Recenzje
Good Decisions. Dylogia Complicated. Tom 2
RECENZJA - “𝐆𝐨𝐨𝐝 𝐃𝐞𝐜𝐢𝐬𝐢𝐨𝐧𝐬“ 4/5⭐ Pierwszy tom dylogii complicated totalnie wpadł w moje gusta, nie mogłam się doberwC od ich historii, była ona tak autentyczna i ciekawa, że strony same przelatywały pomiędzy palcami. Z drugim tomem miałam podobnie jednak brakowało mi tego czegoś, tego co pojawiło się w poprzedniej części. Historie Alison i Dominica pokochałam od pierwszych stron, po pierwszym tomie bardzo wyczekiwałam premiery drugiego tomu, i gdy do mnie dotarła wzięłam się odrazu za czytanie. Pierwsze strony trochę mnie nudziły, rozumiem, że po wszystkich scenach miały prawo być przygnębiające i zagłębiające się w uczucia i przeżycia bohaterów, jednak brakowało w tych opisach takiego smaczku. Jednak potem zaczęło się rozkręcać. Autorka tak świetnie opisała napięcie i pożądanie między bohaterami, ale również zranienie, poczucie winy i odrzucenia, absolutny masterpiece pisarski. Alison przeżyła bardzo dobry character development (rozwój postaci), przyjemnie czytało się jej dalsze losy, a sama jako postać główna, co się często zdarza nie irytowała, a wręcz pozwoliła się lubić. Podobnie było u Dominica, był prawie przekonany, że jego narzeczona tak naprawdę go okłamuje, jednak wiedział, jaka to wielka odpowiedzialność dla kobiety i postanowił zostać, aż sama się przyzna do kłamstwa, lub okaże się to prawdą. Za to wielkie propsy dla niego. Wątek problemów rodzinnych, szczególnie tych z ojcem bardzo mnie zszkokowal. Nie spodziewałam się, że pójdzie on w takim kierunku, ale po skończeniu miałam takie wow. Totalnie się nie spodziewałam, z drugiej strony było to mega obvious, ale nie wpadłabym na to. (P.S nie lubimy pana Sinnersa). Mega się cieszę, że Alison tzw. w końcu odnazlala siebie w jakimś stopniu, postawiła na to co jest dla niej dobre i przestała się wszystkim, aż tak przejmować. Oczywiście trochę BARDZO pomógł jej w tym Dominic🤭, który pomimo wszystko jest najlepszym materiałem na męża, serio, takiego to ze świecą szukać. Kocham ich razem, jak są sobie bliscy, znają swoje granice, przyzwyczajenia, odczuwają wspólnie każdą emocje i po prostu przy sobie są. Nawet gdy byli pokłóceni, to i jeden i drugi skoczył by za sobą w ogień.
Bez nadziei. Chestnut Springs #5
Hejka!! 𝐁𝐞𝐳 𝐧𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞𝐢 jest już piątym tomem z serii Chestnut Springs i kolejnym, który mi się spodobał!! Bardzo lubię pióro 𝐄𝐥𝐬𝐢𝐞 𝐒𝐢𝐥𝐯𝐞𝐫 i klimat jej książek, więc nic dziwnego, że kolejna jej historia skradła moje serce. Już sam opis niesamowicie mnie zaciekawił i wyczekiwałam tego tomu, tak jak każdego innego. Beau i Bailey to dość specyficzni bohaterowie, ale zostali świetnie wykreowani i bardzo wciągnęli mnie w swoją historię. Nie jest to taki typowy romans, bo tutaj jest naprawdę mnóstwo przeróżnych emocji! Bailey nie pochodzi z dobrej rodziny, ciężko pracuje za barem, a w miasteczku jest raczej pomijana. Za to Beau jest byłym jeńcem wojennym i powiem wam, że naprawdę podobał mi się ten pomysł na kreację bohaterów. Oczywiście 𝐄𝐥𝐬𝐢𝐞 poradziła sobie z tym naprawdę genialnie, wciągnęłam się na maksa w rozwijającą się relacje tej dwójki i świetnie się bawiłam podczas czytania, mimo iż nie zawsze było wesoło. Co mogę wam powiedzieć, jest to kolejna super część z tej serii, ja osobiście polecam całą, ale chyba muszę kiedyś zrobić rozpiskę z kolejnością moich ulubionych!<3 𝟗/𝟏𝟎✯ .·:¨༺
Pod maską kłamstw
„Pod maską kłamstw” Kingi Litkowiec to historia o powrotach - tych, które nigdy nie powinny się wydarzyć, i tych, które są konieczne, by wreszcie zamknąć przeszłość. Hayley Clark, ambitna, lecz zagubiona kobieta, tkwi w martwym punkcie. Po ukończeniu studiów miała zdobywać świat, ale zamiast tego utknęła w Chicago - w miejscu, gdzie każdy dzień coraz mocniej przypomina jej o tym, jak łatwo marzenia mogą się rozsypać. Kiedy pojawia się szansa na nową pracę, wydaje się, że los w końcu daje jej oddech. Problem w tym, że oferta czeka w Nowym Jorku - mieście, które Hayley kojarzy tylko z bólem, stratą i rozczarowaniem. Z lękiem wraca więc tam, gdzie wszystko się rozpadło, przekonana, że to zły pomysł. I może ma rację - bo Nowy Jork w tej historii nie jest pełen blasku i możliwości. To miasto masek, sekretów i ludzi, którzy doskonale wiedzą, jak kłamać z uśmiechem. W nowym miejscu pracy Hayley trafia na świat pełen pozorów - eleganckie biuro, chłodny szef, współpracownicy, którzy wydają się mieć coś do ukrycia. Między nią a jej przełożonym zaczyna się niebezpieczna gra. To nie jest zwykły romans biurowy - to napięcie, w którym namiętność miesza się z nieufnością, a każde spojrzenie zdaje się mieć drugie dno. Autorka subtelnie prowadzi czytelnika przez labirynt emocji i kłamstw. Z pozoru lekka fabuła przeradza się w psychologiczną rozgrywkę, w której nic nie jest takie, jak się wydaje. Kinga Litkowiec wciąga swoim stylem - jej proza jest gęsta od emocji, mroczna i pełna niepokoju, a jednocześnie liryczna w sposobie, w jaki opisuje samotność i potrzebę bliskości. „Pod maską kłamstw” to nie tylko opowieść o miłości - to historia o strachu przed prawdą, o ludziach, którzy próbują ukryć się przed sobą samymi, i o tym, że czasem największym kłamstwem jest to, w które wierzymy zbyt długo.
Dark desires
❓Kto jest Waszym ulubionym bohaterem lub bohaterką literacką i dlaczego❓ 📚Zander Wood w oczach innych to cichy i nieśmiały chłopak ćwiczący sztuki walki. Prywatnie - płatny zabójca. Od zawsze żyje w cieniu swoich braci, pragnie poczuć się doceniony przez ojca, równocześnie mając przeświadczenie, że nie jest najlepszą wersją siebie. Zander szczerze nienawidzi Nev, która jest przyjaciółką jego brata, a w dzieciństwie uratowała Woodowi życie. Niespodziewanie ginie Rio, który jest przyjacielem Nev. Przy jego ciele umieszczona była laleczka z literą "I". Czy bracia Wood, Nev i Zander dojdą do porozumienia, aby rozwikłać tą zagadkową $mierć? 📚"Dark Desires" pióra Leny Serkowskiej to pierwszy tom cyklu "Shade" z gatunku literatura młodzieżowa. 📚Historia wciąga już od pierwszych stron, Zander jest bardzo wyrazistą postacią świetnie skonstruowaną przez autorkę. Książkę czyta się szybko, bo język jest lekki i dość prosty. Jeśli już jesteśmy przy łatwości odbioru - dialogi zostały momentami napisane w sposób dość infantylny, a ciągle powtarzanie, że główny bohater "nie ma uczuć" okazało się irytujące. Odebrałam to stwierdzenie jako "zapchajdziurę" albo niepotrzebne usprawiedliwianie Zandera. Niemniej jednak, te drobne uchybienia nie wpływają rażąco na moje ogólne odczucia. 📚Podsumowując, bawiłam się dobrze i na pewno polecę tę książkę młodszym odbiorcom, którzy preferują literaturę akcji wymieszaną z mrokiem. ⭐ Premiera: 07.10.2025 ⭐
Ptaki, które śpiewają nocą
To historia, która zaczyna się dość nietypowo. Savannah, w dniu swojego ślubu zamiast stanąć przed ołtarzem, wsiada do różowego kampera i ucieka, nie sprzed ołtarza, ale z całego życia, które ją przerosło, które przestało jej odpowiadać. W czasie ucieczki trafia do baru, gdzie spotyka Austina, mężczyznę, który próbuje zagłuszyć swoje smutki w alkoholu. Dwoje ludzi, którzy nie mają dokąd wrócić, każde z własnym bagażem doświadczeń, wyrusza razem w podróż przez Stany Zjednoczone. Ta wspólna droga staje się dla nich czymś więcej niż tylko ucieczką. To podróż w głąb siebie, pełna rozmów, odkrywania granic, słabości i pragnień. Savannah i Austin różnią się od siebie, mają inne doświadczenia, przeszłość i sposób patrzenia na świat, a mimo to wzajemnie się od siebie uczą. Ich relacja dojrzewa powoli, a podróż pozwala im spojrzeć na życie z innej perspektywy, przewartościować pewne rzeczy i otworzyć się na zmiany. Początkowo spodziewałam się historii bardziej emocjonalnej, intensywnej, pełnej chemii i ciętych dialogów, takiej, która wciąga i zostaje w głowie na długo. Tymczasem otrzymałam opowieść spokojniejszą, bardziej kameralną, skupioną na rozmowach i wewnętrznych przemyśleniach bohaterów. W książce znajdziemy sporo opisów i monologów wewnętrznych, które momentami nieco mi się dłużyły, ale wnoszą one dodatkową głębię do charakterystyki postaci. Autorka stworzyła bohaterów z ciekawą, złożoną przeszłością i z wyraźną warstwą emocjonalną. Jednak mimo że Savannah i Austin są tuż przed trzydziestką, momentami miałam wrażenie, jakbym czytała o młodszych bohaterach. Ich rozmowy chwilami przypominały mi dialogi z powieści młodzieżowych. Dlatego uważam, że książka lepiej trafi do młodszych czytelników niż do tych, którzy szukają głębszych emocji i dojrzałych refleksji. Marta Łabęcka ma lekkie pióro i bardzo dobre wyczucie emocji. Pomysł na fabułę był naprawdę ciekawy, a całość w wersji trzecioosobowej czyta się przyjemnie. To książka o poznawaniu siebie, o odwadze w ruszeniu w nieznane i o tym, że każdy z nas potrzebuje czasem ucieczki, żeby się odnaleźć. Czy mi się podobała? Tak, choć nie porwała mnie tak, jak się spodziewałam. To raczej historia, którą dobrze się czyta, ale o której szybko się zapomina. Mimo to polecam ją tym, którzy lubią spokojne, lekkie obyczajówki z nutą romansu i subtelnego humoru. „Ptaki, które śpiewają nocą” to pierwsza część historii Savannah i Austina, dlatego z ciekawością sięgnę po kontynuację, gdyż liczę, że tam emocje rozwiną się mocniej, a bohaterowie pokażą jeszcze więcej siebie.