Recenzje
Fotografia górska i wspinaczkowa. Od inspiracji do obrazu
Przygotowanie, praktyka i doświadczenie to, według Alexandre Buisse'a, autora książki „Fotografia górska i wspinaczkowa", kluczowe elementy wyposażenia dobrego fotografa przygodowego.
Rozdziały są jak kolejne etapy podróży, autor zaczyna od przygotowań i ważnej kwestii wyboru sprzętu, opisuje praktyczne aspekty pracy z różnymi rodzajami aparatów - od analoga, przez aparat kompaktowy, po lustrzanki, a nawet aparat wielkoformatowy. Dalej przechodzi do innych ważnych kwestii, takich jak system noszenia czy sposób pakowania.
Wiele osób rezygnuje z zabierania w góry dobrego sprzętu z obawy przed zniszczeniem, a nieudane zdjęcia tłumaczy tym, że mieli ze sobą „gorszy" aparat... Alexander, który niejedno rockynook już przeszedł, wie jak zabezpieczyć sprzęt przed uszkodzeniem i w czasie wyprawy wykorzystywać okazje do fotografowania.
Książka jest bardzo skondensowana. Autor w bardzo zwięzły sposób opisuje schematy postępowania fotografa, chcącego uwiecznić biwak, wędrówkę czy wspinaczkę; podpowiada, na co warto zwracać uwagę, gdzie czają się potencjalnie ciekawe kadry. Myślę, że ta lektura przyda się nie tylko miłośnikom wypraw górskich, ale wszystkim podróżnikom, którzy lubią dokumentować swoje przygody.
Rozdziały są jak kolejne etapy podróży, autor zaczyna od przygotowań i ważnej kwestii wyboru sprzętu, opisuje praktyczne aspekty pracy z różnymi rodzajami aparatów - od analoga, przez aparat kompaktowy, po lustrzanki, a nawet aparat wielkoformatowy. Dalej przechodzi do innych ważnych kwestii, takich jak system noszenia czy sposób pakowania.
Wiele osób rezygnuje z zabierania w góry dobrego sprzętu z obawy przed zniszczeniem, a nieudane zdjęcia tłumaczy tym, że mieli ze sobą „gorszy" aparat... Alexander, który niejedno rockynook już przeszedł, wie jak zabezpieczyć sprzęt przed uszkodzeniem i w czasie wyprawy wykorzystywać okazje do fotografowania.
Książka jest bardzo skondensowana. Autor w bardzo zwięzły sposób opisuje schematy postępowania fotografa, chcącego uwiecznić biwak, wędrówkę czy wspinaczkę; podpowiada, na co warto zwracać uwagę, gdzie czają się potencjalnie ciekawe kadry. Myślę, że ta lektura przyda się nie tylko miłośnikom wypraw górskich, ale wszystkim podróżnikom, którzy lubią dokumentować swoje przygody.
Digital Camera Polska .MŚ, 2012-08-01
Mamarazzi. Fotografowanie dzieci. Poradnik dla mam
Robicie zdjęcia swoim dzieciom, ale fotografie nie są takie, jakbyście chcieli, a do tego dzieci niespecjalnie chcą z Wami współpracować Spokojnie - nie tylko Wy macie takie problemy. Rodzicom tak naprawdę znacznie trudniej niż innym robić zdjęcia swoich dzieci. Autorka książki sama przyznaje, że jest chwalona za cierpliwość wobec dzieci, które fotografuje na zlecenie, ale w przypadku swoich własnych już nie raz ocierała się o granicę wytrzymałości. Książka jest podsumo waniem jej pracy, próbą podzielenia się wiedzą, którą trudno znaleźć w zwykłych podręcznikach fotografii. „Mamarazzi" to połączenie poradnika fotograficznego z psychologicznym. Książka rozpoczyna się od tego, jak współpracować z dzieckiem, jak zachęcić je do zdjęć i jak złapać z nim dobry kontakt, by widok aparatu nie oznaczał końca, lecz początek dobrej zabawy. Znajdziecie tu ciekawe metody zabawiania dzieci i budowania sytuacji, które będą świetnymi okazjami do fotografowania. Autorka nie zapomina także o takich aspektach, jak dobór ubrania, rekwizytów albo miejsca sesji, co często ma duży wpływ na ostateczny efekt.
