką od Social mediów , a chłopaka nikt nie akceptuje w drużynie . Jeśli jesteście ciekawi jak potoczy się ta historia to koniecznie przeczytajcie Puck off. Na początek chciałam powiedzieć ,że ta książka jest cudowna . I od początku się w niej zakochałam nie mogłam jej dosłownie odłożyć na półkę , tak mnie wciągnęła . Powieść jest napisana z dwóch perspektyw przez to możemy poznać ,dwie różne perspektywy bohaterów i jak się w danym momencie czuli co myśleli .Ponadto co nie często zdarza się w romansach trzeba przyznać ,że bohaterowie zaczynają od początku budować zdrową relacje pełną ciepła i poczucia bezpieczeństwa opartą na przyjaźni . A te ich początkowe docinki dodają charakteru powieści . Dosłownie momentami się śmiałam a momentami płakałam . Mimo ,że mamy tu owszem parę elementów humoru to też mamy tutaj elementy smutku , bólu , traum, poczucia straty a nawet smierć, przez co moim zdaniem książka staje się prawdziwa .Co więcej Mathias i Rosie wcale nie mieli lekko w życiu on jako nowy członek drużyny , owiany złą sławą przez reputacje swojego starszego brata nie miał lekko w drużynie . Ona jako znakomita specjalistka Pr, ale nieszanowana wśród współpracowników , musi się za każdym razem wykazać aż na to .I to właśnie ich historia mnie zniszczyła i poruszała do tego stopnia że zawsze będzie już w mojej pamięci . Ponadto Mathias jest takim słodziakiem , że od razu się w nim zakochacie jakim jest cudownym chłopakiem , może się on okazać waszym nowym crushem mówię poważnie . Co do zakończenie to jest cudowne i w pełni na to co zaslugiwali bohaterowie . Na koniec jeszcze dodam że jest to najlepszy moim zdaniem tom z całej serii. Ocena 5/5⭐
Milionerka i barman
Zaciekawił mnie tytuł. Zaciekawił mnie opis. Zaciekawiła mnie okładka. . A jak wyszło?👇 Nie czytałam wcześniejszych książek autorki. To było moje pierwsze spotkanie. Nie było źle, ale jakoś nie przypadła mi do gustu postać głównej bohaterki Zoe. Po prostu nie byłaby to dla mnie osoba z którą mogłabym się przyjaźnić czy spotykać 🙈 Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Otóż... Powiem Wam szczerze, że nie wiem. Tak po prostu... czasami jest tak, że czuję się z kimś to "flow". Tu go nie było 🤭 . Za to... Było z Olivierem. Samotny ojciec. Odpowiedzialny. Rodzinny. Z taką osobą bym się dogadała:D . Zoe była wg mnie rozkapryszona. Zawsze dostawała to, co chciała... ze swoim chłopakiem była tak po prostu. Nawet go nie kochała... momentami się zastanawiałam czy ona aby na pewno wie czym jest prawdziwa miłość... . Oliviera poznała w ⁰barze i od razu wpadł jej w oko... A to jak potoczyła się ich dalsza relacja... tego Wam nie zdradzę 🤫 . Ale zachęcam do poznania ich historii, bo czytało się przyjemnie:) . . A teraz uciekam. Mam dziś swoje pierwsze spotkanie autorskie drugiej części książki 💚 .
In my 20s. 26 lekcji, które dałabym młodszej sobie
Aleksandra Pawlik w swojej książce In my 20s trafia w samo sedno doświadczenia dorastania we współczesnym świecie. To nie jest poradnik, który próbuje narzucić jedną właściwą drogę. To coś znacznie cenniejszego - szczery, empatyczny i pełen zrozumienia głos starszej siostry, która nie udaje, że ma wszystkie odpowiedzi, ale wie, jak bardzo potrafi przytłoczyć wejście w dorosłość. Autorka zaczyna od fundamentalnego pytania: dlaczego nikt nie dał nam instrukcji obsługi dorosłości? Bo choć jako nastolatkowie tęskniliśmy za wolnością i możliwościami, dorosłość okazała się pełna presji, niepewności i chaotycznych prób odnalezienia własnej ścieżki. Pawlik nazywa to wprost - życie po dwudziestce to często zderzenie z rzeczywistością, w której decyzje podejmuje się po omacku, relacje przypominają zawieszone „coś”, a porównania z idealnymi obrazkami z Instagrama potrafią zniszczyć poczucie wartości. Książka składa się z 26 lekcji - krótkich, osobistych i niezwykle autentycznych. Nie są to rady typu „zrób to i to”, lecz raczej refleksje, które pomagają zrozumieć, że chaos i niepewność są normalną częścią dorosłości. Pawlik pisze o presji osiągnięć, o trudnych relacjach, o błędach, które wszyscy popełniamy, o samotności, ale też o małych zwycięstwach i akceptacji własnej drogi. Jej ton jest ciepły i wspierający - dokładnie taki, jakiego potrzebuje ktoś zagubiony w świecie pełnym oczekiwań. Dużą wartością książki jest jej autentyczność. Autorka nie tworzy iluzji idealnego życia - opisuje dorosłość taką, jaka jest: czasem piękną, często trudną, momentami absurdalną. Dzięki temu lektura działa jak balsam - sprawia, że czytelnik czuje się mniej samotny w swoich zmaganiach. In my 20s to świetna pozycja dla młodych dorosłych, którzy dopiero próbują odnaleźć się w zderzeniu marzeń z rzeczywistością. To także wartościowa lektura dla tych, którzy mają już dwudziestkę za sobą, ale chcą spojrzeć na siebie z większą czułością i zrozumieniem. „In my 20s” nie daje gotowych recept, ale daje coś znacznie ważniejszego - poczucie, że to normalne nie wiedzieć, dokąd się idzie. To przewodnik po dorosłości, który pokazuje, że nie trzeba być idealnym, aby żyć dobrze. Idealna książka na momenty zwątpienia, na pierwsze poważne decyzje i na te dni, kiedy wszystko wydaje się trudniejsze niż powinno.
Haunted Hearts
Haunted Hearts to jedna z tych książek, które od pierwszych stron otulają czytelnika atmosferą mroku, namiętności i delikatnego niepokoju. Bekher, znana ze swojej umiejętności splatania romantycznych wątków z elementami fantasy, także tutaj pozostaje wierna swojemu charakterystycznemu stylowi. To pełnokrwisty romantasy, w którym magia przenika każdy gest i każde spojrzenie, a uczucia mają w sobie coś z nieuchronnego przeznaczenia. Akcja rozgrywa się w Shadowbrook College, uczelni osadzonej w świecie, który na pozór wygląda znajomo, ale tętni tym, co nadnaturalne. To właśnie do tego miejsca trafia Hazel Prescott, by rozpocząć naukę na drodze, która ma uczynić z niej łowczynię wampirów. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to kolejna historia o mrocznych sekretach akademii, ale Bekher prowadzi fabułę z taką lekkością i wyczuciem emocji, że łatwo zanurzyć się w jej narracji bez wrażenia powtarzalności. Hazel to bohaterka, którą polubiłam właściwie od razu. Ma w sobie mieszankę determinacji i delikatności, a jej wewnętrzne konflikty sprawiają, że łatwo się z nią utożsamić. Z kolei Nathaniel, tajemniczy profesor, od początku owiany jest aurą czegoś zakazanego i niepokojąco pociągającego. Bekher buduje ich relację z wyczuciem, iskrzy tam, gdzie powinno, ale nie ma przesady ani sztucznego dramatyzmu. Tematyka Haunted Hearts obraca się wokół miłości, wyborów moralnych i poszukiwania prawdy o sobie. Bekher dotyka też wątków samotności, lojalności i walki z własnymi uprzedzeniami. Wszystko to splecione jest w historię o tym, że czasem największym zagrożeniem nie są ci, przed którymi nas ostrzegano, ale to, co w sobie tłumimy. Styl Bekher jest przystępny, a jednocześnie bardzo obrazowy. Autorka pisze językiem pełnym emocji, zmysłów i subtelnych metafor. Narracja ma w sobie coś poetyckiego, miejscami wręcz intymnego, idealnie pasuje do klimatu opowieści. Świat przedstawiony nie jest przytłaczająco rozbudowany, ale wystarczająco sugestywny, by łatwo go sobie wyobrazić. Jest w nim mrok, jest magia, jest namiętność, wszystko w odpowiednich proporcjach. Najmocniejszą stroną książki jest bez wątpienia chemia między Hazel i Nathanielem. Napięcie emocjonalne jest doskonale wyważone, a każdy wspólny moment tej dwójki sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Podobało mi się również to, jak autorka prowadzi wewnętrzną przemianę Hazel, subtelnie, ale konsekwentnie. Konstrukcja świata i tajemnicza aura uczelni także robią duże wrażenie. Jeśli miałabym wskazać słabszą stronę, momentami czułam, że chciałabym więcej scen pobocznych lub głębszego wejścia w tło świata, choć nie wpływa to znacząco na odbiór całości. Książka wciągnęła mnie w ten mroczno-romantyczny klimat i sprawiła, że czytałam ją jednym tchem. Zostawiła we mnie ciepłe, choć lekko nostalgiczne poczucie, dokładnie takie, jakie uwielbiam w historiach o zakazanej więzi i walce między obowiązkiem a sercem.