ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Z plecakiem przez świat. Vademecum podróżnika

Całe życie unikałam książek przygodowych czy poradników o tematyce podróżniczej, uważając je po prostu za nudne.
Monika Witkowska jest podróżniczką, nie turystą – jak sama zresztą podkreśla. Jeździ po świecie najczęściej autostopem, obiera za cel zwiedzić jak najwięcej. Ciężko byłoby mi powiedzieć, gdzie jeszcze jej noga nie stanęła – co powoduje, że staje się prawdziwym ekspertem w swojej dziedzinie. Oprócz podróżowania jest także pilotem wycieczek, organizuje wycieczki. Razem z ludźmi pokonuje dystanse świata, aby spełnić ich marzenia.
Sięgając po książkę Moniki Witkowskiej pomyślałam „tylko przejrzę..”. A właśnie to sprawiło, że została ze mną na dużo dłużej:  książka dopracowana w każdym calu;  pisanie nie jest uwarunkowane przymusem zarobienia pieniędzy na odbiorcy, ale czystą, wyczuwalną na każdej stronie pasją, chęcią podzielenia się swoim życiem i przygód z nim związanych.
Czytelnie rozmieszczenie materiału sprawia, ze każdy znajdzie to, co najbardziej go ciekawi. Jak się spakować? Co zabrać? Gdzie pojechać albo jak znaleźć takie miejsce?  A to nawet nie połowa tego, co pani Monika nam oferuje. Opis z tyłu książki, który brzmi:
"Czujesz, że masz duszę podróżnika, ale boisz się wyruszyć w tę pierwszą, zupełnie samodzielną podróż? A może masz już jakieś globtroterskie doświadczenie, ale chcesz poznać kolejne patenty na to, jak sobie radzić na drugim końcu świata? Ta książka to nie tylko poradnik, ale także zbiór opowieści i anegdot uświadamiających, jakie sytuacje mogą się zdarzyć w podróży"
 w pełni oddaje to, co pani Monika przekazuje w swojej książce.
"Z plecakiem przez świat" zmieniło we mnie myślenie o świecie. Dzięki tej książce dowiedziałam się, że wyjechanie w świat wcale nie oznacza masy trudności jedna na drugiej. Jest to czas poznania siebie, swoich możliwości. I właśnie to zachęca mnie w wyruszenie na taką wycieczkę!
osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com .