Stacy nie teoretyzuje. Niezależnie od tego, czy opisuje rodzaje światła, czy też zasady komponowania zdjęcia, robi to na przykładach, dzięki czemu przekaz jest bardzo przystępny i można by rzec, życiowy. Aspekty związane z samą obsługą aparatu i dopasowywaniem parametrów ekspozycji tłumaczone są w ciekawy sposób, a mianowicie porównaniem tych czynności do procesu pieczenia ciasta! Wiadomo, że dzieci dorastając, zmieniają się, więc należy zmieniać również podejście przy fotografowaniu. Ten temat także jest w książce poruszony. Trzynastoletnia dziewczynka nie będzie przed obiektywem tak beztroska, jak jej czteroletnia siostra. Sięgnijcie po tę książkę, a nie tylko będziecie robić lepsze zdjęcia Waszych pociech, ale też możliwe, że nawiążecie z nimi lepszy kontakt na co dzień.
Stacy nie teoretyzuje. Niezależnie od tego, czy opisuje rodzaje światła, czy też zasady komponowania zdjęcia, robi to na przykładach, dzięki czemu przekaz jest bardzo przystępny i można by rzec, życiowy. Aspekty związane z samą obsługą aparatu i dopasowywaniem parametrów ekspozycji tłumaczone są w ciekawy sposób, a mianowicie porównaniem tych czynności do procesu pieczenia ciasta! Wiadomo, że dzieci dorastając, zmieniają się, więc należy zmieniać również podejście przy fotografowaniu. Ten temat także jest w książce poruszony. Trzynastoletnia dziewczynka nie będzie przed obiektywem tak beztroska, jak jej czteroletnia siostra. Sięgnijcie po tę książkę, a nie tylko będziecie robić lepsze zdjęcia Waszych pociech, ale też możliwe, że nawiążecie z nimi lepszy kontakt na co dzień.
Digital Camera Polska .MŚ, 2012-08-01
Twórcze ujęcie natury i krajobrazu. Obudź w sobie fotograficzny zmysł
Chyba każdy posiadacz aparatu fotograficznego doświadczył pokusy uwiecznienia mgły unoszącej się nad polami czy lasu odbijającego się w jeziorze. Potem, mając ten zachwycający obraz w pamięci, oglądamy zrobione zdjęcia i przeżywamy duże rozczarowanie. To, co zachwycało nas na żywo, uwiecznione przez nas jest nijakie i mdłe, nie oddaje ani nastroju tamtej chwili, ani barw pejzażu.
Jeśli chcemy, aby nasze zdjęcia wywoływały u osób oglądających okrzyki zachwytu powinniśmy albo udać się na nauki do jakiegoś fotograficznego guru, albo posiąść potrzebną wiedzę, korzystając z podręczników-samouczków dostępnych na rynku. Fotografia to jednak nie matematyka. Tu nie wystarczy wbić do głowy parametry, tu przede wszystkim trzeba nauczyć się widzieć. Brenda Tharp, autorka książki Twórcze ujęcie natury i krajobrazu, rozpoczyna naukę z czytelnikiem właśnie od nauczenia go patrzenia. Potem, zwracając uwagę na definicję fotografii (phōtós – światło; gráphō – piszę, czyli rysowanie za pomocą światła), omawia rolę światła, jego kierunek, barwę, jakość. Uczy czytelnika, jak postrzegać obiekt w kategorii linii, kształtów, wzorów i tekstury. Zdradza tajniki kompozycji i perspektywy, dzięki którym uzyskamy wizualną głębię. Tłumaczy zasadę złotego podziału, rolę proporcji oraz skali. Pokazuje znaczenie koloru, ruchu, gestu. Całą wiedzę przekazuje w sposób prosty i zrozumiały.
Brenda Tharp, aby nie być gołosłowna, uzupełniła swoje porady o fotografie własnego autorstwa, opatrując je stosownym komentarzem oraz danymi technicznymi sprzętu. Książka nie jest sensu stricto podręcznikiem. Czytelnik szukający tu informacji technicznych będzie zawiedziony. Jest to raczej źródło fotograficznych inspiracji. Przez samo oglądanie zamieszczonych zdjęć możemy pojąć, w jaki sposób patrzeć na naturę i krajobraz. Wśród fotografów panuje przekonanie, że najlepiej uczy się fotografii, oglądając zdjęcia mistrzów. W przypadku tej książki na pewno mamy przyjemność nauki z mistrzynią gatunku.
Książka jest starannie wydana. Brawa dla redakcji, która materiały źródłowe uzupełniła o polskojęzyczne publikacje oraz adresy polskich stron internetowych.
Jeśli chcemy, aby nasze zdjęcia wywoływały u osób oglądających okrzyki zachwytu powinniśmy albo udać się na nauki do jakiegoś fotograficznego guru, albo posiąść potrzebną wiedzę, korzystając z podręczników-samouczków dostępnych na rynku. Fotografia to jednak nie matematyka. Tu nie wystarczy wbić do głowy parametry, tu przede wszystkim trzeba nauczyć się widzieć. Brenda Tharp, autorka książki Twórcze ujęcie natury i krajobrazu, rozpoczyna naukę z czytelnikiem właśnie od nauczenia go patrzenia. Potem, zwracając uwagę na definicję fotografii (phōtós – światło; gráphō – piszę, czyli rysowanie za pomocą światła), omawia rolę światła, jego kierunek, barwę, jakość. Uczy czytelnika, jak postrzegać obiekt w kategorii linii, kształtów, wzorów i tekstury. Zdradza tajniki kompozycji i perspektywy, dzięki którym uzyskamy wizualną głębię. Tłumaczy zasadę złotego podziału, rolę proporcji oraz skali. Pokazuje znaczenie koloru, ruchu, gestu. Całą wiedzę przekazuje w sposób prosty i zrozumiały.
Brenda Tharp, aby nie być gołosłowna, uzupełniła swoje porady o fotografie własnego autorstwa, opatrując je stosownym komentarzem oraz danymi technicznymi sprzętu. Książka nie jest sensu stricto podręcznikiem. Czytelnik szukający tu informacji technicznych będzie zawiedziony. Jest to raczej źródło fotograficznych inspiracji. Przez samo oglądanie zamieszczonych zdjęć możemy pojąć, w jaki sposób patrzeć na naturę i krajobraz. Wśród fotografów panuje przekonanie, że najlepiej uczy się fotografii, oglądając zdjęcia mistrzów. W przypadku tej książki na pewno mamy przyjemność nauki z mistrzynią gatunku.
Książka jest starannie wydana. Brawa dla redakcji, która materiały źródłowe uzupełniła o polskojęzyczne publikacje oraz adresy polskich stron internetowych.
ateliora.com Maciej Frołow
Zen Steve'a Jobsa
„Zen Steve'a Jobsa" opowiada historię przyjaźni założyciela Apple'a i Kobuna Chino Otogawy, buddyjskiego kapłana zen, który na początku lat 70. ubiegłego wieku wyemigrował z Japonii do Stanów Zjednoczonych. Za pomocą oszczędnych dialogów i prostych rysunków komiks pokazuje, że Jobs mógł rozwinąć swój zmysł estetyczny dzięki studiowaniu zen, jednak ostatecznie wziął z tej filozofii tylko to, czego potrzebował, odrzucając aspekt religijny. Zagłębiając się w kolejne strony książki, czytelnik podróżuje w czasie między latami 70. ubiegłego wieku i rokiem 2011, jednak główny wątek opowieści jest związany z okresem po wyrzuceniu Jobsa z Apple'a w roku 1985. Przyszły wizjoner biznesu pobierał wtedy intensywne nauki u Otogawy. Wspólnie spędzony czas wywarł istotny wpływ na późniejsze znaczne zmiany w Apple'u związane ze sposobem projektowania urządzeń i strategią biznesową.
Computer Arts 2012-08-01
Dexter. Taki sympatyczny morderca
„Bo w szaleństwie tkwi metoda.”. Tak jednym zdaniem mogłabym określi twórców serialu jak i samego autora książek o seryjnym, ale bardzo sympatycznym mordercy o imieniu Dexter. Rzadko kiedy się zdarza się by widz, bądź czytelnik zaprzyjaźniał się ze zbrodniarzem, a co więcej, kibicował mu podczas dokonywania zbrodni. Chociaż ja sama widziałam zaledwie dwa odcinki serialu, po tej lekturze stwierdziłam, że koniecznie muszę nadrobić zaległości.
