ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Facet 2.0. Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca alfa

Czy zauważyliście, że półki księgarń wprost uginają się od pozycji przeznaczonych dla kobiet? Beletrystyka i oczywiście poradniki. Setki, tysiące poradników: Jak schudnąć; jak pozbyć się cellulitu; jak przywrócić równowagę hormonalną;jak znaleźć partnera; jak rozstać się partnerem; jak wychować dziecko; jak założyć (kobiecy!, a jakże!) biznes; jak być kobietą i zwariować; jak być kobietą i nie zwariować… itp., itd., etc…

Tym razem coś specjalnie dla Panów, czyli subiektywna recenzja poradnika dla tych mężczyzn, którzy chcą być jeszcze bardziej męscy: „Facet 2.0. Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca ALFA”, autorstwa Johna Romaniello i Adama Bornsteina (z przedmową A. Schwarzeneggera).

„Facet 2.0” to poradnik nietuzinkowy, a do tego napisany w takim stylu, że konieczność jego zrecenzowanie przyprawia mnie o uczucie dezorientacji i ból głowy. Wierzcie lub nie – NAPRAWDĘ nie mogę uczciwie stwierdzić, czy jest TAK GENIALNY, czy… TAK SŁABY. To ci dopiero recenzencka „zagwostka”!

Ale zacznijmy od początku, czyli: po co masz, drogi Mężczyzno stać się tytułowym samcem Alfa? A mówiąc innymi słowami: o co w tym wszystkim chodzi? Oto cytat z przedmowy A. Schwarzeneggera:

„Każdy mężczyzna, nawet ten najbardziej prymitywny, marzył o uaktywnieniu drzemiącego w nim Alfy. To idea, która wykracza poza granice ludzkiej ewolucji i pozwala wyjaśnić mechanizmy funkcjonowania hierarchii socjalnych w świecie zwierząt. Nie myśl jednak, że celem autorów jest wyzwolenie w Tobie goryla, który będzie walił pięściami we własną klatkę piersiową, z pełną bezwzględnością zastraszając słabszych rywali. Tak naprawdę w tej książce chodzi o to, byś był szczęśliwy, sprawny fizycznie i gotowy na wszystko. Dzięki zawartym tu radom powinieneś odnaleźć pewność siebie i kontynuować wysiłek każdego dnia – chodzi o to, byś chciał się stać najlepsza możliwą wersją samego siebie” (s. 9).

Mężczyzno, jeśli jeszcze tego nie wiesz, Autorzy spieszą z zapewnieniem ku pokrzepieniu Twojego męskiego serca (lub ego) i zagrzaniu Twoich mięśni do walki o pozycję samca alfa:

„Zostałeś stworzony, by być kimś mocnym, nieustraszonym, pewnym siebie i wpływowym. Twoim zadaniem jest oswajać dzicz i drążyć tunele we wnętrzach góry, podbijać narody i tworzyć imperia, pokonywać oceany i chodzić po księżycu (…) Przyjrzyj się jednak zwyczajnemu facetowi, a uznasz, że takiego potencjału nie widać (s. 13).

I jeszcze ku połechtaniu ego i zaskarbieniu sobie Twojej sympatii:

„Nie próbujemy Cię osądzać. Bez wątpienia wkładasz cholernie dużo pracy w swoje próby osiągnięcia doskonałości. To oczywiste, że tak postępujesz – każdy z nas z samej swej natury dąży do odniesienia sukcesu i całą swoją istotą zmierza ku wielkości. Bycie facetem wiąże się z pewną dumą – czynnikiem obecnym w Twojej fizjologii i zakodowanym w Twoim DNA; poczuciem godności, które wypływa z ambicji, a jednocześnie ją podsyca” (s. 14).