Wataha w podróży. Himalaje na czterech łapach

Wataha oznacza stado wilków lub psów, które działają w pewnej hierarchii. Zazwyczaj składa się z pary rodzicielskiej i młodych. W przypadku tej książki ową hierarchię tworzy Agata, jej partner Przemek i pies Diuna rasy wilczak czechosłowacki. To opowieść o tym jak można rzucić wszystko, a podróżowanie palcem po mapie zamienić na rzeczywistość i … mieć obok siebie cały czas psa. 
Nie jest łatwo podjąć decyzję o wyjeździe i to na dłużej do krajów trzeciego świata. Gdy ma się stałą pracę, tysiące obowiązków i co ciekawe psa. Każdy odkłada na bok przygotowania do podróży goniąc za codziennymi obowiązkami. Dodam, że ucieczką od tej codzienności – jaką cały czas praktykują bohaterowie książki jest wspinanie.
Agata i Przemek ruszają do Indii. Wyprawa z psem od początku wydaje się być problematyczna z punktu widzenia każdego, ale nie ich. Diunę traktują jako członka rodziny. W książce jest pewien moment, gdy muszą ją zostawić na kilka dni w hostelu dla psów i jak wszyscy bardzo cierpią, mimo tylu kilku dni rozłąki.
Indie miały być w tej podróży piękne, kolorowe, pachnące owocami. Miało być zmysłowo i majestatycznie. Miało być kolorowe sari, w powietrzu miał się unosić zapach curry i miało być bajecznie jak to przecież w Indiach bywa. Taaaa może na wakacjach all inclusive, ale gdy Agata z Przemkiem pobyli dłużej w Indiach, mieli ich po prostu dość. Świetnie opisane są ich emocje. Zderzenie z codziennością w tym szalonym kraju jest wielkim wyzwaniem. Ciężko jest się przyzwyczaić do smrodu, chaosu, dzikości i specyficznego jedzenia. Oczywiście nasi bohaterowie nie negują tego Państwa, ale wszystkie „oh-y” i „ah-y” kryją głęboko w kieszenie, wystawiając na wierzch słowo „przetrwanie”. W Indiach nie masz wyjścia, musisz przyzwyczaić się do wielu niestandardowych zachowań, smaków czy działań. Indie z psem wcale nie są też proste do zwiedzania. Na każdym kroku stop. Bo pies!
Mając dość serdecznie para postanawia uciec w Himalaje i odciąć się od szaleństwa Indii. Udaje im się z wieloma przygodami spędzić 2 miesiące na trekkingu z Diuną. Spotykają ich różne sytuacje. Od nieco zabawnych, gdzie „ich wilk” zagryzł owcę i wtedy im wcale nie było do śmiechu a cała rodzina żądała zwrotu pieniędzy za ich świętość, po ekstremalne przejścia i nawet wypadek.
Po drodze spotykają niezliczoną ilość osób. Ludzie różnie reagują na psa. Zazwyczaj wszyscy się boją i każą im się wracać. Zdarzają się także dobrzy i serdeczni ludzie. Niewątpliwym jest, że nie raz przydaje im się instynkt i węch Diuny. Pies wyczuwa niebezpieczeństwo i informuje o tym swoich właścicieli.
Ta podróż to codzienne zmaganie się ze zmęczeniem, nie raz głodem, przeciwnościami losu. Śpią zazwyczaj w namiotach, mają tylko to co zabrali ze sobą, nie mają przy sobie nawet za dużo pieniędzy. Ta wędrówka to dowód na to, że wzajemnie sobie zaufali, że bardzo się kochają i przetrwali nawet najgorsze chwile. Nie raz mieli wszystkiego dość, łącznie z sobą. Jednak jakoś się dogadali i przeszli długą drogę przez Himalaje. Pies udowodnił tylko, że nie jest ciężarem a ich najlepszym przyjacielem. Agata z Przemkiem i Diuną udowodnili, że niemożliwe nie istnieje.
kirzenska.wordpress.com Katarzyna Irzeńska

Pokolenia. Powrót do domu

Dobrze było wrócić do historii Janki i Leszka. No i Kasi. I do Stokowa, nad Narew, lata wstecz. Wiele się zmieniło od czasu, gdy byłem tam ostatnio. Mija już ponad rok, odkąd zakończyłem swoją przygodę z małżeństwem Borengów. Czekały na nich nowe miejsca, nowi ludzie, nowe tragedie, wzloty i upadki. Życie codzienne, powszednie, bogate w troski i radości. Odświeżyłem własne wspomnienia, lekturowe przygody, rozterki, wahania. I jestem z tego faktu niezwykle kontent.
 
To powieść, która się ciągnie, snuje, wydłuża, meandruje niczym rzeka… ale robi to w sposób przyjemny i nienachalny. Pokolenia nie są lekturą, której powinno oddawać się w biegu. Oczywiście, równie dobrze można tę książkę czytać w wygodnym fotelu, z kubkiem kawy w ręku, jak i w komunikacji miejskiej… Nie o to jednak chodzi. Ta historia wymaga uwagi, skupienia, bo porusza tematy ważne – codzienność. Uniwersalną i jednostkową.
 
To, z jednej strony, opowieść jakich wiele – banalna, prosta, podobna do naszych, prywatnych. Z drugiej jednak prezentuje intrygujące, niejednokrotnie tragiczne losy konkretnych jednostek. To postaci, z którymi można się w pewien sposób identyfikować, które mogą się stać dla wielu czytelników punktem życiowego odniesienia.
 
Poniekąd, to także powieść autobiografizująca. Zaiste, ciekawym jest czytać historię rodzinną autorki, nieco zmienioną, rzecz jasna, na potrzeby budowania fabuły. To osobista opowieść, intymna – w pewnym sensie. Nie ma tu jednak bezmyślnego obnażania się, żadnego comming outu. I chwała jej za to. Wszystko opracowano zmyślnie, skrzętnie i subtelnie.
 
Pokolenia. Powrót do domu, jak sama nazwa wskazuje, opowiadają o nieuchronnym upływie czasu. I choć jego żarna mielą nas powoli (chciałoby się rzec) i nieubłaganie zbliżamy się do końca, z każdej sekundy należy wycisnąć jej esencję.
 
To pochwała codzienności, zaradności ludzkiej, afirmacji rzeczywistości zastanej, jak i walki z nią. Dostajemy od tych ludzi solidną porcję „życia”, bagaż doświadczeń podobnych często do naszych własnych. I całą listę porad, przestróg… wraz z kolejnymi pytaniami. Opowieść o tym, że każdy ma swoje miejsce na ziemi, może dać czytelnikom sporo powodów do refleksji.
 
Pokolenia są też, rzutem na taśmę, świetnym opisem rzeczywistości PRL-u, świata, który znam jedynie z filmów i opowieści ludzi, którzy przeżyli więcej wiosen niż ja. Tamte realia, zupełnie inne niż otaczająca nas rzeczywistość, zmieniająca się z dnia na dzień, budzą pewną nostalgię. Były biedniej, skromniej, trochę szaro, ale… ciekawie. I ludzie byli sobie bardziej przychylni, bliscy. Gdy pomyślę, że to czasy tak nieodległe, raptem dwukrotność mojego dotychczasowego życia, nie mogę się nadziwić, że czas tak pędzi, na złamanie karku.
 
Katarzyna Droga ma dar opowiadania. Lubię jej gawędziarski, przyjemny styl, lekkość w opisywaniu spraw trudnych, pewnego rodzaju beztroskę, która przeplata się jednak z wyczuciem chwili i wagi poruszanego problemu.
 
Pokolenia. Powrót do domu są więc, reasumując, powieścią o wymiarze uniwersalnym. To saga rodzinna, powieść psychologiczna, obyczajowa, autobiografizująca. Jednak, abstrahując od tych wszystkich „-izmów”, również, a może przede wszystkim – doskonała lektura.
Literacka kanciapa Krzysztof Chmielewski; 2015-12-04

Growth Hacker Marketing. O przyszłości PR, marketingu i reklamy. Wydanie rozszerzone

Nie czułem się, jakbym coś sprzedawał, ponieważ tak nie było. Nie wpychałem produktu na rynek, bo nie musiałem. Produkt był tak zaprojektowany, żeby sam się sprzedawał. Połączyłem marketing, rozwój produktu i sprzedaż w ramach jednej, samonapędzającej się maszyny. Nie zrobiłem przy tym nic, czego nie dałoby się powtórzyć w przypadku Twojej książki, startupu czy nowego projektu, który właśnie rozpoczynasz w swojej firmie. To nieskończenie plastyczne i przydatne podejście.– przeczytamy w najnowszej książce Growth Hacker Marketing Rayan’a Holiday’a.

Kim jest haker wzrostu (growth hacker)? Czym jest hakowanie wzrostu (growth hacking)? R. Holiday definiuje hakera wzrostu jako pracownika, który ma przed sobą proste zdanie, jakim jest rozwój firmy za pomocą wszystkich dostępnych środków. Według pionierów z Doliny Krzemowej głównym obowiązkiem hakera jest wbudowywanie świetnych koncepcji marketingu w sam produkt już w fazie jego projektowania. Hakerzy wzrostu są mistrzami w formułowaniu hipotez, sprawdzaniu ich i nieustannym testowaniu różnych wersji produktu. Do hakerów wzrostu zaliczany jest np. Sean Ellis, który zaprojektował program poleceń dla Dropboxa, przyciągając miliony nowych użytkowników. Z kolei hakowanie wzrostu to strategia biznesowa, dla której punktem wyjścia jest odrzucenie zasad tradycyjnego marketingu i zastąpienie ich testowalnymi oraz łatwymi do śledzenia technikami pozyskiwania klientów. Do narzędzi hakowania wzrostu należy np. poczta elektroniczna, reklamy płatne za kliknięcie czy blogi.

W najnowszej książce Holiday’a znajdziemy cztery proste zasady według których funkcjonuje hakowanie wzrostu. Zdaniem autora (1) pierwszym zasadniczym punktem działania jest dopasowanie produktu do rynku, a nie rynku do produktu, Holiday uważa to za fundamentalny błąd podczas wprowadzania nowych produktów na rynek. Twierdzi, że poznanie potrzeb rynku oraz grup docelowych jest jednym z podstawowych etapów kreowania i wprowadzania produktu. (2) Drugim krokiem opisanym przez autora jest znalezienie odpowiedniego haka na wzrost, w przypadku Dropboxa było to zaproszenie dedykowane wysyłane do użytkowników, przez innych użytkowników. Stworzenie takiego haka oznacza, że należy obniżać bariery wejścia dla nowych userów oraz korzystać z precyzyjnie ukierunkowanych mediów czy platform w celu pozyskania klientów. (3)Trzecim krokiem jest wiral. Jeśli chcesz, aby Twój produkt rozprzestrzenił się wirusowo postaraj się zadziwić klientów i wywołać u nich entuzjastyczną reakcję. Jest to szczególnie ważne w przestrzeni przesyconej różnego rodzaju treściami, gdzie średnia długość zainteresowania postem wynosi około 7 godzin. (4) Ostatnim czwartym opisanym przez Holiday’a krokiem będzie zamknięcie pętli, czyli retencja i optymalizacja. Jeśli podczas wcześniejszych projektów tworzyliśmy bazę docelowych klientów w postaci list mailingowych, wykorzystajmy ją! Ciągłe tworzenie projektów od „zera” może przynieść więcej strat niż korzyści, oznacza to, że powinniśmy czerpać ze swojej wcześniejszej pracy oraz doświadczeń.

Wypromowanie i sprzedanie produktu wcale nie musi być trudne. Wykorzystując odpowiednie narzędzia oraz innowacje jesteśmy w stanie znaleźć własny „błękitny ocean”, na którym stworzymy przestrzeń do działania.

Czy każdy z nas może zostać hakerem wzrostu? Zachęcam do zapoznania się z najnowszą książką Rayan’a Holide’a oraz poszukania odpowiedzi. Przecież dla chcącego nie ma nic trudnego.
klinikaecommerce.pl Klaudia Ekert; 2015-12-08

Pamięć doskonała. 50 łamigłówek, które wytrenują Twój mózg i pozwolą Ci zapamiętać wszystko

„50 łamigłówek, które wytrenują Twój mózg i pozwolą Ci zapamiętać wszystko” to publikacja, która może być za razem bardzo pożyteczna jak i nie odpowiadająca każdemu śmiertelnikowi.
           
Sam test sprawdzający pamięć odbiorcy może być takim punktem, który może zadziwić a nawet zniechęcić czytelnika. Ale może zacznijmy od początku. Publikacja jest kolorowa, przyjemna dla oka. A nawet może przypominać jakieś książki dla dzieci, przywodzić różne wspomnienia z dzieciństwa, wprowadzić to może w specyficzny nastrój. Wstęp zawiera różne informacje odnoszące się do pamięci i zapamiętywania czy pamiętania. Cała pozycja zawiera różnorakie wskazówki związane z zapamiętywaniem m.in. w części z Odpowiedziami.
 
Ogólnie jest to ciekawa pozycja z różnymi interesującymi „pomysłami”, odstraszać mogą jednak chociażby niektóre pytania/zadania w części dotyczącej oceny własnej pamięci gdzie na przykład należy zapamiętać imiona faraonów ze starożytnego Egiptu.
 
„Pamięć doskonała!” to niewielka publikacja z 50 łamigłówkami oraz testami sprawdzającymi pamięć czytelnika. Ładna i niekoniecznie łatwa.
 
Tym, którzy podejmą wyzwanie życzę Powodzenia.
swiatairi.blogspot.com Airi; 2015-12-05
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile