Recenzje
Adobe Photoshop CS6/CS6 PL. Oficjalny podręcznik
Wraz z nową edycją popularnego programu Adobe Photoshop ukazał się podręcznik do jego najnowszej wersji CS 6. Przy jego tworzeniu pracowali eksperci firmy Adobe.
Układ książki jest identyczny jak we wcześniejszych wersjach podręcznika. Całość materiału została podzielona na 14 rozdziałów (lekcji), w których przedstawiono funkcję i możliwości programu. Naukę czytelnik rozpocznie od zapoznania się z obszarem roboczym (rozdział 1.). Potem pozna podstawowe korekty fotografii, zaznaczenia, pracę na warstwach. Następnie nauczy się jak poprawić i udoskonalić fotografię, posługiwać się maskami i kanałami. Pozna także zasady opracowania projektu typograficznego, komponowania zaawansowanego, techniki rysunku wektorowego oraz porady jak przygotować pliki do Internetu. W książce zawarto także wybrane informacje na temat funkcji 3D dostępnej w Adobe Photoshop Extended. Nie zabrakło oczywiście wiadomości na temat innowacji, jakie wprowadziło Adobe, a mianowicie edycji wideo. Układ jest bardzo przejrzysty. Na początku każdej lekcji zamieszczono spis tematów poruszanych w danym rozdziale. Podano także przewidywalny czas na opanowanie materiału oraz instrukcje dotyczące korzystania z materiału pomocniczego znajdującego się na dołączonej płycie. Na końcu każdego rozdziału znajdują się pytania kontrolne wraz z odpowiedziami. Dla łatwiejszego przyswajania materiału zamieszczono zrzuty ekranowe. Komendy podane są w języku polskim oraz angielskim. Uwzględniono także różnice w pracy na Windowsie oraz Mac-u. Na końcu podręcznika zamieszczono skorowidz. Książka jest starannie wydana, na dobrym jakościowo papierze.
Biorąc do ręki ten podręcznik, zadałam sobie pytanie, czy warto po niego sięgać. W dobie specjalistycznych blogów, które są kopalnią wiedzy oraz tutoriali tworzonych przez fachowców czy jest sens ślęczeć nad podręcznikiem? Moim zdaniem nad tym tak. Po pierwsze ten podręcznik tworzony jest przez ekspertów, więc możemy założyć, że przekazywana wiedza jest rzetelna i nikt (świadomie lub nie świadomie) nie wprowadzi nas w błąd. Niestety w Internecie obok dobrych informacji znajduje się mnóstwo "śmieci" i zweryfikowanie tego może zająć dużo czasu. Dodatkowo, aby dokonać weryfikacji musimy już posiadać jakąś wiedzę lub boleśnie uczyć się na własnej skórze. Po drugie książka w wersji papierowej będzie bardziej pomocna dla osoby, która dopiero zaczyna swoją przygodę z Photoshopem. Układ podręcznika pozwala przejść od zadań najłatwiejszych do bardziej skomplikowanych. Ktoś może to zanegować, bo przecież w sieci też są informacje np., jak dokonać selekcji lub jak korzystać z masek. To prawda, ale w książce przedstawiono kilka sposobów dojścia do zamierzonego efektu. Czytelnik-uczeń może wybrać sobie ten, który jemu najbardziej odpowiada. Proszę nie sądzić, że ten podręcznik przeznaczony jest tylko dla osób początkujących. Osoby biegłe w programie także znajdą tu wiadomości dla siebie, przede wszystkim informacje o nowych funkcjach i możliwościach, np. posługiwanie się panelem Timeline czy ścieralnymi końcówkami pędzli. Układ książki jest bardzo czytelny. Można ją czytać od deski do deski lub wybiórczo, szybko wyszukując interesujące zagadnienie (do tego przydatny będzie skorowidz). Informacje przekazywane są językiem zrozumiałym. Co mnie zirytowało to słabej jakości zrzuty ekranowe. W niektórych przypadkach są one nieczytelne. Szkoda, bo papier dobrej jakości, a tu takie niedopatrzenie.
Uważam, że warto posiadać w swojej domowej biblioteczce jeden podręcznik w wersji papierowej. Ten do wersji 6 programu jest godny polecenia.
Układ książki jest identyczny jak we wcześniejszych wersjach podręcznika. Całość materiału została podzielona na 14 rozdziałów (lekcji), w których przedstawiono funkcję i możliwości programu. Naukę czytelnik rozpocznie od zapoznania się z obszarem roboczym (rozdział 1.). Potem pozna podstawowe korekty fotografii, zaznaczenia, pracę na warstwach. Następnie nauczy się jak poprawić i udoskonalić fotografię, posługiwać się maskami i kanałami. Pozna także zasady opracowania projektu typograficznego, komponowania zaawansowanego, techniki rysunku wektorowego oraz porady jak przygotować pliki do Internetu. W książce zawarto także wybrane informacje na temat funkcji 3D dostępnej w Adobe Photoshop Extended. Nie zabrakło oczywiście wiadomości na temat innowacji, jakie wprowadziło Adobe, a mianowicie edycji wideo. Układ jest bardzo przejrzysty. Na początku każdej lekcji zamieszczono spis tematów poruszanych w danym rozdziale. Podano także przewidywalny czas na opanowanie materiału oraz instrukcje dotyczące korzystania z materiału pomocniczego znajdującego się na dołączonej płycie. Na końcu każdego rozdziału znajdują się pytania kontrolne wraz z odpowiedziami. Dla łatwiejszego przyswajania materiału zamieszczono zrzuty ekranowe. Komendy podane są w języku polskim oraz angielskim. Uwzględniono także różnice w pracy na Windowsie oraz Mac-u. Na końcu podręcznika zamieszczono skorowidz. Książka jest starannie wydana, na dobrym jakościowo papierze.
Biorąc do ręki ten podręcznik, zadałam sobie pytanie, czy warto po niego sięgać. W dobie specjalistycznych blogów, które są kopalnią wiedzy oraz tutoriali tworzonych przez fachowców czy jest sens ślęczeć nad podręcznikiem? Moim zdaniem nad tym tak. Po pierwsze ten podręcznik tworzony jest przez ekspertów, więc możemy założyć, że przekazywana wiedza jest rzetelna i nikt (świadomie lub nie świadomie) nie wprowadzi nas w błąd. Niestety w Internecie obok dobrych informacji znajduje się mnóstwo "śmieci" i zweryfikowanie tego może zająć dużo czasu. Dodatkowo, aby dokonać weryfikacji musimy już posiadać jakąś wiedzę lub boleśnie uczyć się na własnej skórze. Po drugie książka w wersji papierowej będzie bardziej pomocna dla osoby, która dopiero zaczyna swoją przygodę z Photoshopem. Układ podręcznika pozwala przejść od zadań najłatwiejszych do bardziej skomplikowanych. Ktoś może to zanegować, bo przecież w sieci też są informacje np., jak dokonać selekcji lub jak korzystać z masek. To prawda, ale w książce przedstawiono kilka sposobów dojścia do zamierzonego efektu. Czytelnik-uczeń może wybrać sobie ten, który jemu najbardziej odpowiada. Proszę nie sądzić, że ten podręcznik przeznaczony jest tylko dla osób początkujących. Osoby biegłe w programie także znajdą tu wiadomości dla siebie, przede wszystkim informacje o nowych funkcjach i możliwościach, np. posługiwanie się panelem Timeline czy ścieralnymi końcówkami pędzli. Układ książki jest bardzo czytelny. Można ją czytać od deski do deski lub wybiórczo, szybko wyszukując interesujące zagadnienie (do tego przydatny będzie skorowidz). Informacje przekazywane są językiem zrozumiałym. Co mnie zirytowało to słabej jakości zrzuty ekranowe. W niektórych przypadkach są one nieczytelne. Szkoda, bo papier dobrej jakości, a tu takie niedopatrzenie.
Uważam, że warto posiadać w swojej domowej biblioteczce jeden podręcznik w wersji papierowej. Ten do wersji 6 programu jest godny polecenia.
ateliora.com Iwona Zielińska-Frołow
Fotografowanie panien młodych. 500 kreatywnych ujęć
Oto kolejna książka z cyklu 500 kreatywnych ujęć. Tym razem bohaterkami zdjęć są panny młode. Autorka, Michelle Perkins, podobnie jak w dwóch poprzednich książkach (Fotografowanie kobiet i Fotografowanie par) zebrała prace różnych fotografów, nie tylko specjalistów od fotografii ślubnej czy portretowej. Całość materiału została podzielona tematycznie w zależności od kadru oraz pozycji ciała. Mamy więc ujęcia: do ramion, do pasa, trzy czwarte oraz całą sylwetkę. W przypadku dwóch ostatnich kadrów zdjęcia dodatkowo podzielono ze względu na układ postaci: postać stojąca, siedząca i leżąca. Autorka w książce zawarła przegląd najważniejszych stylów w fotografii ślubnej. Są tu zdjęcia klasyczne, ilustracyjne, reportażowe, portretowe i wykonane w naturalnym świetle. Nie zabrakło także przykładów zdjęć detali. Podobnie jak w przypadku książek-bliźniaczek na końcu zamieszczono wskazówki o pozowaniu. Publikację zamyka lista fotografów, których zdjęcia zostały wykorzystane jako materiał ilustracyjny.
W ostatnim czasie miałam okazję spróbować swoich sił w fotografii ślubnej i nie ukrywam, że z kilku pomysłów zawartych w książce skorzystałam. Najwięcej zaczerpnęłam z przykładów sfotografowanych detali. Ozdoby sukni, biżuteria, buty, bukiet, makijaż to są takie żelazne elementy do uwiecznienia. Nie możemy "rozkazać" pannie młodej: ”Unieś sukienkę sfotografuję buty” albo „Ręka do przodu bo teraz fotografuję bransoletkę”. Trzeba się sporo nagłówkować jak ładnie zaprezentować buty czy biżuterię ślubną. Przydatne były też dla mnie informacje o pozowaniu. Już wiem, że odsunięcie lekko rąk od pasa spowoduje wysmuklenie sylwetki, a pannie młodej z owalną, pełną twarzą nie mogę zaproponować pozowanie en face. Piszę to z pozycji osoby, która po raz pierwszy miała okazję zmierzyć się z fotografią ślubną i dla takich jak ja ta książka jest przeznaczona. „Starzy wyjadacze” ten temat mają w małym palcu i po krótkiej chwili wiedzą jak skomponować ujęcie. Nie mniej uważam, że nauki nigdy za dużo i myślę, że jakąś ujęciową perełkę w tej książce znajdą. I ostatnia uwaga, książka zdecydowanie do oglądania niż do czytania.
W ostatnim czasie miałam okazję spróbować swoich sił w fotografii ślubnej i nie ukrywam, że z kilku pomysłów zawartych w książce skorzystałam. Najwięcej zaczerpnęłam z przykładów sfotografowanych detali. Ozdoby sukni, biżuteria, buty, bukiet, makijaż to są takie żelazne elementy do uwiecznienia. Nie możemy "rozkazać" pannie młodej: ”Unieś sukienkę sfotografuję buty” albo „Ręka do przodu bo teraz fotografuję bransoletkę”. Trzeba się sporo nagłówkować jak ładnie zaprezentować buty czy biżuterię ślubną. Przydatne były też dla mnie informacje o pozowaniu. Już wiem, że odsunięcie lekko rąk od pasa spowoduje wysmuklenie sylwetki, a pannie młodej z owalną, pełną twarzą nie mogę zaproponować pozowanie en face. Piszę to z pozycji osoby, która po raz pierwszy miała okazję zmierzyć się z fotografią ślubną i dla takich jak ja ta książka jest przeznaczona. „Starzy wyjadacze” ten temat mają w małym palcu i po krótkiej chwili wiedzą jak skomponować ujęcie. Nie mniej uważam, że nauki nigdy za dużo i myślę, że jakąś ujęciową perełkę w tej książce znajdą. I ostatnia uwaga, książka zdecydowanie do oglądania niż do czytania.