Tym, co daje się odczuć od pierwszych stron tej publikacji, to fakt, iż Autorzy stawiają się na pozycji nowych, samozwańczych guru branży dietetyczno-fitnessowej dla mężczyzn. O wszystkim, co zalecano do tej pory w zakresie diety i aktywności fizycznej, mówią: „to jedno wielkie pierdolenie” (s. 27), „byłeś po prostu dymany” (s. 29). Ci panowie zdecydowanie nie uznają kompromisów, za to wieszczą nowy paradygmat. Według nich, czynnikiem X, który warunkuje męskie samopoczucie, wagę, sylwetką, satysfakcję z życia seksualnego, a nawet osobowość i zarobki są… HORMONY.
Piszą o nich tak:

„To hormony są tym, co czyni z Ciebie mężczyznę. Właśnie dzięki nim możesz być Alfą, a daleki od optymalnego poziomu tych substancji jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego faceci pogrążyli się w zwyczajności. To, że mężczyźni są spasieni, wolni, słabi, niezdecydowani bądź nadmiernie emocjonalni, jest właśnie winą funkcjonowania ich układów hormonalnych. (…) Ujmując to w największym skrócie: zaburzenia hormonalne to cichy zabójca podstawowych cech, które czynią z Ciebie mężczyznę (…) (s. 18).

„Chociaż nie jesteś tego świadom, borykasz się z obniżonym poziomem testosteronu, niskim stężeniem hormonu wzrostu oraz dużą ilością kortyzolu pojawiającego się w odpowiedzi na stres” (s. 17).

Wszystko, co autorzy zalecają (dieta, ćwiczenia, odpowiednia ilość snu, regularny seks, zdrowotne posty) ma jeden cel: zoptymalizować poziom hormonów w organizmie, czyli przede wszystkim podnieść poziom testosteronu, obniżyć kortyzol oraz ustabilizować poziom insuliny (ale nie tylko – mowa także o innych hormonach, m.in. hormonie wzrostu, leptynie i grelinie – podejście autorów jest więc naprawdę szerokie). Bo konsekwencje tej nierównowagi są naprawdę bardzo rozległe i bardzo poważne: od zniewieściałego wyglądu („cycki zamiast mięśni” – cytat), nadwagi i zespołu metabolicznego, poprzez problemy z libido, potencją i płodnością, przyspieszone starzenie się organizmu, na obniżonej inteligencji i braku pewności siebie skończywszy. Mimo ironicznego (momentami) tonu mojej recenzji, chcę podkreślić, że autorzy robią w tym aspekcie kawał dobrej roboty – rzetelnie edukują i motywują do wprowadzenia zmian w stylu życia.

Tym, co zniechęcało mnie do lektury w jej trakcie, był „specyficzny” styl autorów. Przede wszystkim – typowo amerykański. Mam na myśli wszystkie te napuszone i protekcjonalne zwroty i wyrażenia, pompujące ego autorów, a (zakompleksionemu) czytelnikowi dające poczucie „kumplostwa” (ta książka to nr 1 pod względem skracania dystansu autor-czytelnik, ever!). Ja osobiście mam na nie alergię, ale jestem ciekawa – jak Wy, Panowie, odbieracie te wszystkie: „Wiemy, brachu”, „Zdajemy sobie sprawę, że Ty też…”, „Chcesz wiedzieć, na czym polega problem, gdy jesteś kimś takim jak ja, a więc redaktorem najpopularniejszych na świecie publikacji o tematyce fitness?” (s. 27). I oczywiście obiecujące przemianę – z otyłego i zakompleksionego metro-mięczako-przeciętniaka w niemalże boga, czyli Samca Alfa. Styl autorów jest także (niestety, a może „stety”?) dość wulgarny. Pełno w nim zdań z „ozdobnikami”, chociażby takich: „Wyglądaj, czuj się… i rżnij jak prawdziwy facet” (s. 30); „Jeśli nie masz ochoty się pieprzyć, coś jest nie tak” (s. 31); „(…) najwyższy czas, żebyś wreszcie, kurwa, dorósł” (s. 26).

Lektura „Faceta 2.0” była dla mnie niczym odsiewanie ziarna od plew. A nie brak w niej zarówno tego pierwszego – czyli merytorycznej, ważnej i potrzebnej a do tego praktycznej wiedzy, ani tego drugiego – w postaci nadętego „wodolejstwa”. Tak naprawdę, to do strony 170-tej (początek cz. III, czyli praktyki) miałam wrażenie, jakbym cały czas czytała wstęp!!! Bo autorzy serwowali mi głównie obietnice i zapowiedzi – o czym napiszą, jakie sekrety zdradzą, co czytelnik osiągnie, jaki „niesamowity w byciu niesamowitym” się stanie… A wszystko to okraszone „brachami”, wulgaryzmami i zupełnie nieprzystającymi do polskich realiów anegdotami (ichniejsza popkultura czy sport). Tak pół żartem pół serio – ci panowie naprawdę wiedzą, jak w czytelniku podnieść poziom agresji! (czyli w konsekwencji testosteronu – a może właśnie o to im chodziło?).

Podsumowując styl autorów – po amerykańsku nadęty, sztuczny, irytujący. Jestem przekonana, że gdyby streścić tę książkę i zostawić same fakty, jej objętość z prawie 300 stron zmniejszyłaby się może do 50-100. Na szczęście, część III – „Jak stworzyć Alfę” – to już ogromna dawka syntetycznych i praktycznych informacji na temat diety oraz plan treningowy, wraz z tabelami i zdjęciami.
Ten poradnik uważam za nietuzinkowy jeszcze z jednego powodu. Mianowicie – w opowieść o hormonach, odżywianiu, aktywności fizycznej i seksie – autorzy wpletli koncepcję tzw. podróży bohatera. Jej autorem jest J. Campbell, słynny badacz mitów. Dostrzegł on powtarzający się, uniwersalny wzorzec obecny we wszystkich mitach, wszystkich kulturach – 7-etapowy proces przeistaczania się „zwykłego”, przeciętnego człowieka w prawdziwego „bohatera”. Autorzy „Faceta 2.0” postawili sobie za cel obudzenie w Czytelniku tego uniwersalnego pragnienia stania się bohaterem i przeprowadzenie go przez poszczególne etapy – przy pomocy ćwiczeń, diety oraz innych aktywności służących optymalizacji poziomu hormonów.
Na koniec chciałabym jeszcze podkreślić, że – wbrew pozorom – autorzy nie zachęcają do stania się stereotypowym, jaskiniowym macho. Według nich, prawdziwy mężczyzna, czyli Samiec Alfa XXI wieku to ktoś, kto jest:
  1. gotowy zaoferować pomoc, ale nie protekcjonalny;
  2. pewny siebie, ale nie bezczelny;
  3. próżny, ale nie pyszałkowaty;
  4. dumny, ale nie arogancki;
  5. skromny, ale nie próbujący umniejszać własnego znaczenia;
  6. tolerancyjny, ale nie słaby;
  7. zaangażowany, ale wolny od obsesji.
To jak, Panowie, który z Was zaryzykuje i uda się w „podróż bohatera” pod przewodnictwem Romaniello i Bornsteina?
Mam nadzieję, że swoją recenzją przynajmniej Was zaintrygowałam i tym sposobem zachęciłam do lektury… Bo – pomimo irytującego stylu – książkę tę przeczytać warto. Ze względu na zawartą w niej wiedzę, jakże mało dostępną. A jeśli się zdecydujecie, to proszę, podzielcie się swoimi spostrzeżeniami. Jestem naprawdę bardzo ciekawa Waszego odbioru tej nietuzinkowej i kontrowersyjnej pozycji oraz… uzyskanych przez Was efektów.
moznaprzeczytac.pl MN; 2015-12-16

Gdyby nie Ty... Igrając z ogniem 2

Ostatnimi czasy bardzo przypadła mi do gustu pierwsza część serii Igrając z ogniem, o której niedawno Wam pisałam, dlatego nie powinniście być zaskoczeni, że sięgnęłam po kolejny tom tego cyklu i już dzisiaj możecie przeczytać jego recenzję. Biorąc do ręki "Gdyby nie ty..." spodziewałam się porządnej lektury i wielu pozytywnych wrażeń. Jak było naprawdę? Jeśli jesteście ciekawi jakie wrażenie zrobiła na mnie ta powieść, zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią mojej opinii.
 
