- Serie wydawnicze:
- Książki podróżnicze Bezdroży
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Ocena:
- 4.4/6 Opinie: 30
- Stron:
- 176
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępne formaty:
-
PDFePubMobi
Sprawdź nowe wydanie
Ostatni maraton. Książka z autografem
Piotr Kuryło
Opis
książki
:
Ostatni maraton
Laureat Kolosa 2011 w kategorii "Wyczyn Roku" Uhonorowany Nagrodą Publiczności za najlepszą prezentację oraz Nagrodą Dziennikarzy podczas finału Kolosów 2011
W 365 dni dookoła świata na własnych nogach
(…) Chodziłem nerwowo po pokoju, znalazłem gdzieś globus i prędko narysowałem na nim okrąg wzdłuż równoleżników. Ta trasa wokół Ziemi to będzie mój ostatni maraton. W Europie nakreśliłem linię przez Niemcy, kawałek Holandii, Belgię, Francję, Hiszpanię i Portugalię. Dalej — przerywaną linią — wyznaczyłem szlak z Lizbony przez Atlantyk do Nowego Jorku w USA. Potem przez stany: New Jersey, Pensylwanię, Zachodnią Wirginię, Ohio, Indianę, Illinois, Missouri, Oklahomę, Teksas, Nowy Meksyk i Arizonę do Los Angeles, a później przez wybrzeże Pacyfiku do San Francisco w Kalifornii. Kolejna przerywana linia wiodła przez Pacyfik do Władywostoku w Rosji. Syberię (w górę rzeki Amur) przecinała linia ciągła, która później zmierzała w kierunku jeziora Bajkał, następnie skręcała do Kazachstanu, by znów wrócić do Rosji. Mijała Ural, Moskwę, dobiegała do granicy z Łotwą, a z Łotwy biegła na południowy zachód do Litwy. Wreszcie przez Wilno docierała do mety — do Augustowa. Stąd wybiegnę i tu wrócę. (…)
Zobacz film o biegu dla pokoju, czyli wyjątkowym maratonie dookoła świata
Piotr Kuryło rozpoczął Bieg dla pokoju 7 sierpnia 2010 roku w Augustowie, wyposażony jedynie w specjalny wózek z ekwipunkiem i kajakiem. Ta książka jest zapisem jego pieszej wyprawy dookoła świata. Piotr przebiegł 20 tysięcy kilometrów, odwiedził trzy kontynenty, spotkał na swojej drodze wielu ludzi, którzy go wsparli. Bez nich nie ukończyłby misji. Biegł dla pokoju – odwiedził miejsca, którymi w ostatnich latach wstrząsały zamachy terrorystyczne, ufny w to, że dzięki swojej wyprawie skłoni przywódców do zrobienia choć jednego kroku w stronę wykluczenia z naszego życia konfliktów zbrojnych oraz przemocy. Do domu wrócił po roku - 6 sierpnia 2011 ponownie pojawił się na augustowskim rynku. W marcu 2012 za swoje osiągnięcie otrzymał Kolosa 2011 w kategorii "Wyczyn roku".
Piotr Kuryło - maratończyk, długodystansowiec. Zaczął biegać dziesięć lat temu, dziś jest spełnionym czterdziestolatkiem, ojcem dwóch córek. W 2011 roku ukończył roczną samotną podróż dookoła świata. Ziemię przemierzył na własnych nogach i bez żadnego wspierającego zaplecza.
Wybrane bestsellery
-
Piotr Kuryło rozpoczął Bieg dla pokoju 7 sierpnia 2010 roku w Augustowie, wyposażony jedynie w specjalny wózek z ekwipunkiem i kajakiem. Ta książka jest zapisem jego pieszej wyprawy dookoła świata. Piotr przebiegł 20 tysięcy kilometrów, odwiedził trzy kontynenty, spotkał na swojej drodze wielu ludzi, którzy go wsparli. Bez nich nie ukończyłby misji. Biegł dla pokoju – odwiedził miejsca, którymi w ostatnich latach wstrząsały zamachy terrorystyczne, ufny w to, że dzięki swojej wyprawie skłoni przywódców do zrobienia choć jednego kroku w stronę wykluczenia z naszego życia konfliktów zbrojnych oraz przemocy. Do domu wrócił po roku — 6 sierpnia 2011 ponownie pojawił się na augustowskim rynku. W marcu 2012 za swoje osiągnięcie otrzymał Kolosa 2011 w kategorii „Wyczyn roku”.
- PDF + ePub + Mobi
- Druk 31 pkt
Niedostępna
-
Piotr Kuryło rozpoczął Bieg dla pokoju 7 sierpnia 2010 roku w Augustowie, wyposażony jedynie w specjalny wózek z ekwipunkiem i kajakiem. Ta książka jest zapisem jego pieszej wyprawy dookoła świata. Piotr przebiegł 20 tysięcy kilometrów, odwiedził trzy kontynenty, spotkał na swojej drodze wielu ludzi, którzy go wsparli. Bez nich nie ukończyłby misji. Biegł dla pokoju – odwiedził miejsca, którymi w ostatnich latach wstrząsały zamachy terrorystyczne, ufny w to, że dzięki swojej wyprawie skłoni przywódców do zrobienia choć jednego kroku w stronę wykluczenia z naszego życia konfliktów zbrojnych oraz przemocy. Do domu wrócił po roku — 6 sierpnia 2011 ponownie pojawił się na augustowskim rynku. W marcu 2012 za swoje osiągnięcie otrzymał Kolosa 2011 w kategorii „Wyczyn roku”.
- Druk 31 pkt
Czasowo niedostępna
-
Książka wprowadza w fascynujący świat ramenu i kuchni japońskiej w szerokim kontekście społecznym i kulturowym. Dowiecie się z niej nie tylko jak przygotować prawdziwy ramen, ale także jakie znaczenie ma on dla Japończyków i na czym polega jego autentyczność. Jest to także swoisty przewodnik, w oparciu o który można zaplanować podróż po Japonii szl
- ePub + Mobi 39 pkt
-
Promocja
Oto przewodnik po sprzęcie, technikach i produktach, które są niezbędne do przygotowania pożywienia w dziczy. Opisano w nim, jak na łonie natury zapewnić sobie smaczne i pożywne posiłki i dzięki temu lepiej docenić każdą chwilę spędzoną z dala od cywilizacji. Omówiono chyba każdy aspekt tego zagadnienia: od potrzebnego ekwipunku i prowiantu, przez techniki wytwarzania potrzebnych narzędzi w dziczy i odnajdywanie pożywienia na łonie natury, po metody gotowania w sytuacjach ekstremalnych, gdy do dyspozycji pozostaje kilka przedmiotów i własna pomysłowość. Znalazły się tu również podpowiedzi, w jaki sposób gromadzić, konserwować i przechowywać znalezioną żywność. Bardzo ciekawym uzupełnieniem tych wskazówek są przepisy, które warto wypróbować podczas własnych wędrówek po dziczy!- PDF + ePub + Mobi
- Druk 24 pkt
(19,90 zł najniższa cena z 30 dni)
24.95 zł
49.90 zł (-50%) -
Promocja
Odkryj przyjemność morsowania!- ePub + Mobi 33 pkt
(32,72 zł najniższa cena z 30 dni)
33.58 zł
39.90 zł (-16%) -
Promocja
Od Nowego Jorku po Hawaje. Od Florydy po Kalifornię. Oto Ameryka z lotu Wrony. Ameryka z perspektywy polskiego korespondenta. I jego dzieci. Ameryka przyrodnicza, gospodarcza, polityczna. Ameryka z jej historią, współczesnością, zaletami i problemami. Ameryka kulinarna oraz… Ameryka polska, bo na kartach tej książki często pojawiają się Polacy lub przedstawiciele Polonii, którym Marcin Wrona oddaje głos.- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 22 pkt
(14,99 zł najniższa cena z 30 dni)
22.45 zł
44.90 zł (-50%) -
Promocja
Uzbekistan to najbardziej znany i najczęściej odwiedzany przez turystów kraj Azji Środkowej, ucieleśniający romantyczne wyobrażenia o starożytnym Wschodzie i Jedwabnym Szlaku. Znajdziemy tu wspaniałe średniowieczne miasta słynące z bogato zdobionych meczetów, medres i karawanserajów, mauzolea miejscowych władców, pustynne twierdze, a także zabytki, muzea i inne pamiątki związane z okresem, gdy ziemie te pozostawały pod panowaniem carskiej Rosji i Związku Radzieckiego. Orientalna egzotyka, której odcienie zawdzięcza Uzbekistan rodzimym plemionom turkijskim – protoplastom Uzbeków, oraz kolejnym obecnym tu potęgom – Persom, Seleucydom, Arabom, Mongołom i in., przeplata się tu z siermiężną, wciąż silnie zakorzenioną rzeczywistością radziecką- PDF + ePub + Mobi
- Druk 22 pkt
(14,90 zł najniższa cena z 30 dni)
22.45 zł
44.90 zł (-50%) -
Promocja
Zanim marzenie przeszło w fazę realizacji, były miesiące przygotowań, mnóstwo formalności, żmudne pakowanie, starcie z nepalską biurokracją i trzęsienie ziemi, które zrujnowało wiele regionów Nepalu i postawiło całą wyprawę pod znakiem zapytania. W końcu Joanna i Bartosz wystartowali 6 września 2015 z Taplejung na wschodzie Nepalu i tak rozpoczęła się ta wielka przygoda — mieszanka stresu i radości, tropikalnych upałów w rejonie Kanczendzongi, i wysokogórskich mrozów w rejonie Rolwaling. Odległe osady, zielone doliny oraz suche płaskowyże. Długie tygodnie bez prysznica pod namiotem i wymarzony pączek w kawiarni w Katmandu. Życzliwi i gościnni Nepalczycy oraz dzieciaki rzucające kamieniami.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 19 pkt
(14,90 zł najniższa cena z 30 dni)
19.95 zł
39.90 zł (-50%) -
Dan Buettner jest amerykańskim badaczem i pisarzem, a także miłośnikiem kolarstwa wyczynowego. Niebieskie strefy to praca badawcza opierająca się na danych, które zebrał podróżując przez Amerykę, Afrykę i Azję. Książka dotyczy najstarszych mieszkańców świata, z którymi spotkał się autor.
