Recenzje
Przeszkoda czy wyzwanie? Stoicka sztuka przekuwania problemów w sukcesy
Czasy mijają, ale problemy ludzkie pozostają podobne. Człowiek w dalszym ciągu poszukuje między innymi sposobu na to, by żyć lepiej.Stąd być może rosnąca ilość książek, z zakresu rozwoju osobistego. W nurt ten wpisuje się również "Przeszkoda czy wyzwanie? Stoicka sztuka przekuwania problemów w sukcesy" Ryana Holiday.
Nie do końca wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, z jednej strony stoicyzm, na który wskazuje tytuł książki, z drugiej opis pozycji, który wskazuje na typową książkę dotyczącą samorozwoju. Bałam się, iż w pewnym momencie zabraknie umiaru i niewiele będzie tutaj tak naprawdę ze stoicyzmu. Być może również dlatego książka tak mocno mnie oczarowała.
Autor rozpoczyna pozycję od przywołania postaci Marka Aureliusza, już w przedmowie kładąc nacisk na to, że przeszkody nigdy nie są trwałe i powinny być w zasadzie czymś oczekiwanym. Z jednej strony z racji tego, ze są naturalne i na pewno się pojawią z innej, byśmy mogli wykorzystać je do wyższego odbicia. Autor zwraca dużą uwagę na postrzeganie, nie neguje faktu pojawienia się przeszkód, ale skoro i tak istnieją, istotne staje się nasze podejście do nich. Nasze postrzeganie, nad którym mamy władzę, w przeciwieństwie do świata zewnętrznego. Nie od razu zapewne przyjdzie nam je łatwo zmienić, konieczna jest bowiem dyscyplina w nauce odpowiedniego postrzegania na takie, które będzie nam pomagało, wznosiło, a nie utrudniało codzienną egzystencję. Holiday pokazuje, że tak naprawdę to co nam się przydarza to jedno, równie ważny, jeśli nawet nie ważniejszy staje się sposób interpretacji. Czyli stara prawda, że wszystko jest takim, jakim je uczynimy i nawet będąc w więzieniu możemy nie czuć zniewolenia.
W pozycji znajdziemy również nacisk położony na istotę wytrwałości oraz przygotowanie planu, który będzie uwzględniał zmiany okoliczności. Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, bardzo często istnieje możliwość użycia przeszkód do własnych celów. Dodać należy do tego również kontrolę nad emocjami, a w końcu uczynienie z siebie pewnego rodzaju twierdzy, która pozwoli nam przetrwać trudniejsze okresy.
Ryan Holiday nie tylko przybliża filozofię stoicką ale i przybliża sylwetki lepiej lub gorzej znanych postaci, które ilustrują przedstawione zagadnienia. Zabieg ten pozwala nam lepiej zrozumieć poruszoną problematykę, jak również zaczerpnąć inspiracji. Główną myślą, która nasunęła mi się po przeczytaniu książki, jest ta o konieczności pracowania nad sobą na wielu płaszczyznach. Niektóre rzeczy są łatwiejsze, inne trudniejsze, a czasami wystarczy zmiana postrzegania. Kiedy wszystko zawodzi rozwiązaniem może okazać się akceptacja, która nie jest równoznaczna z poddaniem się. Czasami trzeba po prostu na chwilę odpuścić, odpocząć, a innym razem działać ze zdwojoną siłą.
"Przeszkoda czy wyzwanie? Stoicka sztuka przekuwania problemów w sukcesy" to pozycja w dużej mierze skierowana do wszystkich, którzy szukają świeżości pośród wydawnictw dotyczących rozwoju osobistego, ale i dla tych zainteresowanych stoicyzmem w praktyce. Ryan Holiday znalazł granicę pomiędzy obecnie lansowanym w psychologii sukcesu hurraoptymizmem oraz zrównoważonym podejściem do życia.
Nie do końca wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, z jednej strony stoicyzm, na który wskazuje tytuł książki, z drugiej opis pozycji, który wskazuje na typową książkę dotyczącą samorozwoju. Bałam się, iż w pewnym momencie zabraknie umiaru i niewiele będzie tutaj tak naprawdę ze stoicyzmu. Być może również dlatego książka tak mocno mnie oczarowała.
Autor rozpoczyna pozycję od przywołania postaci Marka Aureliusza, już w przedmowie kładąc nacisk na to, że przeszkody nigdy nie są trwałe i powinny być w zasadzie czymś oczekiwanym. Z jednej strony z racji tego, ze są naturalne i na pewno się pojawią z innej, byśmy mogli wykorzystać je do wyższego odbicia. Autor zwraca dużą uwagę na postrzeganie, nie neguje faktu pojawienia się przeszkód, ale skoro i tak istnieją, istotne staje się nasze podejście do nich. Nasze postrzeganie, nad którym mamy władzę, w przeciwieństwie do świata zewnętrznego. Nie od razu zapewne przyjdzie nam je łatwo zmienić, konieczna jest bowiem dyscyplina w nauce odpowiedniego postrzegania na takie, które będzie nam pomagało, wznosiło, a nie utrudniało codzienną egzystencję. Holiday pokazuje, że tak naprawdę to co nam się przydarza to jedno, równie ważny, jeśli nawet nie ważniejszy staje się sposób interpretacji. Czyli stara prawda, że wszystko jest takim, jakim je uczynimy i nawet będąc w więzieniu możemy nie czuć zniewolenia.
W pozycji znajdziemy również nacisk położony na istotę wytrwałości oraz przygotowanie planu, który będzie uwzględniał zmiany okoliczności. Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, bardzo często istnieje możliwość użycia przeszkód do własnych celów. Dodać należy do tego również kontrolę nad emocjami, a w końcu uczynienie z siebie pewnego rodzaju twierdzy, która pozwoli nam przetrwać trudniejsze okresy.
Ryan Holiday nie tylko przybliża filozofię stoicką ale i przybliża sylwetki lepiej lub gorzej znanych postaci, które ilustrują przedstawione zagadnienia. Zabieg ten pozwala nam lepiej zrozumieć poruszoną problematykę, jak również zaczerpnąć inspiracji. Główną myślą, która nasunęła mi się po przeczytaniu książki, jest ta o konieczności pracowania nad sobą na wielu płaszczyznach. Niektóre rzeczy są łatwiejsze, inne trudniejsze, a czasami wystarczy zmiana postrzegania. Kiedy wszystko zawodzi rozwiązaniem może okazać się akceptacja, która nie jest równoznaczna z poddaniem się. Czasami trzeba po prostu na chwilę odpuścić, odpocząć, a innym razem działać ze zdwojoną siłą.
"Przeszkoda czy wyzwanie? Stoicka sztuka przekuwania problemów w sukcesy" to pozycja w dużej mierze skierowana do wszystkich, którzy szukają świeżości pośród wydawnictw dotyczących rozwoju osobistego, ale i dla tych zainteresowanych stoicyzmem w praktyce. Ryan Holiday znalazł granicę pomiędzy obecnie lansowanym w psychologii sukcesu hurraoptymizmem oraz zrównoważonym podejściem do życia.
Monika Matura; 2016-01-26
TED. Jak wygłosić mowę życia
Po kupnie ebooka "TED jak wygłosić mowę życia" Jeremey'a Donovana połaszczyłam się na wersję drukowaną. Mimo, że wcześniej obiecałam sobie nie mnożyć bytów książkowych w domu ponad miarę...
Polskojęzyczna literatura dotycząca wystąpień publicznych i prezentacji jest dość obszerna. Znajdziecie książki, które mówią, jak swoje wystąpienia przygotowywali najlepsi mówcy (Carmine Gallo, "Steve Jobs. Sztuka prezentacji"), dowiecie się sporo na temat tego, jak powinna wyglądać prezentacja od strony graficznej (Nancy Duarte, "Slajdologia") czy poznacie pełen przekrój informacji na temat wystąpień publicznych jako takich (Maciej Orłoś, "Jak występować i zabłysnąć") czy prowadzeniu szkoleń (tutaj wiele książek, żeby wspomnieć chociażby Jarosław Holwek i "Prowadzenie warsztatów szkoleniowych").