Brady, który przeżył już w życiu naprawdę dużo, wie, że podejmowane wcześniej decyzje mogą na długo zmieniać losy. Teraz jest byłym żołnierzem Navy SEALs, prowadzi agencję detektywistyczną i pracuje jako ochroniarz. Kiedy przychodzi mu pilnować młodą, utalentowaną, sławną, ale także zadzierającą nosa gwiazdkę popu, wszystko wydaje się niezwykle proste. Dziewczyna po śmierci ojca, wpadła w sidła własnej matki, która stworzyła jej wizerunek sceniczny i od tej pory nie pozwalała jej pokazać prawdziwej twarzy. Jednak wkrótce sytuacja wymyka się spod kontroli. Dodatkowo rodzące się uczucie między bohaterami dekoncentruje Brady'ego. Tak dwa różne światy, stykające się w życiu codziennym, wprowadzają mnóstwo napięcia. Czy uda im się na czas odkryć kto stoi za pogróżkami. Czy życie gwiazdy jest w niebezpieczeństwie?

Czytając pierwszą część cyklu Igrając z ogniem, zdążyłam przekonać się do czego zdolna jest T.E. Sivec. Muszę przyznać, że tym razem również się nie zawiodłam, a nawet zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Okazało się, że postacie są barwne, wyraziste i na szczęście żadna z nich nie była zbyt mocno wyidealizowana. Brady to bohater, który przykuwa naszą uwagę, pozwala się poznać z każdej strony. Ma swoje wady i zalety, dzięki którym staje się niezwykle realistyczny, a my jesteśmy w stanie poczuć jego emocje i towarzyszyć mu we wszystkich wydarzeniach. Layla jest wykreowana na gwiazdę, o których nie raz się słyszy - rozpieszczona, robi wszystko pod publikę, jednak ma też swoją drugą stronę, o której mogą się przekonać tylko nieliczni. To dziewczyna bardzo wrażliwa i zagubiona, co powoduje, że chcąc czy nie czujemy do niej sympatię i jesteśmy w stanie ją w pewien sposób zrozumieć. Trzeba przyznać, że autorka w swojej powieści świetnie przedstawia bohaterów i tym samym skutecznie podkreśla niezwykle ciekawą fabułę.

Język jakim posługuje się autorka jest prosty, zrozumiały i pozwala nam bez problemu zagłębić się w fabułę i poznać bohaterów. Lekkość z jaką napisana jest cała lektura, powoduje, że w ekspresowym tempie przenosimy się do wykreowanego przez pisarkę świata. Czytanie "Gdyby nie ty..." okazało się dla mnie czystą przyjemnością i zapewniło mi mnóstwo pozytywnych chwil.

Akcja powieści od samego początku trzyma dobre tempo. Chociaż wydaje się, że fabuła jest dosyć oklepana, sposób w jaki Tara Sivec rozbudowała poszczególne wątki, wprowadzając napięcie oraz nie pozwalając do końca rozwiązać zagadki, bardzo przypadł mi do gustu. Nieprzewidywalne zwroty akcji wywołały we mnie sporo emocji i skutecznie wciągnęły mnie w historię, od której wprost nie mogłam się oderwać.

Jeśli miałabym wybrać, która z części serii Igrając z ogniem bardziej mi się spodobała - nie wiem czy potrafiłabym się zdecydować. Każda z nich jest wyjątkowa na swój sposób, jedyna różnica to objętość obu tych książek. "Gdyby nie ty..." w żadnym wypadku nie jest gorsze od "Pięknego kłamstwa", dlatego z czystym sumieniem mogę wam polecić tę powieść.

Podsumowując - powieść "Gdyby nie ty..." z całą pewnością nadaje się dla osób starszych, które lubią podobne klimaty. Myślę, że te osoby, które już wcześniej miały styczność z twórczością tej autorki, powinny również sięgnąć po tę pozycję. Wydaje mi się, że jest to historia, której naprawdę należy dać szansę. Osobiście jestem zadowolona ze swojego wyboru i nie żałuję czasu, który spędziłam z głównymi bohaterami. Już teraz mogę zapewnić Was, że wkrótce na blogu pojawi się również recenzja trzeciej części tego cyklu.
Ksiazki-milki.blogspot.com Milka; 2015-12-13

Hejtoholik, czyli jak zaszczepić się na hejt, nie wpaść w pułapkę obgadywania oraz nauczyć zarabiać na tych, którzy Cię oczerniają

Przez hejt ludzie tracą wiarę w siebie, zapadają na depresję, popełniają samobójstwa. Cel hejtera jest zawsze taki sam: ośmieszyć, zniszczyć, zdeptać. 

Każdy z nas, choć raz w życiu, był celem ataku słownego. Dawniej prym w wymyślaniu niestworzonych historii wiodły osiedlowe plotkarki. Dziś zjawisko to przeniosło się do Internetu i występuje w nim, w swojej najbardziej obrzydliwej postaci. Przez hejt ludzie tracą wiarę w siebie, zapadają na depresję, popełniają samobójstwa. Cel hejtera jest zawsze taki sam: ośmieszyć, zniszczyć, zdeptać. 

Po książkę Michała Wawrzyniaka sięgnęłam z ciekawości. Zwykle nie interesuję się literaturą z zakresu rozwoju osobistego. Tym razem było inaczej. Sprawa dotyczyła hejtu, zjawiska, które w Internecie zatacza coraz szersze kręgi. Od zawsze uważałam, że najlepszą bronią na hejtera jest ignorowanie. Autor uświadomił mi, że zbyt wiele osób sądzi podobnie i nie reaguje na ataki w sieci, przez co hejt rozprzestrzenia się jak złośliwy wirus. Książka Michała Wawrzyniaka zmienia myślenie o hejcie i podpowiada jak z bolesnych komentarzy wyciągnąć korzyści. Nie wierzycie? Zdaniem autora przed internetową mową nienawiści można skutecznie się bronić. Michał Wawrzyniak, bez zbędnego moralizatorstwa, obrazuje czym jest hejt i jakie są jego skutki.

Kto się rozczaruje po lekturze „Hejtoholika”? Fani podniosłego języka i gotowych rozwiązań. Dlatego, jeśli nie przepadacie za swobodnie prowadzonym stylem wypowiedzi, „Hejtoholik” może was drażnić. Książka nie spełni także oczekiwań osób, które spodziewały się poradnika ze szczegółowo rozpisanym planem postępowania. Autor opisuje doświadczenia ludzi, którzy mieli do czynienia z hejtem, ale wnioski czytelnik powinien wyciągnąć sam. Być może dlatego część odbiorców uważa, że z „Hejtoholika „nie dowiedziała się niczego konkretnego”. Odbiorca dostaje jedynie wskazówki i jeśli nie jest typem refleksyjnego myśliciela, ta książka będzie dla niego stratą czasu.

O czym jest Hejtoholik? Dla mnie to nie tylko pozycja przybliżająca zjawisko hejtu. Owszem, poznajemy motywy działania hejtera, dostajemy podpowiedzi jak walczyć z przemocą w sieci, a nawet jak zarabiać na hejcie. Jednak nie to jest najważniejsze. Michał Wawrzyniak, być może nieumyślnie, napisał książkę o marzeniach. O tym, że choćbyśmy setki razy zginali kark pod ciężarem życia, to z każdej próby można wyjść zwycięsko. Trzeba tylko mieć cel i dążyć do niego, nawet jeśli inni w nas nie wierzą. I w końcu. „Hejtoholik” jest także świetnym odbiciem przywar ludzkich. Jest obrazem zakompleksionych, zazdrosnych ludzi, którzy znienawidzą każdego, kto wyjdzie przed szereg.
 
dlaLejdis.pl Ilona Kowalska, 2015-12-14

Jutro zaczyna się dziś, czyli jak zaprojektować swoją wymarzoną przyszłość

Codziennie przepowiadasz sobie przyszłość - twierdzi Edyta Walęciak-Skórka, trenerka biznesu i rozwoju osobistego, life & business coach, autorka książki „Jutro zaczyna się dziś"'.