- ePub + Mobi 39 pkt
Niedostępna
-
Promocja
Izrael już nie frunie to fascynująca książka o niezwykłym miejscu, pełnym skrajności, gdzie konserwatywne przekonania mieszają się z pędem ku nowoczesności, gdzie w jakiś na niewielkim terenie współistnieją ortodoksyjni żydzi i religijnie syjoniści, fanatyczni muzułmanie i ich postępowi bracia.- ePub + Mobi 20 pkt
(20,71 zł najniższa cena z 30 dni)
20.71 zł
26.90 zł (-23%) -
Promocja
Wrzesień, 1914. Ernest Shackleton i 22 śmiałków rusza na podbój Antarktydy z zamiarem połączenia mórz Rossa i Wedella śladem ludzkich stóp. Po 6 tygodniach zmagań z oceanem trójmasztowiec Endurance zostaje uwięziony w paku lodowym na kolejnych 10 miesięcy. Dryfująca, niezdolna do samodzielnej żeglugi brygantyna zostaje zmiażdżona przez krę zostawiając rozbitków na pastwę antarktycznej zimy. Shackleton podejmuje szaleńczą próbę przebicia się do Południowej Georgii wpierw pieszo, następnie w szalupie ratunkowej. Alfred Lansing na podstawie dokumentów, dzienników i rozmów z uczestnikami odtwarza przebieg wyprawy dzień po dniu dając świadectwo ludzkiej determinacji i bohaterstwa, które i wówczas i dzisiaj jest prawie niemożliwe do powtórzenia.- ePub + Mobi 15 pkt
(15,49 zł najniższa cena z 30 dni)
15.94 zł
16.99 zł (-6%) -
Promocja
Ta książka to świetna lektura. Wciągająca, zabawna i bardzo pomocna. Poświęć jej kilka godzin, a zaczniesz rywalizować z wytrawnymi graczami. Bez względu na to, czy zamierzasz wygrywać w domowych partyjkach, chcesz się zmierzyć z przeciwnikami w sieci, czy zakosztować prawdziwego hazardu, znajdziesz tutaj istne bogactwo wartościowych wskazówek na temat skutecznego blefowania i obstawiania. Dowiedz się, jak dotrzeć na sam szczyt.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 19 pkt
(14,90 zł najniższa cena z 30 dni)
19.50 zł
39.00 zł (-50%)
Ebooka "Ostatni maraton" przeczytasz na:
-
czytnikach Inkbook, Kindle, Pocketbook, Onyx Boox i innych
-
systemach Windows, MacOS i innych
-
systemach Windows, Android, iOS, HarmonyOS
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących formaty: PDF, EPub, Mobi
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Audiobooka "Ostatni maraton" posłuchasz:
-
w aplikacji Ebookpoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych
-
na dowolonych urządzeniach i aplikacjach obsługujących format MP3 (pliki spakowane w ZIP)
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Kurs Video "Ostatni maraton" zobaczysz:
-
w aplikacjach Ebookpoint i Videopoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych z dostępem do najnowszej wersji Twojej przeglądarki internetowej
Recenzje książki: Ostatni maraton (14) Poniższe recenzje mogły powstać po przekazaniu recenzentowi darmowego egzemplarza poszczególnych utworów bądź innej zachęty do jej napisania np. zapłaty.
-
Recenzja: 4run.pl Daria Kozłowska, 2014-08-28Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Sportowiec za cel postawił sobie przemierzenie Ziemi na własnych nogach i cel ten osiągnął. 6 sierpnia 2011 roku pojawił się w tym samym miejscu, z którego startował rok wcześniej – w Augustowie, mając za sobą 20 000 km biegu.
Książka „Ostatni maraton” nie trafiła w moje ręce przypadkiem. Autor Piotr Kuryło jest bardzo znany wśród miłośników biegania i to nie tylko w Polsce. Został uhonorowany nagrodą publiczności za najlepszą prezentację oraz nagrodą dziennikarzy podczas finału Kolosów 2011. Odznakę tę dostał dzięki wystąpieniu w „Biegu dla pokoju”, który odbył się 7 sierpnia 2010 roku.
Niektóre książki czyta się jednym tchem. Już pierwsze przeczytane strony czynią nas uczestnikami historii, pozwalając szczegółowo wyobrazić sobie opisywane sytuacje. Główną ich zaletą jest to, że zachęcają do działania. Człowiek czytając zaczyna myśleć, porównywać i zastanawiać się, co może zmienić w swoim życiu.
Opowiadanie zaczyna się wyjaśnieniem, dlaczego autor stwierdził, że ma już dosyć fanatycznego uprawiania biegania oraz w jaki sposób zamierza pożegnać się ze sportem, któremu poświęcił 8 lat życia.
„Chodziłem nerwowo po pokoju, znalazłem gdzieś globus i prędko narysowałem na nim okrąg wzdłuż równoleżników. Ta trasa wokół Ziemi to będzie mój ostatni maraton.”
Trasę miała przebiegać przez: Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Hiszpanię, Portugalię, USA, Rosję, Kazachstan, Łotwę, Litwę aby na koniec znów wrócić do Polski.
Swój ostatni maraton Piotr Kuryło nazwał „Biegiem dla pokoju” o czym nie jeden raz wspomina na stronach książki. Trzeba podkreślić, że autor jest osobą bardzo wierzącą, dlatego nic dziwnego, że często porusza tematy równowagi duchowej i harmonii ze swoim wewnętrznym "Ja".
Modlitwa jest istotną częścią życia polskiego biegacza. Czytając o jego spotkaniach z drapieżnymi ssakami i dziką przyrodą, czy o bólu, który towarzyszył mu po drodze, zadawałam sobie pytanie „Jak ten człowiek był w stanie to wszystko wytrzymać?”. Czy sam Bóg wziął go pod swoje skrzydła?
Nie sposób nie zwrócić uwagi również na to, że cała książka to również opowieść fotograficzna. Na każdej stronie jesteśmy przenoszeni w świat Piotra Kuryło. Mi, jako czytelnikowi, trochę zabrakło zdjęć z innymi ludźmi, o których tak kolorowo pisze autor. Odegrali oni niemałą rolę w jego podróży, ale niestety ten etap musimy powierzyć naszej wyobraźni.
Prawie we wszystkich krajach maratończyk spotykał się z dziennikarzami i przedstawicielami władz. Nabywał sił, dzięki wsparciu i pomocy nieznajomych ludzi. Czasami jedna butelka wody, którą dostawał od cudzoziemca, mogła dać mu więcej siły do dalszego biegania, niż godzina odpoczynku.
Książka jest napisana prostym, męskim językiem, ale jest szczera i wciągająca. Wszystkie 175 stron przeczytałam w zaledwie dwa dni. Na pewno będzie ona ciekawa nie tylko dla miłośników biegania, ale także dla ludzi, którzy nie maja na co dzień do czynienia z tym sportem. Dla mnie osobiście „Ostatni maraton” nie jest tekstem tylko o podróży, ponieważ ma w sobie głębszy sens – dając do zrozumienia, że człowiek może zrobić wszystko, jeżeli tylko uwierzy w siebie i dostanie odrobinę wsparcia od innych. -
Recenzja: Web Audit - Robert Drózd Robert Drózd, 2014-02-18Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Ostatni maraton - to jedyna książka nie tyle o bieganiu, co o biegaczu, Piotrze Kuryle, który postanowił obiec cały świat w intencji walki o pokój. Bez specjalnego wsparcia sponsorskiego, bez wielkiego zespołu, bez znajomości języków.
Relacja bardzo prostymi słowami, a w historie, które padają czasami trudno uwierzyć. Z książki bije szczerość i prostolinijność. Kuryło startował wcześniej w ultramaratonach, w słynnym Spartathlonie (246 km z Aten do Sparty) przegrał tylko ze Scottem Jurkiem, ale w przeciwieństwie do Jurka on do Grecji… wcześniej dobiegł i pozostaje wciąż właściwie amatorem. -
Recenzja: Lubimy Czytać Katarzyna Marondel, 2013-03-27Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Kuryło to nazwisko znane miłośnikom sportu, zwłaszcza biegaczom. Uczestnik wielu maratonów i biegów ultra, polska sława biegania. Szerszej publiczności dał się poznać przez swój niezwykły wyczyn… Zaczęło się całkiem zwyczajnie – od odkrycia, że ściganie się w zawodach na całym świecie zajmuje zbyt wiele czasu, którego zaczyna brakować dla rodziny. Poza tym – ile można robić ciągle to samo? Kuryło postanowił więc zakończyć swoją karierę robiąc coś wielkiego, obiegając coś wielkiego – Ziemię.
Szybko wytyczył trasę wiodącą przez trzy kontynenty – Europę, Amerykę Północną i Azję, znalazł sponsora… i zaczął zbierać prowiant. Sprowadzono mu specjalny kajak, do którego domontowano składane koła, Kuryła miał bowiem zamiar przepływać rzeki i jeziora napotkane na trasie a poza nimi ciągnąć kajak za sobą. Szaleństwo? Prawdopodobnie. Ale i misja – miał to być Bieg dla Pokoju, promujący jego ideę na świecie. 7 sierpnia 2010 roku polski biegacz wyruszył z rynku w rodzinnym Augustowie, obiecując władzom, że stawi się na mecie dokładnie za rok…
Kiedy zaczynałam czytać wspomnienia zawarte w „Ostatnim maratonie”, pomyślałam: „Jakie to patetyczne i naiwne jednocześnie. Co jeden człowiek może zrobić dla pokoju na świecie?”. Okazało się, że wiele, o ile zrobi to, co robi najlepiej… Piotr Kuryło po prostu pobiegł, choć prosto zdecydowanie nie było. Po drodze spotykał się z dziennikarzami, udzielał wywiadów, odbywał spotkania z Polonią na świecie, rozmawiał z przypadkiem spotkanymi ludźmi i wszystkim mówił o pokoju. Już sam fakt nagłośnienia wyprawy sprawił, że nie pozostała bezowocna. A te pierwsze owoce Piotr Kuryło zebrał w postaci słów wdzięczności i szklanki gorącej herbaty podanej przez zupełnie obcą kobietę w deszczowy dzień.
Większość ludzi nie potrafi sobie wyobrazić, że można przebiec maraton, ale coraz więcej osób to robi. Coraz liczniejsi startują też w biegach ultra, pokonując jeszcze dłuższe dystanse. W porządku, też mi się zdarza biegać i to wcale nie na krótkich odcinkach, ale wyobrażenie sobie dwóch maratonów dziennie, dzień po dniu, przekracza moje zdolności. Jak wielkiego wysiłku wymaga taka wyprawa, kiedy ciągnie się za sobą wózek (będący namiotem i magazynem żywności jednocześnie), biegnie w nieznane, w zmiennych warunkach pogodowych: upale, deszczu i śniegu, śpiąc przy drodze, jedząc to, co uda się zdobyć albo dostać i… potwornie się nudząc? Wbrew pozorom to ostatnie jest bardzo istotne. Biegacz jest sam, zmaga się z samym sobą, własnymi myślami i ograniczeniami. Nie można uciec od obaw, tęsknoty za rodziną i pokusy ułatwienia sobie heroicznego zadania… Co robił Kuryło? Modlił się. Po prostu. Za pokój na świecie, bliskich, tych, którzy pomogli mu po drodze. Podziwiam jego wytrwałość, ale też odwagę otwartego o tym pisania. Podziwiam determinację i spokój, który potrafił zachować w obliczu napotkanych trudności i niebezpieczeństw, pokonując strach, walcząc z bólem. Pisze o tym zadziwiająco spokojnie, niektórzy zarzucają mu, że zbyt lakonicznie, ujmując dramaturgii wydarzeniom. Myślę jednak, że taki rzeczowy i suchy opis świadczy o profesjonalizmie i ogromnym opanowaniu biegacza.
„Ostatni maraton” nie jest książką o bieganiu, zawiodą się ci, którzy będą w nim szukać wskazówek, jak przygotować się do biegowej wyprawy. Nie jest to również książka podróżnicza. Mieści w sobie wiele ciekawych informacji o życiu zwykłych ludzi w różnych krajach, ale są one po prostu interesującym dodatkiem do tego, co najważniejsze. To swoiste wspomnienia z wyjątkowej podróży. Przede wszystkim jednak to dowód, że można dokonać czegoś wielkiego i spełnić marzenie, jeżeli tylko ma się w sobie wystarczająco dużo wytrwałości i szczyptę szaleństwa. -
Recenzja: ksiazka-online.pl 2012-12-26Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Piotr Kuryło będąc idealistą podjął się trudnego zadania – postanowił pobiec dookoła świata w intencji pokoju mając za towarzysza wózek i modlitwę, które to towarzyszyły mu w drodze. Jak wyglądały poszczególne etapy podróży? Można przeczytać w książce “Ostatni maraton”.
Książka nie należy do tych, które na kilkuset stronach opisują dokładnie obiekty mijane podczas podróży oraz ludzi napotkanych na drodze. Kuryło trzymając odpowiednie tempo kilkudziesięciu kilometrów dziennie skupia się bardziej na przebywaniu poszczególnych odcinków wspominając ludzi i ważne w drodze wydarzenia.
Są mniej i bardziej straszne opowieści o dzikich zwierzętach, które na szczęście oszczędziły pana Piotra. Są mili kierowcy, którzy pozdrawiają go i obdarowują jedzeniem czy innymi potrzebnymi rzeczami. Na kartach książki znajdzie czytelnik również takich, którzy zajeżdżają biegaczowi drogę, straszą czy przeganiają.
Odżywając się w drodze Kuryło pokonuje dystans, który robi wrażenie. Pozostaje jednak niedosyt – dlaczego koniec? Czemu u szczytu formy zawiesza buty na kołku? Czekają wszak inne wyzwania i nie chodzi tu o intencję pokoju na świecie.
Trzeba było zacząć promować bieganie wtedy – na maksa. Uszczknąć coś z bogatego tortu, który przydałby się zapewne panu Piotrowi. On jednak pozostał idealistą do dzisiaj. Może to i lepiej – mało jest takich ludzi jak on.
Mam nadzieję, że małżonka autora powie mu kiedyś: “biegnij” i Kuryło zaskoczy nas dobrymi wynikami i … kolejnymi opowieściami o dalekich wojażach. On umie to z pewnością. -
Recenzja: Wredotek.pl 2012-11-07Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Wyobrażacie sobie okrążyć ziemię w 365 dni? A czy wyobrażacie sobie okrążyć ją na własnych nogach? No oprócz tego oczywiście dwa przeloty samolotami: z Portugalii do Nowego Jorku oraz z San Francisco do Władywostoku. W każdym razie, pozostała część drogi jest przebyta jedynie za pomocą Waszych własnych nóg! Nie pomyślałabym, że taki pomysł może dojść do skutku i co najważniejsze - powieść się!
Tak, tak! Pan Piotr Kuryło - maratończyk, długodystansowiec zdecydował się zakończyć bieganie tytułowym "Ostatnim maratonem", który miał polegać na przemierzeniu Ziemi na własnych bogach bez żadnego wsparcia typu samochód, rower czy ciężarówka jadąca za nim i pomagająca w chwilach kryzysu. Został sam ze sobą, z rzeczami które zabrał typu: namiot, śpiwór, coś do picia i coś do jedzenia oraz z wiarą w Boga. To dzięki Niemu udało się ukończyć ten bieg i to właśnie On czuwał nad Panem Piotrem przez całą jego drogę.
Uwielbiam i podziwiam ludzi, którzy sięgają po rzeczy pozornie niemożliwe. Nieważne czy robią to codziennie, raz w tygodniu, raz w roku czy raz w życiu. Liczy się to, że robią i dają z siebie wszystko. Poświęcają część swojego życia, czasem rodzinę, bądź różne obowiązki po to, by w pełni poświęcić się swojej pasji i spełnić marzenia. Świetnie, jeżeli przyświeca temu dodatkowo jakiś cel. W przypadku Pana Piotra celem samym w sobie był bieg. Biegł on oczywiście dla siebie i dla rodziny (bo w ten sposób chciał skończyć z bieganiem, więc po powrocie miał być tylko dla nich), ale biegł też dla celu wyższego - dla pokoju. Zaznaczał to nie raz na łamach książki.
To, co również spodobało mi się w postawie Pana Piotra to oddanie i całkowite zaufanie Bogu. Ja nie jestem szczególnie religijną osobą, ale potrafię docenić wiarę innych. Tutaj nie chodziło jedynie o powierzchowność, odmówienie "zdrowasiek" dla zasady w myśl "Jak się uda i mnie usłyszy to będę miał szczęście i mi się powiedzie, a jak nie to trudno". Pan Piotr powierzył cały bieg Bogu. Wierzył, że wszystko co go spotyka, wszyscy ludzie, którzy stają na jego drodze, znaleźli się tam nie bez powodu. Odmawiał modlitwy nie tylko za samego siebie i swoją "misję", ale również za ludzi, których mijał i spotykał. Naprawdę wielki gest, wielka miłość i wielka wiara. Tylko pozazdrościć!
"Ostatni maraton" to książka bardzo krótka, ale niezwykle wciągająca. Nie otrzymamy tutaj zbędnych opisów mijanych zabytków - bo to nie przewodnik, nie otrzymamy ogromu informacji specjalistycznej z zakresu biegania - bo to nie poradnik, ale możemy otrzymać dużą dawkę motywacji i wiary we własne możliwości oraz dużą dawkę wiary w innych ludzi. Panu Piotrowi bez pomocy ludzi spotkanych na jego drodze byłoby na pewno o wiele trudniej. Znaleźli się jednak tacy, o otwartych sercach, wypełnionych miłością, którzy wsparli maratończyka w gorszych chwilach i pokazali, że nadal możemy liczyć na dobre gesty obcych ludzi (oczywiście nie wszędzie i nie u każdego ;) Dodatkiem uatrakcyjniającym czytanie są zdjęcia znajdujące się mniej więcej na co drugiej stronie (jedyne zastrzeżenie jakie do nich mam to brak uśmiechu na twarzy Pana Piotra, chociaż rozumiem jak ciężko było przebiegać tyle km dziennie) -
Recenzja: Bieganie.pl Adam Klein, 2012-10-19Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Ta historia wymaga specjalnego wstępu, wstępu i przeprosin.
Polacy potrafią dokonywać rzeczy niebywałych. W 1995 roku Marek Kamiński dotarł z kolegą na nartach do Bieguna Północnego: 770 km w 72 dni, do Bieguna Południowego już samotnie na nartach 1400 km w 53 dni. Mówiła wtedy o tym cała Polska. Bardziej niesamowite i niebezpieczne wydają się jednak być wyczyny Jerzego Kukuczki, który w latach '80tych XX wieku wspinał się w spektakularny sposób, wytyczał nowe trasy, w trudnych warunkach, jego nieoficjalny wyścig z Reinholdem Messnerem śledziła także cała Polska. Niezwykłe były też wyczyny Krzysztofa Baranowskiego, który samotnie jachtem opłynął Świat.
Z drugiej strony często chyba pasjonujemy się wyczynami kogoś spoza Polskim mimo, że na naszym podwórku porównywalne wyczyny też są osiągane. Zgodnie z przysłowiem: "cudze chwalicie swego nie znacie i sami nie wiecie co posiadacie".
To będzie właśnie historia takiego wyczynowca.
Wstęp
Przepraszam i ze wstydem przyznaję, że powinniśmy byli tę historię opisać już kilka lat temu. Zajmowały się nią nawet tzw media masowe, ale my, skupieni na tym nazwijmy to "mierzalnym wyczynie" zupełnie jej nie zauważaliśmy. Stukała już do nas kilkukrotnie. W 2008 roku ktoś opowiadał mi historię jakiegoś człowieka, który biegał dystanse tak kosmiczne, że wydawało mi się to jakąś ściemą. W 2010 roku, dostaliśmy maila od jakiegoś sponsora, który proponował patronowanie medialne pewnej abstrakcyjnej biegowej podróży. Chyba musiało to zostać wtedy zupełnie niezauważone, czy zlekceważone bo nie otrzymał od nas odpowiedzi (za co niedawno go przepraszałem). Kiedy w czerwcu 2012 zostaliśmy nawet patronem medialnym książki nie rozumiałem wielkości dzieła, które zostało dokonane. Sprawa wróciła do mnie dwa dni temu.
Dwa dni temu odbyło się spotkanie w Warszawie ze Scottem Jurkiem. Scott barwnie opowiadał o swojej biegowej karierze. Niestety dopiero po rozstaniu ze Scottem przypomniałem sobie, że w 2007 roku, kiedy Scott wygrał Sparthathlon (wyścig na dystansie 246 km Aten do Sparty) drugim człowiekiem na mecie, był Polak. Zacząłem składać klocki w jedną całość. I nagle olśniło mnie. Że to ten sam Polak, którego książkę opisującą podróż, którą odbył 4 lata później mam w domu. Wiecie jaka była różnica pomiędzy Scottem Jurkiem a tym Polakiem? Poza tym, że Scott wygrał w czasie 23h12 min z nieco ponad godzinną przewagą ? A taka, że Scott do Grecji przyleciał samolotem. A Polak....... przybiegł do Grecji. Z Polski. Nazywał się Piotr Kuryło. (na zdjęciu: podium Sparthathlonu z 2007 roku, w środku Scott, z prawej Piotr)
Ostatni Maraton.
Piotr Kuryło napisał książkę, która dokumentuje jego chyba najbardziej ekstremalną wyprawę o jakiej słyszałem: wyprawę biegiem dookoła świata. Póki nie zaczniemy próbować realnie zastanawiać się, co się z tym wiąże będzie trudno nam dostrzec ekstremalizm zadania.
Tym bardziej, że co chwila dobiegają do nas informacje o różnych wydaje się szalonych przedsięwzięciach choćby z tego roku, kiedy dwóch młodych ludzi postanowiło przebiec Polskę z Południa na Północ.
Piotr Kuryło to nie był człowiek zamożny, którego znudziło zarządzanie własną firmą, w związku z czym postanowił przy pomocy zgromadzonych środków finansowych zorganizować sobie wyprawę zapewniając sobie wszelkie możliwe bufory bezpieczeństwa. Wprost przeciwnie.
"Zimą 2010 roku miałem dosyć mojego biegania. Złożyły się na to trzy sprawy. Pierwszą było to, że po ośmiu latach, w ciągu których fanatycznie uprawiałem bieganie, moja rodzina zubożała materialnie."
To materialne zubożenie martwiło go tak bardzo, że postanowił rzucić bieganie. Ale przed tym - stwierdził, że wybierze się w jeden, ostatni bieg, bieg dookoła Świata. Zaplanował trasę - najpierw przez Europę do Portugalii. Tam samolotem do Nowego Jorku, biegiem przez Stany Zjednoczone, z Zachodniego Wybrzeża samolotem do Władywostoku i stamtąd biegiem do rodzinnego Augustowa. Ponieważ nie był człowiekiem zamożnym, to przyjął, że będzie nocował w namiocie, gdzieś przy drodze. Dostał trochę pieniędzy od sponsora, firmy Ślepsk, co pozwoliło między innymi kupić bilet z Lizbony do Nowego Jorku. Ponieważ nie chciał być zależny od mostów postanowił, że będzie szybciej jeśli będzie biegł z kajakiem na kółkach, który będzie ciągnął za sobą.
Po kilku dniach, po przebiegnięciu około 400km pisał tak:
"Nogi miałem coraz słabsze, forma spadała. Spodziewałem się tego, podczas moich wcześniejszych wypraw przechodziłem podobny kryzys. Taki stan trwał zwykle, pogłębiając się, mniej więcej do dziesiątego dnia biegu".
Czy gdybyście po 400km biegu czuli, że słabniecie, nie zawrócilibyście? Być może wytrzymali by to tylko jacyś ultrasi lub adventureowcy. Piotr oczywiście biegł dalej.
Książka nie jest pisana barwnym językiem. Myślę, że gdyby Piotr skontaktował się najpierw z Chrisem McDougalem lub dowolnym innym pisarzem powstałaby z tego ciekawsza literacko pozycja. A tak jest to po prostu dokumentacja jego drogi.
Bieganie (czy pływanie kajakiem) to tylko jedna trudność. Do tego dochodzą przydrożne noclegi w namiocie, warunki pogodowe, ludzie, zwierzęta oraz naprawy psującego się sprzętu (wózków, łatanie dętek, butów). Po około 1000km pisał:
"W Niemczech deszcz dał mi nieźle w kość. Po niedługim czasie takiego biegu w ciągłym deszczu wszystko miałem mokre. Nawet moja goreteksowa kurtka całkiem nasiąkła wodą. Ulewy minęły po jakimś tygodniu kiedy ja wbiegałem właśnie do Holandii."
Nie zawrócilibyście, musząc biec ciągle w deszczu, potem w deszczu rozstawiać namiot i nocować w namiocie przy drodze z perspektywą jeszcze 19 tys km przed wami?
Co ciekawe biegnąc przez bogatą Europę czy potem Stany, doznawał znacznie mniej pomocy i życzliwości od ludzi niż biegnąc przez Syberię, gdzie zatrzymywało się przy nim wielu ludzi.
Płynąc kajakiem w Hiszpanii musiał ewakuować się przed zbliżającym się wodospadem i stracił większość dobytku, który ze sobą ciągnął, wraz z baniakiem wody, która na suchych i wielkich hiszpańskich pustych przestrzeniach decydowała o życiu. Po około 3000 km pisał:
"Obudziłem się wycieńczony a podczas drogi osłabłem jeszcze bardziej. Mój organizm był zupełnie odwodniony. Sikałem ciemnobrązowym moczem. Powinienem pić zdecydowanie więcej wody. Ledwo stawiałem kolejne kroki. .........Następnego dnia czułem się gorzej. Mocz był już ciemnobrunatny a każdy krok wiązał się z ogromnym wysiłkiem. Późno w nocy dotarłem do większego miasta. ........Rano gdy starałem się poruszać palcami u rąk wykręcały się one i kurczyły. To dawał o sobie znać brak magnezu. Znalazłem jakieś centrum handlowe i poczekałem przed wejściem na jego otwarcie. Kupiłem kilka gorzkich czekolad oraz wodę i przed sklepem urządziłem sobie śniadanie......W kolejnym sklepie - tym razem sportowym - sprawiłem sobie dwie pary butów. W tych, które miałem na nogach nie dało się już biec. Kupiłem także taką wielką torbę na kółkach, bo kręgosłup nadwerężony dźwiganiem plecaka bolał strasznie".
A przed nim jeszcze 17 tys km. Nie zawrócilibyście?
Nie będę już opisywał kolejnych historii, zainteresowanym polecam książkę, którą wydało wydawnictwo Bezdroża. To nie jest książka, która zachęca do biegania. Nie ma tam nic zachęcającego. To jest książka dla tych, którzy już rozumieją, że bieganie może stać się uzależniające, może stać się biegoholizmem, Piotr postanowił wyleczyć je megadawką samego biegania. (jedyna przerwa jaką miał to był okres od 5.02.2011 do 26.03.2011, Polonia amerykańska przekonała go do przeczekania w USA najostrzejszego okresu zimy, na który natknąłby się w Rosji)
Każdy czytając tę książkę pewnie znajdzie dla siebie coś innego. Mi podobało się szczególnie swoiste posłannictwo, które czynił Piotr. Po drodze, zwłaszcza w Rosji otrzymywał od ludzi różne dary, na przykład kiełbasę. Potem tą sama kiełbasę darował komuś napotkanemu dalej. Na Syberii spotkał człowieka, który szedł szukać pracy do oddalonego o 300 km miasta. Ten człowiek nie był w stanie utrzymać tempa Piotra więc został, ale jakiś czas później, kiedy koło Piotra zatrzymał się jakiś mężczyzna oferując pomoc, Piotr poprosił aby ten pomógł człowiekowi, który idzie kilkanaście kilometrów wcześniej, jakiś czas potem mijał Piotra z pasażerem. Kilka tygodni potem stała przy drodze dziewczyna sprzedająca miód, na pustej drodze, przy hulającym wietrze. Miód kosztował 800 rubli, Piotrowi wydało się to za drogo, ale zrobiło mu się żal dziewczyny, zawrócił i kupił miód. Wieczorem tego dnia obcy mężczyzna wręczył Piotrowi 5000 rubli. "Kto rzuci za siebie znajdzie przed sobą" - pomyślał Piotr.
Książka nie epatuje jakimś megabohaterstwem, choć jestem pewien, że mogłaby, gdyby tylko przy jej pisaniu pomagał jakiś wprawny pisarz. Cała wyprawa ma w tle cel wyższy: "Dla pokoju" co mimo nie wątpię szczerych chęci autora wygląda trochę jak na siłę dorabiana ideologia. Piotr był biegoholikiem i to wystarcza, jako powód do biegania. Nie wątpię, że chęci Piotra były szczere ale sposób opisywania niezbyt fortunny. Nie znajdziecie tam także żadnych porad treningowych. Wszystko co możecie znaleźć, to podziw i szacunek dla tego jaką siłę miał w sobie ten człowiek.
Piotr rzucił bieganie. Rozmawiałem z jego żoną i rzeczywiście nie biega. Ale nie znaczy to, że nic nie robi. Właśnie .........płynie kajakiem pod prąd Wisły, wyruszył z Gdańska, płynie do źródeł Wisły pod hasłem "Zawsze pod Prąd" - ta akcją chce zwrócić uwagę na problemy ludzi niepełnosprawnych. W Niedzielę, 21 października dotrze do Warszawy. Będzie go można spotkać około 15:00 gdzieś w okolicy nadbrzeża przy Stadionie Narodowym, będziemy jeszcze o tym informować. -
Recenzja: jarken.blogspot.com JarkaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Pan Piotr Kuryło to polski maratończyk i ultramaratończyk, uczestnik Spartathlonu i Mistrzostw Polski w Biegu 24-godzinnym, który w roku 2010 zdecydował się, że czas zakończyć karierę sportowca. Postanowił on również, że przed ostatecznym odejściem trzeba zrobić coś dobrego i godnego zapamiętania. Tak zrodził się pomysł na obiegnięcie kuli ziemskiej w intencji pokoju na świecie, a książka "Ostatni maraton" jest relacją z tego jak przebiegła realizacja tego planu.
Przygotowania do wyprawy obejmowały sprowadzenie odpowiedniego sprzętu, znalezienie sponsorów, a także sporo ćwiczeń fizycznych. Po pokonaniu pierwszych trudności bieg rozpoczął się dnia 7.08.10 w Augustowie rodzinnym mieście p. Piotra. Trasę wyznaczono przez: Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Hiszpanię, Portugalię, USA, Rosję, Kazachstan, Łotwę, Litwę aby na koniec znów trafić do Polski. Kuryło był zmobilizowany i nie przejmował się ani warunkami atmosferycznymi, ani szkodami jakie taki bieg mógł spowodować w jego organizmie. Wyruszył samotnie i nie korzystał ze stałego wsparcia. Zdał się na boską opatrzność i dobroć ludzi, których po drodze spotykał.
Wyprawa p. Piotra wzbudziła wiele zainteresowania. W każdym z krajów, w których się znalazł, udzielał więc wywiadów, brał udział w konferencjach i z przyjemnością opowiadał innym jak ważny jest pokój na świecie. To właśnie ta wiara, ten szczytny cel były jego największą motywacją w cięższych chwilach. W prawdzie zdarzały się momenty, gdy ogarniały go lekkie wątpliwości, jednak wystarczyła modlitwa lub rozmowa z bliskimi, a jego entuzjazm znów osiągał wysoki stopień.
W trakcie czytania o kolejnych etapach podróży pana Piotra bardzo mocno odczuwa się, jak istotną rolę odgrywa dla niego religia. Wielokrotnie powtarza on bowiem różne modlitwy, oddaje się pod opiekę opatrzności, a nawet mówi obcym ludziom: "Dżizus Chrystus maj God, Dżizus Chrystus maj hart forewer"
Wielokrotnie podczas podróży błogosławi on ludziom, którzy bezinteresownie mu pomagają. Szczególnie mocno przeżywa on także 3 prezenty, które dostaje: Biblię, różaniec i zwykły kubek z ciepłym napojem. Są one dla niego symbolem miłości do bliźniego i tego, że na świecie jest wielu dobrych ludzi.
Co się jednak tyczy moich uczuć w trakcie czytania, to mimo iż sama jestem wierząca, to ciągłe podkreślanie jak ważny jest Bóg i wiara w niego, momentami mnie irytowało. Z książki, która miała być relacją z podróży, robiła się bowiem emocjonalno-religijna gadanina, a nie tego oczekiwałam. Zdziwiło mnie również, że autor na swej trasie spotykał praktycznie samych dobrych ludzi i nie spotkało go prawie nic złego. Wydaje mi się to trochę podejrzane, zwłaszcza, że znał on jedynie j. rosyjski i j.polski, a przecież przemieszczał się również przez inne państwa i powinien mieć większe problemy chociażby z komunikacją! Nie wiem więc czy sytuacje w których był on zagrożony, chory czy po prostu zły, zostały wycięte/pominięte aby książka była śliczna, piękna i udowadniająca, że siła wyższa czuwa? Czy może autentycznie pan Kuryło miał aż tyle szczęścia w trakcie swojej wyprawy?
Sama relacja jest dość krótka bo cała książeczka ma zaledwie 176 str z czego przynajmniej 36 stron to zdjęcia. Nie ukrywam, że są one miłym dodatkiem do tej historii, jednak nie wiem czemu Pan Kuryło się na nich w ogóle nie uśmiecha! Rozumiem, że można być zmęczonym, że podróż może doskwierać i nie zawsze ma się ochotę na uśmiech. Jednakowoż jeżeli cały czas się podkreśla, że Bóg nas kocha i się nami opiekuje, że musimy dbać o to, by na ziemi był pokój, to wypadałoby żeby pokazać, że to co robimy sprawia nam radość i przyjemność, że spełniamy swoje marzenie. Z drugiej strony jeżeli na zdjęciach widać, że jest ciężko to warto by było o tym trochę więcej napisać, aby całość była spójna i konsekwentna.
Książki nie mogę ocenić w kategoriach warto/ nie warto przeczytać. Jeżeli kogoś interesuje postać pana Kuryło, bieganie i nie przeszkadza mu spora dawka odniesień do duchowości, to może po nią sięgnąć. Dla mnie nie była to jednak bardzo wybitna ani wartościowa lektura. Podziwiam Pana Piotra za pomysł i wprowadzenie go w czyn, a także za szczytną intencję, jednak kariery pisarskiej mu niestety nie przewiduję. -
Recenzja: lkedzierski.com Łukasz KędzierskiRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Czytając nagłówki "Laureat Kolosa 2011 w kategorii Wyczyn roku", "Nagroda publiczności za najlepszą prezentację", "Nagroda dziennikarzy podczas finału Kolosów 2011" mam ogromny apetyt na poznanie szczegółów tej historii. Slogany widnieją na okładce, zawierającej piękne zdjęcie biegacza na tle malowniczego zachodu słońca, świeżo wydanej książki Piotra Kuryło pt. "Ostatni maraton". Z opisu wynika, że mam do czynienia z czymś naprawdę poważnym - otóż Pan Piotr w 365 dni przebiegł trasę dookoła świata - ponad 20 000 km. Całość brzmi nieźle i bardzo zachęcająco, zatem zabieram się za lekturę.
Na początku szybko kartkuję książkę. Zamieszczone w niej zdjęcia wywołują moje lekkie rozczarowanie. Jest ich całkiem sporo, a jednak jakość, tematyka oraz kadry pozostawiają wiele do życzenia. Autor postanowił zamieścić obrazy, które przede wszystkim pokazują jego samego w różnych miejscach, które odwiedził, jednak jak dla mnie, to książka, a nie album rodzinny. Spodziewałem się zobaczyć ilustracje obrazujące napotkanych ludzi, jego dobroczyńców, partnerów w biegu lub choćby pięknych krajobrazów - jednak tego tutaj nie ma. Rozumiem też, że nie jest to album fotograficzny, a autor nie jest fotografem, nie mniej jednak sądzę, że można było zrezygnować z takiej ilości zdjęć, na korzyść lepszej selekcji i wydruku w większym rozmiarze. Dodatkowo brakuje podpisów pod fotografiami. Okładka "obiecała", że środek będzie dużo lepszy. Jednak przecież nie o zdjęcia tu chodzi, to tylko ilustracja, dodatek do tekstu.
Autor książki bezsprzecznie dokonał olbrzymiego wyczynu. Samotnie przebiegł przez trzy kontynenty. Swój "ostatni maraton" zaczął w Augustowie, aby pokonując kraje europejskie dobiec do Portugalii, skąd poleciał do Nowego Jorku, z którego pokonał na własnych nogach wszerz całe Stany Zjednoczone. Swój bieg na kontynencie amerykańskim zakończył w San Francisco. Ostatni etap jego maratonu to trasa z Władywostoku, przez Syberię, Kazachstan i inne miejsca, aby zakończyć bieg w mieście, gdzie wszystko zaczął dokładnie rok wcześniej.
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak wielki jest to wysiłek fizyczny oraz jak bardzo trzeba być zdeterminowanym, aby wytrwać w swoim postanowieniu i ukończyć taką trasę. Aura nie zawsze sprzyjała. Deszcz, śnieg, plucha, niskie temperatury, a także liczne kontuzje, rany i usterki techniczne nie przeszkodziły bohaterowi w kontynuowaniu realizacji swojego zamierzenia. Pan Piotr opisuje niemal każdy swój dzień. Poranna pobudka, pokonane pierwsze kilometry, modlitwa, napotkani ludzie, jakieś posiłki itd.
Spodziewałem się interesujących opisów tego, co obserwuje. Miałem nadzieję, że autor podzieli się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami, tym, co go spotyka po drodze. Niestety opisy są bardzo ogólnikowe, mało szczegółowe. Autor pokonuje Europę, wiele stanów Ameryki, a także ogromne przestrzenie Rosji napotykając wiele ludzi. Nie mamy okazji poznać detali z ich życia, historii, zmartwień lub chwil szczęścia. Szkoda, bo sądzę, że to mogłoby być najbardziej interesujące. Zamiast tego mamy kolejny dzień zmagań z trasą, kolejne kilometry, pęcherze, kontuzje.
Powstała książka drogi i być może dla innych zapaleńców biegania będzie stanowiła pomoc w zaplanowaniu lub przetrwaniu w długodystansowych biegach, jednak na mnie nie zrobiła większego wrażenia. Bardzo żałuję, że nie miałem okazji być na prezentacjach Pana Piotra, bo otrzymując za nie nagrody musiały być wyjątkowe. Jednak książka jest chyba inna. Po okładce rozpaliła we mnie ogromne nadzieje, które nie zostały zaspokojone jej lekturą. -
Recenzja: oneginetatopa.blogspot.com Dota, 2012-10-08Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Tydzień zaczynam od recenzji książki. Jak łatwo się domyślić ta będzie o bieganiu. Ostatni maraton Piotra Kuryło to mała książeczka o wielkiej wyprawie. Kuryło za cel postawił sobie obiec świat. Najpierw ciągnął za sobą kajak, potem różne wózki (od dziecięcych, przez zakupowe po takie zupełnie własnej konstrukcji). Jak wynika z książki Kuryło jest osobą bardzo religijną, modlitwa i bieganie wypełniają mu życie. Lektura nie należy do najłatwiejszych, język jest bardzo ubogi, opisy proste. Ostatni maraton przypomina bardziej opowieść mówioną prostego człowieka, który zrealizowała swoje marzenie. Bieganie dla pokoju, to był cel Kuryło, osiągnął go dzięki innym ludziom, nie znając angielskiego, ucząc się języka rosyjskiego, biegał, biegał i jeszcze raz biegał. Zdjęcia w książce są amatorskie, często nie najlepszej jakości, dzięki temu lepiej można poznać atmosferę tej wyprawy – od parafii do parafii, licząc na dobrych ludzi, mając wiele szczęścia Kuryło przebiegł w rok wokół ziemi. Jeżeli wierzyć zapewnieniom autora nie będzie już więcej biegał. Choć jakoś trudno w to uwierzyć. Ostatni maraton jest opowieścią, relacją z samotnej wyprawy, bez specjalnych planów, bez zaplecza technicznego, bez sztabu ludzi do pomocy. Kuryło pokazuje, że mając szczęście i pasję można zrealizować każde marzenie. Ciekawa biegowa historia.
-
Recenzja: smakpodrozy.com Kasia BoniRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
To właściwie nie jest książka i w kategoriach książek nie powinna być rozpatrywana. To krótki zapis wielkiego wyczynu. A przy okazji bardzo dokładny wgląd w to, jak myśli inny. I tak na ten zapis patrzę: jako na spotkanie z innym. Z innego środowiska, z innego światopoglądu, z innymi ambicjami, z innymi motywacjami, z innym podejściem do życia. Tekst robi wrażenie – nie stylistyczne i nie dramaturgiczne. Właściwsze byłoby powiedzieć, że to opisany wyczyn robi wrażenie. Piotr Kuryło – ultramaratończyk – postanowił, że w swój ostatni bieg (obiecał rodzinie, że skończy z długodługodługodystansowym bieganiem) pobiegnie dookoła świata. Kuryło skonstruował sobie kajak na kółkach, który mógł służyć za walizkę, łóżko a czasem jako środek transportu i ruszył. To ruszanie jest dla mnie najbardziej niezwykłe. Kuryło opisuje historię, jak postanowił podziękować Matce Boskiej z Lichenia za szybki powrót do zdrowia: wyszedł z domu, pobiegł do Lichenia robiąc 400 kilometrów w pięć dni, pomodlił się, przenocował i pobiegł z powrotem do Augustowa. Kosmos. Dla mnie odważna jest decyzja nie o samym biegu (choć trudny i wyczerpujący: Kuryło biegnie 70-150 kilometrów dziennie, posiłki je w truchcie, przez cały czas odmawia zdrowaśki), ale o wyruszeniu w świat bez znajomości języka (po angielsku mówi tylko : dżizus krajst luking), z masą stereotypów ( bał się nocować na terenie Indian, czy biec przez czarną dzielnicę w Paryżu), z dużym lękiem i sporą nieufnością (“pomyślałem, że Hiszpan zaraz podbiegnie do mnie z jakimś łomem lub kijem baseballowym i mnie załatwi…”). Ale biegnie. I odkrywa prawdy, które odkrywa każdy kto zaczyna podróżować. Że ludzie są różni. Nie zawsze tacy źli. Że czasem podadzą nieznajomemu kubek gorącej herbaty. A czasem sami się boją i przegonią. I, że to zachowanie nie zależy od koloru skóry. Wszystko to dość banalne. Ale jeśli potraktować ten zapis trochę, jak odkrywanie świata przez Kandyda (bez literackiego kunsztu Voltaire’a) to zaczyna być nawet fascynujące. Biegnąc z Kuryłą nie poznaję świata. Nawet chciałam napisać, że nie ma tu walorów poznawczych, że świat w żaden sposób nie zostaje opisany i przybliżony czytelnikowi (a koniec końców do tego sprowadza się funkcja książek podróżniczych). Ale to nie prawda. Bo dowiadujemy się, jak patrzy i czego się uczy Kandyd-Kuryło. I poznajemy jego świat . Dla mnie na co dzień bardziej niedostępny niż wioski w Azji. Żeby nie było żadnych nieporozumień. Książka jako literatura jest zła. Ale jeśli potrkatujemy ją z antropolgicznym zacięciem to możemy dowiedzieć się ciekawych rzeczy.
-
Recenzja: Dziennik Łódzki .N, 2012-10-06Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
(...) Sami zwykle dalecy jesteśmy od zostania „dalekodys-tansowcami". Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, byśmy zobaczyli, jak to jest. Wystarczy sięgnąć po wydaną przez Bezdroża relację podróżniczą „Ostatni maraton". Jej autorem jest Piotr Kuryło - długodystansowiec, który zaczął biegać dziesięć lat temu. Dziś jest spełnionym czterdziestolatkiem, ojcem dwóch córek.
Swój „Bieg dla pokoju" rozpoczął 7 sierpnia 2010 roku w Augustowie, wyposażony jedynie w specjalny wózek z ekwipunkiem i kajakiem. Teraz otrzymaliśmy zapis jego eskapady dookoła świata. Przebiegł 20 tys. km, odwiedził trzy kontynenty, spotkał na swojej drodze wielu ludzi, którzy go wsparli. Biegł „dla pokoju" - odwiedzając miejsca, którymi w ostatnich latach wstrząsały zamachy terrorystyczne, ufny w to, że dzięki swojej wyprawie skłoni przywódców do zrobienia choć jednego kroku w stronę wykluczenia z naszego życia konfliktów zbrojnych oraz przemocy. 6 sierpnia 2011 ponownie pojawił się na augustowskim rynku. -
Recenzja: POLSKA - DZIENNIK BAŁTYCKI Irena ŁaszynRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książka robi furorę. Bo autor, Piotr Kuryło, pisze tak, jak mówi: Prostym językiem, z lekką autoironią bez egzaltacji. Tak, jakby przebiegnięcie globu dokoła było czymś bardzo zwyczajnym. Ot, ucałować żonę i dzieci, pożegnać dom na rok i - witaj świecie! Europa, Ameryka, Azja, 20 tysięcy kilometrów na własnych nogach. Truchtem przez trzy kontynenty, przez kraje wstrząsane konfliktami i miejsca zagubione na mapie świata. Bieg dla pokoju. Spotkania z ludźmi niebanalnymi. Mnóstwo przygód. Czegóż on bowiem nie przeżył! Topił się, przeganiał wilki i niedźwiedzie, głodował, marzł, spał gdzie popadnie. „Ostatni maraton", to wyścig z samym sobą, własnymi słabościami, zwątpieniami i , ułomnościami. Rzecz nie tyle o bieganiu, co o J życiu. O człowieku z małej wioski, który ruszył za marzeniami w świat.
-
Recenzja: dziennikpolski24.pl DMA, 2012-09-22Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
- Zimą 2010 roku miałem dość biegania - to zaskakujące wyznanie Piotra Kuryły, doskonałego długodystansowca, maratończyka, rozpoczyna jego „Ostatni maraton", opowieść obiegu dookoła świata. Dlaczego postanowił rzucić to, co kochał, a jednocześnie ruszył w morderczy bieg Zadecydowały o tym - jak pisze -trzy sprawy. Zubożenie rodziny po ośmiu latach fanatycznego biegania, bójka o honor żony, a także ludzka zawiść... - Chodziłem nerwowo po pokoju, znalazłem gdzieś globus i prędko narysowałem na nim okrąg wzdłuż równoleżników. Ta trasa wokół kuli ziemskiej to będzie mój ostatni maraton - postanowił. 7 sierpnia 2010 r., po paru miesiącach przygotowań, pożegnał się z żoną i córkami. 365-dniowy Bieg dla Pokoju rozpoczął w rodzinnym Augustowie. Jego domem stał się specjalny kajak, do którego doczepił kółka. „Fale podniosły się błyskawicznie, woda zaczęła wdzierać się do kajaka" -tak wyglądał chrzest bojowy jego wehikułu na jeziorze Śniardwy. Gdy biegł, starał się to czynić, jak najbardziej ekonomicznie- truchtem, ze stopami przy asfalcie. Po drodze stał się -jak pisze - pielgrzymem. „Angielskiego nie znam, moja komórka nie działa"- tak na lotnisku Newark powitał Stany Zjednoczone. „Rzeźnia kanibali okazała się sauną" -wspominał jedną z kąpieli w Rosji. I tak dzień po dniu, krok za krokiem, przygoda za przygodą. -Już nikt nie zobaczy mnie biegnącego, bo człowiek jest wart tyle, ile jego słowo - stwierdził po biegu Piotr Kuryło. To niesamowita opowieść o bólu i radości, odwadze, ale i zwątpieniach... Czyta się jednym tchem.
-
Recenzja: monoloco.pl Joanna Frukacz, 2012-09-17Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Co się dzieje, gdy po niemal 10 latach bardzo intensywnego biegania podejmuje się decyzję o tym, by powrócić na łono rodziny w pełnym wymiarze i już nigdy nie wybiec w trasę? Pewnie możliwości jest co najmniej kilka. Ale gdy codziennością są kilkudziesięcio i kilkusetkilometrowe trasy wiadomo, że powinno to być coś spektakularnego i z przytupem. Na przykład bieg dookoła świata. I taką właśnie decyzję podjął biegacz długodystansowy, maratończyk Piotr Kuryło. Bieg dookoła świata, wzdłuż trasy wyrysowanej pewnego dnia flamastrem na domowym globusie. Wydaje się proste Wszak wszystko zaczyna się od pomysłu, to on jest O realizacji możemy poczytać w wydanym właśnie "Ostatnim maratonie". 20 000 kilometrów w 365 dni to spore wyzwanie, zwłaszcza, gdy chce się je pokonać biegnąc, równocześnie ciągnąc za sobą specjalnie przystosowany kajak czy wózek z najpotrzebniejszym bagażem. 365 dni - start i meta w Augustowie, a po drodze Niemcy, Holandia, Belgia, Hiszpania, Portugalia, skok przez Atlantyk i bieg z Nowego Jorku do San Francisco, by przeskoczyć do Władywostoku i stamtąd już w kierunku domu - przez Syberię, Kazachstan, Rosję, Łotwę i Litwę. To tylko suche fakty. Podobnie, jak informacja o 15 parach zniszczonych po drodze butów, czy 7 różnych wózkach używanych przez Autora. Najważniejsze jednak dzieje się gdzieś na trasie, pomiędzy kolejnymi noclegami, pomiędzy następnymi ważnymi punktami na mapie. Bohater "Prostej historii" Lyncha w pewnym momencie filmu mówi "wolniej jedziesz, więcej widzisz". Przede wszystkim widzisz ludzi. I tak też jest w przypadku "Ostatniego maratonu". To ludzie spotykani na trasie przez Piotra Kuryło urastają do miana cichych bohaterów tej historii. Ich proste gesty sympatii i wsparcia stanowią o bogactwie tej wyprawy. To oni wreszcie tak naprawdę umożliwiają doprowadzenie tej podróży do szczęśliwego zakończenia, zgodnego z zamierzonym celem. Stają się opiekunami, dobrymi duchami pojawiającymi się we właściwych momentach, czy wreszcie cichymi sponsorami, kiedy już w Nowym Jorku okazuje się, że właściwie fundusze się skończyły, a wszystko, co najważniejsze i najtrudniejsze dopiero czeka za horyzontem. Autor o tych ludziach pisze, poświęcając im niemal tyle samo miejsca, co swoim zmaganiom z trasą, własnymi słabościami, samotnością, strachem, pogodą, niebezpieczeństwami napotykanymi po drodze. Zauważa ich obecność, docenia wkład... Tak długa podróż, podczas której człowiek mimo wszystko skazany jest głównie na własne towarzystwo, niemalże zmusza do zapełnienia czymś pustych godzin biegu. Przez rok można pewnie wielokrotnie przemyśleć całe życie, przewartościować wszystko i ze 100 razy zmienić zdanie. Każdy z nas pewnie miałby o czym myśleć. Każdy z nas wypełniłby ten czas po swojemu. Piotrowi przez ten rok towarzyszyła myśl przewodnia - wyruszając w trasę z góry narzucił sobie temat rozmyślań i intencję całego biegu. Biegł w imię pokoju na świecie, pragnąc swoim wyczynem zwrócić uwagę polityków i zwykłych ludzi na ten problem. I cały czas prowadziła go modlitwa. A czy intencja biegu została zauważona? Czy hasła o pokoju głoszone przez Autora w różnych mediach coś dały? Niech każdy sam sobie odpowie. Na pewno zauważony i doceniony został niestrudzony biegacz i jego roczny wysiłek, hart ducha, optymizm, niezwykła siła ciała i charakteru. A sama opowieść To nie jest książka przygodowa, ani podróżnicza. Nie ma w niej kwiecistego języka, porywających opisów niebezpiecznych przygód, nie ma budowania napięcia, czy choćby próby przytrzymania uwagi czytelnika, by z niecierpliwością zaglądał na kolejne strony. Piotr snuje swoją historię w bardzo zwyczajny sposób. Po prostu zdaje relację z biegu, z tego, co mu się przydarzyło na trasie. Skupia się na samym jej przebiegu, wszelkich niedogodnościach związanych z chwilowymi kontuzjami, czy problemami ze sprzętem. Dokumentuje również jej przebieg licznymi zdjęciami, przedstawiającymi głównie jego samego. Trochę szkoda, bo przecież nie każdy z nas okrąży kulę ziemską i nie wszystkim dane będzie podziwianie krajobrazów gdzieś na styku kultur. Książka jednak może okazać się ciekawa dla tych z Was, których pociągają tego typu wyzwania, a chcieliby uniknąć pewnych błędów, czy skorzystać z podpowiedzi kogoś, kto ma takie doświadczenie już za sobą.
Szczegóły książki
- ISBN Książki drukowanej:
- 978-83-246-9310-8, 9788324693108
- Data wydania książki drukowanej :
- 2014-01-31
- ISBN Ebooka:
- 978-83-246-5873-2, 9788324658732
- Data wydania ebooka :
- 2012-10-22 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami sklep@ebookpoint.pl.
- Format:
- 140x208
- Numer z katalogu:
- 19793
- Książka w kolorze:
- Tak
- Rozmiar pliku Pdf:
- 7.2MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 8.6MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 8.6MB
- Zgłoś erratę
- Serie wydawnicze: Książki podróżnicze Bezdroży
Bezdroża - inne książki
-
Promocja
Obrażenia ciała, porażenie piorunem, hipotermia, lawina to realne zagrożenia, które mogą nas spotkać w górach. Nawet dobre przygotowanie do wyprawy może nie uchronić nas przed koniecznością udzielenia pomocy sobie lub innym. Zanim na miejsce przybędą ratownicy, będziemy zdani na własne siły i umiejętności. Ten praktyczny poradnik, napisany przez medyków działających na co dzień w górach, powstał z myślą o turystach, narciarzach, wspinaczach i wszystkich innych, którzy spędzają aktywnie czas na szlakach i poza nimi. Pozwoli im nie tylko kalkulować ryzyko związane z zagrożeniami, ale przede wszystkim samodzielnie działać i współpracować z ratownikami podczas wypadku.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 29 pkt
Pierwsza pomoc w górach
Andrzej Górka, Łukasz Migiel, Maciej Mikiewicz, Przemysław Gancarczyk, Adam Ubych
(24,90 zł najniższa cena z 30 dni)
29.49 zł
59.00 zł (-50%) -
Promocja
Rzym – Wieczne Miasto, do którego „prowadzą wszystkie drogi”. Starożytne ruiny i nowoczesna metropolia. Zakurzone zaułki i najwspanialsze dzieła sztuki. Miasto jednoczące skrajności, stojące niegdyś na czele świata pogańskiego, a dziś będące centrum chrześcijaństwa.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 19 pkt
(17,90 zł najniższa cena z 30 dni)
19.95 zł
39.90 zł (-50%) -
Promocja
Urazy, obrażenia, zatrucia czy hipotermia to realne zagrożenia naszego zdrowia i życia. Choć nikomu tego nie życzymy, w pewnym momencie każdy z nas może stać się świadkiem lub uczestnikiem wypadku, katastrofy naturalnej lub budowlanej, przypadkowego postrzału, albo nawet działań wojennych. Zanim pojawią się odpowiednie służby, to na nas spoczywa obowiązek udzielenia pierwszej pomocy.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 29 pkt
(24,90 zł najniższa cena z 30 dni)
29.95 zł
59.90 zł (-50%) -
Promocja
Wspaniałych zabytków jest tu rzeczywiście nieprzebrana liczba. Sama stolica regionu – Wrocław – pełna jest architektonicznych perełek. Region słynie nie tylko ze wspaniałych pamiątek historii. Dolny Śląsk to również prastare Sudety, składające się z wielu różnorodnych pasm górskich na czele z Karkonoszami, gdzie w dolinach przycupnęły słynne kiedyś w całej Europie, a ostatnio na nowo prężnie się rozwijające kurorty i uzdrowiska.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 22 pkt
(19,90 zł najniższa cena z 30 dni)
22.45 zł
44.90 zł (-50%) -
Promocja
Książka wpisuje się w modny (i ze wszech miar słuszny) trend turystyki zrównoważonej. Zamiast wysyłać turystów do najpopularniejszych atrakcji, podpowiada i inspiruje do odkrywania miejsc spoza szlaku.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 24 pkt
(22,90 zł najniższa cena z 30 dni)
24.95 zł
49.90 zł (-50%) -
Promocja
Spływ kajakiem po rzekach spokojnych albo płynących wartkim nurtem. Wycieczka tratwą. Przejażdżka rowerowa po leśnych duktach albo ścieżkach poprowadzonych w śladach dawnych kolei. A może przejażdżka drezyną rowerową? Albo wąskotorówką? Wielodniowe górskie wędrówki po szlakach pełnych ludzi albo tak opustoszałych, że spotkać na nich można tylko ciszę. Kontakt z przyrodą, ale też i poszukiwanie śladów przeszłości. Trasy pełne pamiątek po wybitnych naukowcach lub twórcach. Wielokulturowość i zabytki mniejszości etnicznych. Zamki piastowskie, pałace szlacheckie, latarnie morskie. Architektura drewniana i dziedzictwo przemysłowe.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 34 pkt
(13,00 zł najniższa cena z 30 dni)
34.50 zł
69.00 zł (-50%) -
Promocja
Znajdziemy tu wulkaniczne krajobrazy niczym z Księżyca, pospacerujemy w chmurach, zanurzymy się w bujne gaje palmowe lub wybierzemy się na poszukiwanie największych morskich ssaków. Kto zapragnie bardziej konwencjonalnej rozrywki, znajdzie ją w jednym z kilkunastu parków tematycznych lub w tętniących życiem kurortach.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 29 pkt
(24,90 zł najniższa cena z 30 dni)
29.95 zł
59.90 zł (-50%) -
Promocja
Głównym ośrodkiem słonecznego "Białego Wybrzeża" jest Alicante, historyczne miasto, w średniowieczu należące do Maurów, położone u stóp wzgórza zamkowego i skupione wokół starej dzielnicy Barrio de Santa Cruz. Region słynie jednak przede wszystkim z pięknych plaż, eleganckich kurortów i wcinających się w morze skalistych cypli. Coś dla siebie znajdą tu także miłośnicy aktywnego wypoczynku, tradycyjnych hiszpańskich fiest i regionalnych specjałów kulinarnych.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 13 pkt
(9,90 zł najniższa cena z 30 dni)
13.95 zł
27.90 zł (-50%) -
Promocja
Oman to kraj, który jawi się jako pokryty jedynie piaszczystymi pustyniami. Jednak bezkresne wydmy złotego piasku to nie wszystko. Oman to również skaliste fiordy i ciągnące się po horyzont rajskie plaże, plantacje kadzidłowców oraz rezerwaty żółwi morskich. Pustynie w omańskim interiorze to jedne z najbardziej surowych i suchych na Ziemi. Wyprawa tam z pewnością na długo zapadnie nam w pamięć. Podobnie jak wizyta na bazarach w Maskacie, Nizwie, czy Salali. Oman to bezsprzecznie kraj kontarstów, których urokowi trudno się nie poddać.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 13 pkt
(9,90 zł najniższa cena z 30 dni)
13.45 zł
26.90 zł (-50%) -
Promocja
Azory - to dziewięć portugalskich wysp na Oceanie Atlantyckim, które stanowią najdalej na zachód wysuniętą część Europy.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 13 pkt
(9,90 zł najniższa cena z 30 dni)
13.45 zł
26.90 zł (-50%)
Zamknij
Przeczytaj darmowy fragment
Dzięki opcji "Druk na żądanie" do sprzedaży wracają tytuły Grupy Helion, które cieszyły sie dużym zainteresowaniem, a których nakład został wyprzedany.
Dla naszych Czytelników wydrukowaliśmy dodatkową pulę egzemplarzy w technice druku cyfrowego.
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Druk na żądanie":
- usługa obejmuje tylko widoczną poniżej listę tytułów, którą na bieżąco aktualizujemy;
- cena książki może być wyższa od początkowej ceny detalicznej, co jest spowodowane kosztami druku cyfrowego (wyższymi niż koszty tradycyjnego druku offsetowego). Obowiązująca cena jest zawsze podawana na stronie WWW książki;
- zawartość książki wraz z dodatkami (płyta CD, DVD) odpowiada jej pierwotnemu wydaniu i jest w pełni komplementarna;
- usługa nie obejmuje książek w kolorze.
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: sklep@ebookpoint.pl
Książka drukowana
Oceny i opinie klientów: Ostatni maraton Piotr Kuryło (30) Weryfikacja opinii następuje na podstawie historii zamowień na koncie Użytkownika umiejszczającego opinię.
(14)
(4)
(3)
(2)
(3)
(4)
więcej opinii