ateliora.com Iwona Zielińska-Frołow
Mąż, którego nie znałam
Znacznie odmienną w treści i formie, choć równie życiową propozycją, tym razem Wydawnictwa Septem/Helion jest książka „Mąż, którego nie znałam" Sylvii Day. To przykład tego, jak małżeństwo potrafi być zaskakujące i odkrywcze -nie tylko w zwykle spodziewanym, złym tych słów znaczeniu. To przykład, jak małżeński kontrakt może zostać zniweczony, a pierwotne, dyskretne ustalenia obrócić się w puch marny. Wszak małżeństwo głównych bohaterów było wprost skrojone na ich potrzeby. Związek miał trwały charakter, choć uczucia były bezpiecznie ulokowane... gdzie indziej. Ale życie małżeńskie lubi zaskakiwać - stanowcze postanowienie, by się w sobie nie zakochać i nie zaprzepaścić tym samym idealnego „małżeństwa z rozsądku" - nie zdało egzaminu. Układ był doskonały - do czasu. Ta ekscytująca i zabawna love story, adresowana jest nie tylko do małżeństw, dla których życie jest wcześniej opracowanym projektem. To zmysłowa lektura i przestroga zarazem. Historia opisana sugestywnym i odważnym językiem oraz ociekająca soczystymi scenami. Nawet jeśli wątków ze swego życia tu nie odnajdziemy, czytelnicze podglądactwo jak najbardziej wskazane!
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2013-07-13
Matrioszka Rosja i Jastrząb
Jak szaleć to szaleć. Z lesbijskiej imprezy w Grecji wyruszamy do Rosji. Ostatecznie dla mola książkowego czas i przestrzeń nie stanową żadnego problemu. A Rosja to niezwykłe miejsce na Ziemi. Miks kultur, religii, narodowości. Zwykle mówi się o słowiańskiej duszy i fantazji. Jednak to nie do końca prawda, bo Federacja to wiele nacji. Jednak jest coś, co łączy cały ten ogromny kraj pomimo różnic klimatu, czasu i kultur. To troszkę inny wymiar jakby istniejący obok naszego. Nie zupełnie inny tylko troszkę inny przynajmniej dla części Polaków. Myślę, że dla głębokiego Zachodu to kompletny kosmos. Nikt nie jest w stanie zrozumieć pani w sklepie, która nie jest dla klienta, albo pana w okienku biurowym, który ma na względzie własną wygodę, a nie pomoc w załatwieniu sprawy petentowi. Prawa człowieka też nie są dla człowieka tylko dla władzy. Jak jest powiedziane, żeby się nie mieszać w nie swoje sprawy – to się nie mieszać. A jak zaglądał to teraz niech siedzi w koncie i cicho płacze, żeby nie przeszkadzał. Ot, co. Te ludzie to teraz takie, że tylko wolności im się zachciewa, a my tu poważne interesy robimy. Nieupoważnionym wstęp wzbroniony.
Jednak niezwykłe jest to jak odnaleźli się w tym wszystkim ludzie.
Facet śpi pod ławką jest bezdomny, inny siedzi na wózku inwalidzkim, nie ma nóg, nie ma jak zarobić na życie, dobrze, że chociaż ma gdzie mieszkać. Na jednej ze stacji wchodzi trzeci. Dobrze ubrany – koszula, krawat, garnitur, złote oprawki okularów, ciągnie się za nim smuga drogiej wody kolońskiej. Bez najmniejszych oporów wita się z bezdomnym i inwalidą. Okazuje się, że facet na wózku jest majorem, weteranem wojennym. Dostał medal, kwiaty, a teraz Rosja już go nie potrzebuje więc gra w metrze na gitarze smętne kawałki. Dobrze ubrany jegomość to jego kolega z wojska, tyle, że miał fart i nic mu nie urwało. Teraz jest prawnikiem. Bezdomny, który śpi pod ławką dawniej bywalec salonów, artysta muzyk, talent jakich mało. Miał zwyczaj na życzenie publiczności układać strofki na poczekaniu. Kiedyś ktoś go poprosił o zaśpiewanie o Putnie i Miedwiedwiewie. Jeden ze słuchaczy zazdrosny o talent, sławę lub majątek, doniósł gdzie trzeba, żeby się zainteresować takim to, a takim. I teraz Stiepan Wasiliewicz śpi pod ławką w metrze, bo ciepło i woda na głowę nie kapie…
Taka jest właśnie Rosja. Nigdy nie wiesz, co cię czeka deszcz złota czy gówna. Ale Rosjanie nie wydają się być tym faktem przerażeni. Może już przywykli. Żyją i radzą sobie jak potrafią. Może dlatego jak balują to hucznie, jak płaczą to tak, że cała okolica słyszy. Trzeba żyć póki życie trwa, bo jutro może już nas tu nie być.
Rozumem Rosji nie ogarniesz, można w nią tylko wierzyć - to słowa Fiodora Tutczewa XIX- wiecznego rosyjskiego dyplomaty i publicysty. Dlatego ten kraj mnie tak bardzo fascynuje. Ta niezwykła zmienność losu. Z pałacu na bruk, z rynsztoka do wykładanej złotem łazienki. Niesamowite jak wielka może być w człowieku wola przetrwania. Tu wszyscy są sobą, bo w skrajnych warunkach wychodzi z człowieka cała prawda o nim – albo jest łajdakiem albo bohaterem. Tu warunki są właściwie zawsze skrajne. Raz lodowato innym razem gorąco i nigdy nie wiadomo, co wymyślą ci na górze.
Jednak niezwykłe jest to jak odnaleźli się w tym wszystkim ludzie.
Facet śpi pod ławką jest bezdomny, inny siedzi na wózku inwalidzkim, nie ma nóg, nie ma jak zarobić na życie, dobrze, że chociaż ma gdzie mieszkać. Na jednej ze stacji wchodzi trzeci. Dobrze ubrany – koszula, krawat, garnitur, złote oprawki okularów, ciągnie się za nim smuga drogiej wody kolońskiej. Bez najmniejszych oporów wita się z bezdomnym i inwalidą. Okazuje się, że facet na wózku jest majorem, weteranem wojennym. Dostał medal, kwiaty, a teraz Rosja już go nie potrzebuje więc gra w metrze na gitarze smętne kawałki. Dobrze ubrany jegomość to jego kolega z wojska, tyle, że miał fart i nic mu nie urwało. Teraz jest prawnikiem. Bezdomny, który śpi pod ławką dawniej bywalec salonów, artysta muzyk, talent jakich mało. Miał zwyczaj na życzenie publiczności układać strofki na poczekaniu. Kiedyś ktoś go poprosił o zaśpiewanie o Putnie i Miedwiedwiewie. Jeden ze słuchaczy zazdrosny o talent, sławę lub majątek, doniósł gdzie trzeba, żeby się zainteresować takim to, a takim. I teraz Stiepan Wasiliewicz śpi pod ławką w metrze, bo ciepło i woda na głowę nie kapie…
Taka jest właśnie Rosja. Nigdy nie wiesz, co cię czeka deszcz złota czy gówna. Ale Rosjanie nie wydają się być tym faktem przerażeni. Może już przywykli. Żyją i radzą sobie jak potrafią. Może dlatego jak balują to hucznie, jak płaczą to tak, że cała okolica słyszy. Trzeba żyć póki życie trwa, bo jutro może już nas tu nie być.
Rozumem Rosji nie ogarniesz, można w nią tylko wierzyć - to słowa Fiodora Tutczewa XIX- wiecznego rosyjskiego dyplomaty i publicysty. Dlatego ten kraj mnie tak bardzo fascynuje. Ta niezwykła zmienność losu. Z pałacu na bruk, z rynsztoka do wykładanej złotem łazienki. Niesamowite jak wielka może być w człowieku wola przetrwania. Tu wszyscy są sobą, bo w skrajnych warunkach wychodzi z człowieka cała prawda o nim – albo jest łajdakiem albo bohaterem. Tu warunki są właściwie zawsze skrajne. Raz lodowato innym razem gorąco i nigdy nie wiadomo, co wymyślą ci na górze.
felicytka.pl 2013-07-13
Fotografowanie kobiet. 500 kreatywnych ujęć
Mam przed sobą nowość wydawnictwa Helion zawierającą zbiór 500 fotografii kobiet. Autorka, Michelle Perkins, zebrała w jednej książce prace fotografów mody, cenionych fotografów portretowych i reklamowych. Znajdziemy tu przykłady różnych stylizacji i aranżacji. Całość materiału pogrupowano (w rozdziałach) w zależności od tego, jak duża część postaci została ujęta w kadrze. Dodatkowo w ramach ujęć podzielono portrety na leżące, stojące i siedzące. Jak pisze autorka we wstępie, książka ma być iskrą, inspiracją w te dni, gdy nie mamy tzw. weny twórczej i nie jesteśmy kreatywni. Fotografowanie kobiet w 99% składa się ze zdjęć. Pozostały 1% to wstęp oraz zamieszczone na końcu najważniejsze reguły pozowania. Są tu konkretnych wskazówki, jak upozować modelkę, aby wyglądała najkorzystniej. Książkę uzupełnia także spis fotografów, których zdjęcia w niej figurują.