Dar orzepowiadania to jeden z ośmiu darów, jakie dostaliśmy na starcie, obok innych: wiary, przyciągania, wdzięczności, wyboru, mądrości, siły i działania. Zdaniem Edyty Walęciak-Skórki, każdego dnia projektujemy swoje życie, świadomie i nieświadomie. Każdego dnia jesteśmy wróżbitami swojego losu, przepowiadamy, co może się wydarzyć. Dlatego najlepiej przepowiadać sobie to, co dla nas najlepsze: zdrowie, miłość, pracę dającą satysfakcję i odpowiednio duże pieniądze. W psychologii nazywa się to samospełniającą się przepowiednią, czyli prostą życiową prawdą, że dostajemy nie to, czego potrzebujemy, ale to, czego się spodziewamy.

Z darem przepowiadania wiąże się też dar przyciągania, który w skrócie polega na tym, by skupiać się na tym, czego chcemy, zamiast myśleć o tym, czego nie chcemy. Możesz udać się do wróżki czy astrologa, możesz nosić kamyk „na szczęście", ale możesz też sama wyłożyć sobie dobre karty i przyciągnąć szczęście, zapraszając je do swojego życia.
Magazyn SENS Joanna Olekszyk

Motocykl po czterdziestce (zamiast kochanki)

Poradnik dla początkujących motocyklistów
Poradniki zwykle oceniam po tym jak wielki wpływ miały na moje życie. Wiele poradników sprawia, że mam głębokie przemyślenia, ale poza tym niewiele się u mnie zmienia. Przesłuchanie tego sprawiło, że zapisałem się na kurs jazdy na jednośladzie. Mam już ubranie ochronne, buty i kask. Wiem już też jaki motor sobie kupię. Nie pozostaje mi więc nic innego jak powiedzieć, że to najbardziej wpływowy poradnik, którego słuchałem!

Treść

Autor zaczyna od powodów kupienia motocykla i tego jaki powinien być ten pierwszy. Później przechodzi do prawa jazdy. Sporo rozdziałów poświęcił ubiorowi ochronnemu. Zajmował się tematem nie tylko hobbystycznie, ale przez jakiś czas prowadził także sklep dla motocyklistów. Potem omawia "zdrapki" czyli wypadeczki.
Bardzo odkrywczy był dla mnie rozdział 15. Największy wróg motocyklisty: samochód. Jako kierowca pojazdu czterokołowego nie zdawałem sobie sprawy z wielu faktów dotyczących jazdy motocyklem. Wydaje mi się, że ten rozdział powinni wysłuchać wszyscy, także ci, którzy nigdy nie przesiądą się na jednoślad. Powiem nawet, że szczególnie ci. Różnice w przyspieszaniu czy hamowaniu są tak znaczne, że ktoś, kto nigdy nie jechał motocyklem, albo nie wysłuchał tego rozdziału nie będzie sobie zdawał sprawy, że nie jedzie bezpiecznie.

Lektor

Autor czyta bardzo szybko. Początkowo zdawało mi się, że to wada, ale ma po prostu wiele do powiedzenia i robi to z wielką pasją. Zresztą zachęcam do posłuchania fragmentu audiobooka. Nawiązałem do niego w drugim podkaście (od 4:30). Zna się na przedmiocie i słychać, że to jego pasja.

Podsumowanie

Nie jest to po prostu poradnik dla początkującego motocyklisty. To dużo więcej. Autor stara się wyjaśnić kult związany z tymi maszynami, tz. "motocyklizm". Szczególnie końcowe rozdziały dotyczą filozofii życia i radości z prostych rzeczy na przykładzie naprawy swojej maszyny. Podsumowując: to z jednej strony poradnik dla początkujących, ale idący dalej bo opisujący filozofię życia i zjawisko "motocyklizmu". A wszystko to jest przyprawione ogromnym poczuciem humoru.
http://ksiazki.audio Piotr Borowski; 2015-12-16
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile