ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Minione życia Wojciech Baran

Autor:
Wojciech Baran
Wydawnictwo:
SELF-PUBLISHER
Ocena:
6.0/6  Opinie: 2
Stron:
659
Dostępne formaty:
     PDF
     ePub
     Mobi
Czytaj fragment

Ebook

5,25 zł

Dodaj do koszyka lub Kup na prezent Kup 1-kliknięciem

Poleć tę książkę znajomemu Poleć tę książkę znajomemu!!

Przenieś na półkę

Do przechowalni

Prezent last minute w ebookpoint.pl

Pewnej burzliwej nocy do Piotra Wolskiego przybywa młoda Rosjanka – Nadia Prokotov. Mężczyzna zaskoczony porą niecodziennej wizyty każde jej się wynosić. Jednak słowa, które słyszy przez zamknięte drzwi sprawiają, że zaczyna on rozumieć, jak wiele ich łączy. Stare niedokończone rzeczy, o których Piotr wolałby zapomnieć, powracają do życia za sprawą najbliższej mu osoby – jego syna.
 
Następne kilkanaście minut rozmowy determinują dalsze życie Piotra.

 

***

 

Prócz żołnierzy na skąpanym w deszczu cmentarzu nieopodal Palony nie było żywego ducha. Przez lecące z nieba krople, które wyglądały jak podłużne pajęczyny zstępujące na ziemię, widoczność była zdecydowanie ograniczona. Mokre nagrobki i rzeźby lśniły matową, kamienną poświatą, odbijając niczym zwierciadła szarość otoczenia. Inne kolory wydawały się pochłonięte przez szary całun smutku.

Dwóch mężczyzn pracujących w pośpiechu wykopało na uboczu nekropolii płytki grób. Trzeci zaś z dwóch ociosanych gałęzi oraz rzemyka zrobił prowizoryczny krzyż.

– Ja go przyniosę – powiedział jeden z nich. Wbił łopatę w rozmokniętą ziemię, a następnie podpierając się ręką, wyszedł z grobu.

Na grzbiecie czwartego wierzchowca znajdowało się przerzucone wpół ciało Michaiła, całe zakryte grubym płóciennym workiem, którego dwa końce były zszyte mocną dratwą.

Żołnierz ściągnął lekkie zwłoki młodzieńca i ruszył z nimi w kierunku pozostałej dwójki. Przez mokry materiał był w stanie wyczuć ostre, kościste kontury ciała Michaiła. Nie mógł uwierzyć, że w przeciągu jednej nocy ten postawny młodzieniec aż tak zmarniał.

Mężczyzna wszedł do prowizorycznego grobu, rozstawił obie nogi na bok i z namaszczeniem położył Michaiła na ziemię. Żołnierze, którzy zdecydowali się tutaj przyjechać, byli ludźmi szanującymi i lubiącymi Romanowa. Wszyscy stali wokoło w milczeniu i przyglądali się zarysom jego ciała, widocznym przez chropowate płótno.

W pewnym momencie jeden z nich wyjął z małego woreczka przy pasie swój drewniany krzyżyk i na otwartej dłoni pokazał go swoim kompanom. Ci spojrzeli na krucyfiks i patrząc na siebie, pokiwali twierdząco głowami. Żołnierz zszedł do grobu z malutką relikwią i przez znajdującą się koło szwów szparę wcisnął krzyżyk do worka. Następnie prostując się i wskazując głową, powiedział:

– O, już jest.

Na cmentarzu pojawił się mnich z grubym różańcem w ręku. Żołnierze spotkali go po drodze i w tajemnicy poprosili, aby odprawił prowizoryczne nabożeństwo.

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – powiedział przyjaźnie do żołnierzy ogolony na łyso zakonnik.

– Na wieki wieków, amen... – odparli chóralnie mężczyźni.

– To ten nieszczęśnik? – spytał, patrząc ze smutkiem na ciało.

– Tak – odparł jeden z żołnierzy.

– Ile miał lat?

– Dwadzieścia trzy.

– Niedobrze... – Mnich pokręcił z bólem głową. – Jak miał na imię?

– Michaił – znów chóralnie odparli mężczyźni.

– Pomódlmy się – poprosił.

Cała czwórka opuściła głowy. Zakonnik wzniósł prawą rękę i zaczął rysować w powietrzu znak krzyża, mówiąc:

– W imię Ojca i Syna...

W tym momencie zerwał się potężny wiatr, który poderwał z ziemi namoknięte brunatne liście, rozrzucając je po całym cmentarzu. Chmury bardzo szybko pociemniały, rzucając mroczną poświatę na okolicę. Co jakiś czas z oddali dobiegał dźwięk mruczących gromów. Szum powietrza był na tyle donośny, że wszyscy musieli do siebie krzyczeć, aby się usłyszeć.

– Co się tutaj dzieje?! – rzucił jeden z żołnierzy, mrużąc oczy przed wiatrem.

Żołnierze spojrzeli na duchownego, który patrzył z przerażeniem na płócienny worek ze zwłokami. Śledząc wzrok mnicha, popatrzyli na owinięte ciało i zamarli. Ujrzeli, że trup drgnął dwukrotnie, po czym znów zastygł w bezruchu.

Paniczny strach niczym rozchodząca się błyskawicznie fala uderzeniowa przeszył do szpiku kości stojących wokół mężczyzn. Nie zauważali już oni nawet anomalii pogodowych, cała ich uwaga była bowiem zogniskowana na tym szarym, zaszytym płótnie. W końcu jeden z nich zbierając się na odwagę, krzyknął:

– Czy ktoś to jeszcze widział prócz mnie?!

– Drgnął, prawda?!

– Ojcze, co tu się dzieje?! – krzyknął jeden z żołnierzy, patrząc na zakonnika.

Mnich przeżegnawszy się, odparł:

– On próbuje wrócić... to tylko kwestia dni!

– Czy jest coś, co możemy zrobić?!

Mnich nie odzywając się, pokręcił przecząco głową. Początkowo spokojny wyraz jego twarzy ustąpił teraz przerażeniu.

– Uchodźcie z tych ziem! – rzucił po chwili. – On nie wróci samotnie! – Wskazał dłonią milczące groby.

– Oni wszyscy powstaną?! – spytał jeden z żołnierzy, rozglądając się z trupim lękiem po mogiłach.

– On ich przywoła! – Mnich wskazał dłonią zwłoki, a następnie patrząc w rozgniewane niebo, dodał: – Oto przepowiednia zaczęła się spełniać! – Uklęknął nad płytkim grobem i pochylając się, złożył na torsie młodzieńca swój różaniec. – Niech się Bóg nad tobą zlituje...

Gdy to wyszeptał, potężny grzmot rozniósł się echem wśród szalejącego wiatru. Mnich raz jeszcze spojrzał w chmury, a następnie kręcąc głową, powiedział głośno:

– Jaśnie panowie, nic tu po was! Radzę wam uciekać i ostrzec tutejszą ludność! – Cały czas krzyczał, aby nie być zagłuszonym przez wicher. – Ja udam się do Ody! – Wskazał ręką wschodni kierunek. – Spróbuję rozmówić się z tamtejszym batiuszką, aby również przestrzegł ludzi! – Patrzył chwilę na żołnierzy, po czym otulając się mocniej swoim habitem wokół szyi, dodał: – Nie bierzcie niczego, co może was spowolnić! Ta ziemia i jej plony i tak są przeklęte! Bóg z wami! – Pobłogosławił ich na koniec i udał się w kierunku Ody.

Żołnierze patrzyli, jak jego smukła sylwetka znika w zacinającym na wietrze deszczu. Następnie jeden z nich spytał głośno:

– Czyli co robimy?!

– Co masz na myśli?! – spytał mężczyzna, który przeniósł młodzieńca do grobu.

– Zakopujemy?! Czy jest w ogóle sens?!

Po tych słowach nastała cisza. Mężczyźni wciąż patrzyli z przerażeniem na płócienny worek, w którym znajdowały się sztywne zwłoki Michaiła. Ostatecznie jednak bez słowa chwycili za łopaty i zasypali grób mokrą gliną. Następnie dosiedli swoich wierzchowców i pojechali na dwór magnata, aby się z nim rozmówić.

 

Wybrane bestsellery

self publisher - inne książki

Zamknij

Przenieś na półkę
Dodano produkt na półkę
Usunięto produkt z półki
Przeniesiono produkt do archiwum
Przeniesiono produkt do biblioteki

Zamknij

Wybierz metodę płatności

Ebook
5,25 zł
Dodaj do koszyka
Sposób płatności
Zabrania się wykorzystania treści strony do celów eksploracji tekstu i danych (TDM), w tym eksploracji w celu szkolenia technologii AI i innych systemów uczenia maszynowego. It is forbidden to use the content of the site for text and data mining (TDM), including mining for training AI technologies and other machine learning systems.