Mam pozytywne odczucia po zapoznaniu się z tą publikacją. Zdjęcia są dobrej jakości. Sensowny jest podział ze względu na ujęcia. Przydatne są także wskazówki na końcu książki. Fotograf musi mieć świadomość, czym zaowocuje błędne ustawienie modelki. Musi posiadać także wiedzę, jak te błędy wyeliminować. Mam tylko jedno zastrzeżenie. Podtytuł książki brzmi: 500 kreatywnych ujęć. Ilości się nie czepiam, natomiast czy te zdjęcia są faktycznie kreatywne? Moim zdaniem są przeciętnie poprawne. Wszystko jest starannie dopracowane, poczynając od makijażu, aż do ułożenia ciała kończąc. Jest to niewątpliwy plus tych fotografii. Ale jeśli chodzi o kreatywność to, mówiąc kolokwialnie, Ameryki nikt nie odkrył. Znalazłam kilka portretów, które są inne i które mogę nazwać oryginalnymi. Doświadczony fotograf raczej z tej książki nie skorzysta, bo wszelkie triki i ułożenia są mu dobrze znane. Natomiast osoba początkująca, jak najbardziej może posiłkować są tą publikacją. Na początku pracy z portretem może z czystym sumieniem czerpać z niej pomysły. Publikacja zdecydowanie przeznaczona dla początkujących.
Mam pozytywne odczucia po zapoznaniu się z tą publikacją. Zdjęcia są dobrej jakości. Sensowny jest podział ze względu na ujęcia. Przydatne są także wskazówki na końcu książki. Fotograf musi mieć świadomość, czym zaowocuje błędne ustawienie modelki. Musi posiadać także wiedzę, jak te błędy wyeliminować. Mam tylko jedno zastrzeżenie. Podtytuł książki brzmi: 500 kreatywnych ujęć. Ilości się nie czepiam, natomiast czy te zdjęcia są faktycznie kreatywne? Moim zdaniem są przeciętnie poprawne. Wszystko jest starannie dopracowane, poczynając od makijażu, aż do ułożenia ciała kończąc. Jest to niewątpliwy plus tych fotografii. Ale jeśli chodzi o kreatywność to, mówiąc kolokwialnie, Ameryki nikt nie odkrył. Znalazłam kilka portretów, które są inne i które mogę nazwać oryginalnymi. Doświadczony fotograf raczej z tej książki nie skorzysta, bo wszelkie triki i ułożenia są mu dobrze znane. Natomiast osoba początkująca, jak najbardziej może posiłkować są tą publikacją. Na początku pracy z portretem może z czystym sumieniem czerpać z niej pomysły. Publikacja zdecydowanie przeznaczona dla początkujących.
ateliora.com Iwona Zielińska – Frołow
Mąż, którego nie znałam
Znacznie odmienną w treści i formie, choć równie życiową propozycją, tym razem Wydawnictwa Septem/Helion jest książka „Mąż, którego nie znałam" Sylvii Day. To przykład tego, jak małżeństwo potrafi być zaskakujące i odkrywcze -nie tylko w zwykle spodziewanym, złym tych słów znaczeniu. To przykład, jak małżeński kontrakt może zostać zniweczony, a pierwotne, dyskretne ustalenia obrócić się w puch marny. Wszak małżeństwo głównych bohaterów było wprost skrojone na ich potrzeby. Związek miał trwały charakter, choć uczucia były bezpiecznie ulokowane... gdzie indziej. Ale życie małżeńskie lubi zaskakiwać - stanowcze postanowienie, by się w sobie nie zakochać i nie zaprzepaścić tym samym idealnego „małżeństwa z rozsądku" - nie zdało egzaminu. Układ był doskonały - do czasu. Ta ekscytująca i zabawna love story, adresowana jest nie tylko do małżeństw, dla których życie jest wcześniej opracowanym projektem. To zmysłowa lektura i przestroga zarazem. Historia opisana sugestywnym i odważnym językiem oraz ociekająca soczystymi scenami. Nawet jeśli wątków ze swego życia tu nie odnajdziemy, czytelnicze podglądactwo jak najbardziej wskazane!
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2013-07-13