Głównym motywem książki Howarda i spółki – bo tworzy ją nie tylko on, ale i szereg wyspecjalizowanych i zaznajomionych z Dexterem ludzi, profesorów i wykładowców, jest ukazanie paradoksu głównego bohatera, który choć morduje z zimną krwią zyskuje rzesze fanów i oddanych miłośników jego mordów. W obszernych pięciu częściach lektury, które to dzielą się jeszcze na mniejsze podrozdziały, krok po kroku przedstawiają nam świat w jakim obraca się główny bohater i triki jakich używa by pozyskać taki a nie inny efekt. Ale co tak naprawdę sprawia, że już od pierwszej chwili zakochujemy się w Morganie. Odpowiedź również znajduje się w książce. W „Sympatycznym mordercy” oprócz ogólnych rozważań znaleźć można wywiady z autorem powieści, scenarzystą i producentem serialu jak i piękny spis i katalog wszystkich odcinków telewizyjnego show. Dzięki dobranej redakcji książka nadaje się dla każdego, kto chociaż raz słyszał o Dexterze.
Musze powiedzieć, że książka powaliła mnie na całego. Chociaż nie jestem aż tak bardzo zaznajomiona z serialem, ani tym bardziej z serią książek, całą lekturę Howarda łyknęłam na raz. I chcę jeszcze. Dzięki wykwalifikowanej kadrze autorskiej, obok tej pozycji nie da się przejść obojętnie. Sama postać Dextera Morgana została rozłożona na części pierwsza i ukazana z najdrobniejszymi detalami, dzięki czemu łatwiej jest nam zgłębić sukces tejże osoby, jak i nasze zamiłowanie do niej. Bo w końcu nie często się zdarza, że zostajemy fanami mordercy z piekła rodem. Sam bohater mówi o sobie, że „jest bardzo schludnym potworem”. Jak widać nie przebiera w słowach. Mimo iż jest to niepozorny i małomówny mężczyzna, posiada drugą stronę – mroczną i tajemniczą, w której nie ma miejsca na współczucie. Bezapelacyjnie jest to osoba wielowymiarowa, i podziwiam Howarda i resztę, którzy postanowili zmierzyć się z nim, by uchylić rąbka tajemnicy sukcesu i powodzenia serialu – bo głównie o nim jest mowa.
Napisana lekkim stylem bardzo szybko trafia do potencjalnego odbiorcy tekstu. Autorzy nie bawią się w filozoficzne rozważania i nie posługują się kolokwialnym słownictwem, tylko wykładają kawę na ławę, bez zbędnych ceregieli. Jest tak, tak i tak – koniec kropka, więcej nie ma. Książka oprócz głównych rozdziałów została wzbogacona w masę cytatów z serialu, dzięki czemu jest bogatsza i ciekawsza. Wydanie również jest na wysokim poziomie – zero błędów, czytelna czcionka i fikuśnie ozdobione tytuły. Cieszy oko i pozytywnie wpływa na odbiór.
Książka naprawdę robi wrażenie. I chociaż większość z was powie: „Następny szmelc do zarobienia pieniędzy, nie wnoszący nic nowego.” Ja wam mówię tu i teraz: a wcale, że nie. W morzu przewodników po „Zmierzchu” , „Harrym Potterze” i innych kasowych produkcjach filmowych, ta książka to dzieło wielkiego formatu, które naprawdę napisane jest z pasją i zamiłowaniem, a nie z chęcią zarobienia forsy. Z jednej strony cieszę się, że książka została oparta tylko na trzech sezonach – bo nie zdradza zbyt wiele, z drugiej – wielka szkoda, bo w czwartym i piątym to się dopiero dzieje. Nie mniej jednak zachęcam, a nawet nakłaniam was do sięgnięcia po „Dextera. Takiego sympatycznego mordercę” gdyż jest to książka warta uwagi i przeczytania. Zapewniam was, że macie gwarantowane parę godzin dobrej zabawy, w której to Dexter przeniesie was w mroczny świat swojego alter ego.
Głównym motywem książki Howarda i spółki – bo tworzy ją nie tylko on, ale i szereg wyspecjalizowanych i zaznajomionych z Dexterem ludzi, profesorów i wykładowców, jest ukazanie paradoksu głównego bohatera, który choć morduje z zimną krwią zyskuje rzesze fanów i oddanych miłośników jego mordów. W obszernych pięciu częściach lektury, które to dzielą się jeszcze na mniejsze podrozdziały, krok po kroku przedstawiają nam świat w jakim obraca się główny bohater i triki jakich używa by pozyskać taki a nie inny efekt. Ale co tak naprawdę sprawia, że już od pierwszej chwili zakochujemy się w Morganie. Odpowiedź również znajduje się w książce. W „Sympatycznym mordercy” oprócz ogólnych rozważań znaleźć można wywiady z autorem powieści, scenarzystą i producentem serialu jak i piękny spis i katalog wszystkich odcinków telewizyjnego show. Dzięki dobranej redakcji książka nadaje się dla każdego, kto chociaż raz słyszał o Dexterze.
Musze powiedzieć, że książka powaliła mnie na całego. Chociaż nie jestem aż tak bardzo zaznajomiona z serialem, ani tym bardziej z serią książek, całą lekturę Howarda łyknęłam na raz. I chcę jeszcze. Dzięki wykwalifikowanej kadrze autorskiej, obok tej pozycji nie da się przejść obojętnie. Sama postać Dextera Morgana została rozłożona na części pierwsza i ukazana z najdrobniejszymi detalami, dzięki czemu łatwiej jest nam zgłębić sukces tejże osoby, jak i nasze zamiłowanie do niej. Bo w końcu nie często się zdarza, że zostajemy fanami mordercy z piekła rodem. Sam bohater mówi o sobie, że „jest bardzo schludnym potworem”. Jak widać nie przebiera w słowach. Mimo iż jest to niepozorny i małomówny mężczyzna, posiada drugą stronę – mroczną i tajemniczą, w której nie ma miejsca na współczucie. Bezapelacyjnie jest to osoba wielowymiarowa, i podziwiam Howarda i resztę, którzy postanowili zmierzyć się z nim, by uchylić rąbka tajemnicy sukcesu i powodzenia serialu – bo głównie o nim jest mowa.
Napisana lekkim stylem bardzo szybko trafia do potencjalnego odbiorcy tekstu. Autorzy nie bawią się w filozoficzne rozważania i nie posługują się kolokwialnym słownictwem, tylko wykładają kawę na ławę, bez zbędnych ceregieli. Jest tak, tak i tak – koniec kropka, więcej nie ma. Książka oprócz głównych rozdziałów została wzbogacona w masę cytatów z serialu, dzięki czemu jest bogatsza i ciekawsza. Wydanie również jest na wysokim poziomie – zero błędów, czytelna czcionka i fikuśnie ozdobione tytuły. Cieszy oko i pozytywnie wpływa na odbiór.
Książka naprawdę robi wrażenie. I chociaż większość z was powie: „Następny szmelc do zarobienia pieniędzy, nie wnoszący nic nowego.” Ja wam mówię tu i teraz: a wcale, że nie. W morzu przewodników po „Zmierzchu” , „Harrym Potterze” i innych kasowych produkcjach filmowych, ta książka to dzieło wielkiego formatu, które naprawdę napisane jest z pasją i zamiłowaniem, a nie z chęcią zarobienia forsy. Z jednej strony cieszę się, że książka została oparta tylko na trzech sezonach – bo nie zdradza zbyt wiele, z drugiej – wielka szkoda, bo w czwartym i piątym to się dopiero dzieje. Nie mniej jednak zachęcam, a nawet nakłaniam was do sięgnięcia po „Dextera. Takiego sympatycznego mordercę” gdyż jest to książka warta uwagi i przeczytania. Zapewniam was, że macie gwarantowane parę godzin dobrej zabawy, w której to Dexter przeniesie was w mroczny świat swojego alter ego.
http://www.larysa-recenzuje.blogspot.com/ Larysa, 2012-07-07