ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Psy nad jeziorem Miljenko Jergović

Autor:
Miljenko Jergović
Serie wydawnicze:
Poza serią
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Czarne
Ocena:
Bądź pierwszym, który oceni tę książkę
Stron:
248
Dostępne formaty:
     ePub
     Mobi

Niecodzienne doświadczenie literackie

Miljenko Jergović to bośniacki poeta, publicysta i prozaik pochodzenia chorwackiego. Psy nad jeziorem to książka, w której bez przerwy zaciera granicę między jawą a snem, ułudą i prawdą. Bohaterem jest Nano Mazuth, umierający poeta, który zapada w śpiączkę. Jego mózg, odcięty od bodźców zewnętrznych, tworzy równoległy świat, w którym wspomnienia przeplatają się z wytworami wyobraźni, czas przeszły staje się przyszłością, a zmarli z dwóch epok maszerują pod rękę z żywymi, tworząc iluzoryczny pochód paradujący przez bałkańską zawieruchę. Drugim opowiadaczem jest Nezveti, niepozorny chłopak pracujący w recepcji, który odnalazł nieprzytomnego poetę w hotelowym pokoju.  Z chorym zaczyna go łączyć dziwna więź, więc podaje się za jego krewnego. Tutaj opowieść rodzi się ze wstydu i kłamstwa, gdyż Nezveti  boi się przyznać współlokatorowi jaki jest prawdziwy powód jego częstych odwiedzin w szpitalu. Obaj nurkują w narracje prawdopodobne i niemożliwe. Psy nad jeziorem to oniryczna wędrówka w labiryncie biografii wybitnych postaci, anonimowych bohaterów i niespokojnych dusz, obudowanym perełkami literackimi i ciekawostkami historycznymi.

(…) A człowiek, który się śmieje, nie budzi niczyich podejrzeń. Ci, co się śmieją, to ludzie dobroduszni, no i nie można się śmiać i jednocześnie modlić do Boga. Ludzie wierzą – albo widzieli to w telewizji – że terrorysta modli się, zanim wejdzie do samolotu, La ilaha illallah, i z każdym słowem jego modlitwy są bliżej wybuchu. Niech wiedzą: ja nie jestem taki. Śmiech to nic złego, dziwne, że nikt do mnie nie dołączył, więc śmieję się sam, a oni wciąż idą.

Czy nie jest niezwykłe, że nikogo nie nadepnąłem, chodząc tak z zamkniętymi oczyma?

Z nikim się nie zderzyłem, choć słyszę ich idących ku mnie, tych, co właśnie skądś przylecieli, i omijamy się, robię unik, żeby nie trącić kolanem jakiegoś dziecka, skręcam w lewo, w prawo, jak nakazuje szklany korytarz prowadzący do samolotu, śmieję się jeszcze głośniej i czuję się nieswojo, bo przez wszystkie te lata, a w lipcu skończę pięćdziesiątkę, nie wiedziałem, że mogę chodzić z zamkniętymi oczyma i wzrok nie jest mi już potrzebny (…)

                                                                                                                      Fragment książki

Wybrane bestsellery

Wydawnictwo Czarne - inne książki

Zamknij

Przenieś na półkę
Dodano produkt na półkę
Usunięto produkt z półki
Przeniesiono produkt do archiwum
Przeniesiono produkt do biblioteki

Zamknij

Wybierz metodę płatności

Sposób płatności