Brakowało mi jednak materiału, który w całości poświęcony jest tylko wystąpieniu konferencyjnemu. To specyficzny i przy tym bardzo niełatwy format - mamy zazwyczaj 20 minut na przekazanie publiczności naszego punktu widzenia, dobrze jest, jeśli pamiętamy o logicznej konstrukcji, a równocześnie o elementach show (o technikach stosowanych przez mówców pisałam w notce "Angażowanie publiczności konferencyjnej").
Lukę w tym zakresie wypełnia książka "TED jak wygłosić mowę życia", autorstwa Jeremey'a Donovana wydana przez Helion, która w całości poświęcona jest wyłącznie wystąpieniom konferencyjnym. Chociaż autor pisze tutaj o przygotowaniu wystąpienia pod konferencje TED i TEDx, które mają swoje specyficzne wymagania co do wystąpień, jego rady da się zastosować praktycznie w odniesieniu do wszystkich innych konferencji. Na TED zapraszani są najlepsi mówcy - dlatego warto korzystać z technik, które tam się sprawdziły.
Jeremey Donovan, pisząc "TED jak wygłosić mowę życia", skorzystał z analizy treści. Przejrzał prezentacje i dane dotyczące ich popularności na stronie TED. Następnie wyróżnił i zliczył cechy właściwe dla najlepiej ocenianych prezentacji. Analiza stała się punktem wyjścia do napisania książki, podobnie jak własne doświadczenia autora z wystąpieniami (także na TED i TEDx).
Oto przykładowe dziesięć wskazówek z książki "TED jak wygłosić mowę życia' dotyczących treści prezentacji:
Praktyczność książki "TED jak wygłosić mowę życia" zadecydowała o tym, że po przeczytaniu ebooka zamówiłam wersję drukowaną. Dlaczego? Już wiem, że będę po nią bardzo często sięgać.
Polskojęzyczna literatura dotycząca wystąpień publicznych i prezentacji jest dość obszerna. Znajdziecie książki, które mówią, jak swoje wystąpienia przygotowywali najlepsi mówcy (Carmine Gallo, "Steve Jobs. Sztuka prezentacji"), dowiecie się sporo na temat tego, jak powinna wyglądać prezentacja od strony graficznej (Nancy Duarte, "Slajdologia") czy poznacie pełen przekrój informacji na temat wystąpień publicznych jako takich (Maciej Orłoś, "Jak występować i zabłysnąć") czy prowadzeniu szkoleń (tutaj wiele książek, żeby wspomnieć chociażby Jarosław Holwek i "Prowadzenie warsztatów szkoleniowych").
Brakowało mi jednak materiału, który w całości poświęcony jest tylko wystąpieniu konferencyjnemu. To specyficzny i przy tym bardzo niełatwy format - mamy zazwyczaj 20 minut na przekazanie publiczności naszego punktu widzenia, dobrze jest, jeśli pamiętamy o logicznej konstrukcji, a równocześnie o elementach show (o technikach stosowanych przez mówców pisałam w notce "Angażowanie publiczności konferencyjnej").
Lukę w tym zakresie wypełnia książka "TED jak wygłosić mowę życia", autorstwa Jeremey'a Donovana wydana przez Helion, która w całości poświęcona jest wyłącznie wystąpieniom konferencyjnym. Chociaż autor pisze tutaj o przygotowaniu wystąpienia pod konferencje TED i TEDx, które mają swoje specyficzne wymagania co do wystąpień, jego rady da się zastosować praktycznie w odniesieniu do wszystkich innych konferencji. Na TED zapraszani są najlepsi mówcy - dlatego warto korzystać z technik, które tam się sprawdziły.
Jeremey Donovan, pisząc "TED jak wygłosić mowę życia", skorzystał z analizy treści. Przejrzał prezentacje i dane dotyczące ich popularności na stronie TED. Następnie wyróżnił i zliczył cechy właściwe dla najlepiej ocenianych prezentacji. Analiza stała się punktem wyjścia do napisania książki, podobnie jak własne doświadczenia autora z wystąpieniami (także na TED i TEDx).
Oto przykładowe dziesięć wskazówek z książki "TED jak wygłosić mowę życia' dotyczących treści prezentacji:
- Wybierz główny przekaz i skoncentruj się na nim.
- Dowiedz się, jakim typem mówcy jesteś i używaj odpowiednich środków wyrazu.
- Odwołuj się do głęboko zakorzenionych ludzkich potrzeb.
- Mów o tematach, które Cię pasjonują.
- Zdecyduj: opowieść czy teza i buduj podporządkowane tym narracjom struktury prezentacji.
- Popieraj argumenty konkretnymi przykładami.
- Budź emocje.
- Testuj prezentację przed wystąpieniem.
- Nawiązuj do własnych doświadczeń.
- Posługuj się schematem konstruowania opowieści stosowanym w literaturze (wyprawa bohatera w trzech aktach).
Praktyczność książki "TED jak wygłosić mowę życia" zadecydowała o tym, że po przeczytaniu ebooka zamówiłam wersję drukowaną. Dlaczego? Już wiem, że będę po nią bardzo często sięgać.
annamiotk.pl Anna Miotk; 2016-01-25
Psychologia relacji, czyli jak budować świadome związki z partnerem, dziećmi i rodzicami
Relacje jakie chciałbyś mieć z rodziną, żoną, mężem dziećmi i otoczeniem, to największe wyzwanie jakie stoi przed Tobą. Poprzez ciągłą pracę oraz nabywanie nowych doświadczeń, stajesz się coraz lepszą wersją siebie samego. Niełatwo stworzyć idealne relacje, jednakże warto inwestować w swój rozwój.
Książka, którą miałem okazję czytać, to zestaw praktycznych porad oraz historii, które ukazują jak bardzo zakorzenione są w nas dawne stereotypy i przeświadczenia. Zdanie na temat wychowania dzieci, relacji z żoną/ mężem i otoczeniem, które wpływają na nas każdego dnia, stają się nie do zniesienia, jeśli nie wiemy skąd pochodzą. Poprzez jasne i klarowne tytuły rozdziałów mamy do dyspozycji całkiem dobre narzędzie do pracy nad swoimi relacjami. Dla przykładu możemy podać tytuł jednego z rozdziałów Zasady komunikacji w związku. Wydawać by się mogło, ze sprawa dotyczy jasnych komunikatów i braku agresji, jednakże podział na podrozdziały uzmysławia nam, że relacje to nie tylko rozmowa lecz również sposoby jej wykonywania (przez telefon, email itp). Kłótnie, podchody i sposoby reagowania na problemy to tylko niektóre tematy poruszane w książce.
Co dostajemy konkretnie?
Książkę, która pod względem estetycznym znajduje się wysoko w moim rankingu (twarda okładka, dobry druk, zakładka w formie paska w środku) Wewnątrz znajduje się duża dawka wiedzy, którą możemy wykorzystać lub zignorować. Wszystko zależy od potrzeb, które mamy w danym momencie.
Pod koniec książki znajdują się ćwiczenia, które mogą być dobrym uzupełnieniem dla każdego kto pragnie zmian i chce świadomie rozwijać i zmieniać swoje relacje. Minusy również istnieją, a konkretnie sposób w jaki autor wplata "ćwiczenia", które mają usprawnić relacje. Miejsce na wdrożenie wiedzy znajduje się na końcu książki, zaś dodatkowe informacje co mamy zrobić w środku książki są po prostu irytujące. Publikację polecam wszystkim tym, którzy chcieliby zrozumieć motywy działania swoich rodziców, dzieci oraz partnerów. Każdy z nas ma indywidualny charakter, jednak powody dla których pragniemy poprawiać relację z drugim człowiekiem są takie same. Chęć szczęśliwego życia, pełnego radości i zrozumienia to cel każdego z nas, dlatego warto znaleźć czas na lekturę nie tylko tej książki, ale również innych publikacji związanych z relacjami między ludźmi.
Książka, którą miałem okazję czytać, to zestaw praktycznych porad oraz historii, które ukazują jak bardzo zakorzenione są w nas dawne stereotypy i przeświadczenia. Zdanie na temat wychowania dzieci, relacji z żoną/ mężem i otoczeniem, które wpływają na nas każdego dnia, stają się nie do zniesienia, jeśli nie wiemy skąd pochodzą. Poprzez jasne i klarowne tytuły rozdziałów mamy do dyspozycji całkiem dobre narzędzie do pracy nad swoimi relacjami. Dla przykładu możemy podać tytuł jednego z rozdziałów Zasady komunikacji w związku. Wydawać by się mogło, ze sprawa dotyczy jasnych komunikatów i braku agresji, jednakże podział na podrozdziały uzmysławia nam, że relacje to nie tylko rozmowa lecz również sposoby jej wykonywania (przez telefon, email itp). Kłótnie, podchody i sposoby reagowania na problemy to tylko niektóre tematy poruszane w książce.
Co dostajemy konkretnie?
Książkę, która pod względem estetycznym znajduje się wysoko w moim rankingu (twarda okładka, dobry druk, zakładka w formie paska w środku) Wewnątrz znajduje się duża dawka wiedzy, którą możemy wykorzystać lub zignorować. Wszystko zależy od potrzeb, które mamy w danym momencie.
Pod koniec książki znajdują się ćwiczenia, które mogą być dobrym uzupełnieniem dla każdego kto pragnie zmian i chce świadomie rozwijać i zmieniać swoje relacje. Minusy również istnieją, a konkretnie sposób w jaki autor wplata "ćwiczenia", które mają usprawnić relacje. Miejsce na wdrożenie wiedzy znajduje się na końcu książki, zaś dodatkowe informacje co mamy zrobić w środku książki są po prostu irytujące. Publikację polecam wszystkim tym, którzy chcieliby zrozumieć motywy działania swoich rodziców, dzieci oraz partnerów. Każdy z nas ma indywidualny charakter, jednak powody dla których pragniemy poprawiać relację z drugim człowiekiem są takie same. Chęć szczęśliwego życia, pełnego radości i zrozumienia to cel każdego z nas, dlatego warto znaleźć czas na lekturę nie tylko tej książki, ale również innych publikacji związanych z relacjami między ludźmi.
Twojwybortwojaprzyszlosc.pl Paweł Zieliński; 2016-01-16
Przeszkoda czy wyzwanie? Stoicka sztuka przekuwania problemów w sukcesy
W książce „Przeszkoda czy wyzwanie? Stoicka sztuka przekuwania problemów w sukcesy” znajdziemy potwierdzenie, że w sytuacjach kryzysowych ważny jest stoicyzm i opanowanie. R. Holiday pomaga rozprawić się z problemami, z jakimi spotykamy się na co dzień. Proponuje konkretne rozwiązania i strategie. Najważniejsze z nich wydaje się być „zdrowe” spojrzenie na trudności, czyli zmiana perspektywy. Pamiętaj: to my decydujemy, w jaki sposób patrzymy na daną sytuację. W każdej chwili możemy zmienić perspektywę. Nie możemy sprawić, że nasza przeszkoda zniknie – ta część równania jest stała – ale możemy wykorzystać potęgę perspektywy, aby spojrzeć na nią w inny sposób. To, jak będziemy postrzegać daną przeszkodę, jaki kontekst jej nadamy i jak do niej podejdziemy, wpłynie na to, jak nużące i męczące będzie jej pokonywanie (s. 50).
Książka „Przeszkoda czy wyzwanie…” umacnia nasze „ja”. Problemy po prostu są, zdarzają się, ale nie są powodem, dla którego mamy odejmować sobie poczucia własnej wartości. R. Holiday przeprowadza czytelnika przez wiele etapów zmierzania się z problemami (m.in. uczenie się wytrwałości, ukierunkowywanie swojej energii czy przechodzenie do ofensywy). Jednak autor docenia również moment zatrzymania się. Nie wszystkie trudności bowiem wymagają natychmiastowego działania. Błędnie zakładamy, że posuwanie się do przodu to jedyny sposób, żeby zrobić postępy – jedyna droga do zwycięstwa. Czasami stanie w miejscu, skręcenie w bok albo nawet zrobienie kroku do tyłu okazuje się najlepszym sposobem na usunięcie blokady, która zagradza nam drogę (s. 124).
Po przeczytaniu książki „Przeszkoda czy wyzwanie…” możemy odnieść wrażenie, że rzeczywiście wszystkie problemy są do rozwiązania, trzeba tylko podejść do nich mądrze. Takiego przemyślanego rozwiązywania uczy właśnie R. Holiday. Autor przede wszystkim zachęca do działania. Nawet, jeśli trudność wymaga chwilowego zatrzymania się i namyślenia, trzeba robić krok do przodu. Powiedz sobie: już nadszedł właściwy czas. Zaczął wiać silny wiatr. Dzwony zaczęły dzwonić. Rusz się, zacznij działać. Często zakładamy, że świat kręci się tak, jak my tego chcemy. Odkładamy różne sprawy na później, zamiast przejąć inicjatywę. Truchtamy, zamiast biec. (…) Dlatego weź bat do ręki i zrób zamach. Zamiast gdziekolwiek dojść, musisz najpierw zacząć iść (s. 84).
Książka „Przeszkoda czy wyzwanie…” umacnia nasze „ja”. Problemy po prostu są, zdarzają się, ale nie są powodem, dla którego mamy odejmować sobie poczucia własnej wartości. R. Holiday przeprowadza czytelnika przez wiele etapów zmierzania się z problemami (m.in. uczenie się wytrwałości, ukierunkowywanie swojej energii czy przechodzenie do ofensywy). Jednak autor docenia również moment zatrzymania się. Nie wszystkie trudności bowiem wymagają natychmiastowego działania. Błędnie zakładamy, że posuwanie się do przodu to jedyny sposób, żeby zrobić postępy – jedyna droga do zwycięstwa. Czasami stanie w miejscu, skręcenie w bok albo nawet zrobienie kroku do tyłu okazuje się najlepszym sposobem na usunięcie blokady, która zagradza nam drogę (s. 124).
Po przeczytaniu książki „Przeszkoda czy wyzwanie…” możemy odnieść wrażenie, że rzeczywiście wszystkie problemy są do rozwiązania, trzeba tylko podejść do nich mądrze. Takiego przemyślanego rozwiązywania uczy właśnie R. Holiday. Autor przede wszystkim zachęca do działania. Nawet, jeśli trudność wymaga chwilowego zatrzymania się i namyślenia, trzeba robić krok do przodu. Powiedz sobie: już nadszedł właściwy czas. Zaczął wiać silny wiatr. Dzwony zaczęły dzwonić. Rusz się, zacznij działać. Często zakładamy, że świat kręci się tak, jak my tego chcemy. Odkładamy różne sprawy na później, zamiast przejąć inicjatywę. Truchtamy, zamiast biec. (…) Dlatego weź bat do ręki i zrób zamach. Zamiast gdziekolwiek dojść, musisz najpierw zacząć iść (s. 84).
mamaklub.pl Anna Chmielewska
Korfu, Lefkada, Itaka, Kefalonia, Zakynthos. Travelbook. Wydanie 1
Odyseusz łatwo nie miał. Nawet gdy udało mu się łukiem minąć Korfu, to mógł się rozbić na skałach Lef-kady, a gdyby burza odrzuciła go na zachód, ujrzałby brzegi Kefalonii albo, Panie Boże wybacz, odległe szczyty Zakynthos. Ojczyzna Odysa osłonięta była skalistą Kefalonią i mimo upływu czasu nic się w tej kwestii nie zmieniło. Poza tym, że łatwiej tam, na Wyspy Jońskie, dziś dotrzeć promem czy jachtem. Legendarna Itaka, unieśmiertelniona heroicznymi losami trojańskiego żołnierza i jego żony Pene-lopy, przeczy sile swej dwuipółty-siącletniej reklamy. To spokojna, słabo zaludniona wysepka (poza sezonem mieszka tu niespełna trzy tysiące mieszkańców). Idealna, kto szuka ucieczki przed gwarem Rodos czy kreteńskim nocnym życiem. Wspaniała widokowo: Zachodnie wybrzeże łagodnie schodzi ku morzu, wschodnie zaś pełne jest stromizn i klifów. Krwiobiegiem wyspy jest jedyna droga państwowa 30-kilometrowej długości. Krajoznawczo wyspa też nie jest nadzwyczajną atrakcją, stąd przewaga jednodniowych turystów zaglądających na Itakę podczas wycieczkowych rejsów z Kefalonii. Jest to natomiast ulubiona destynacja dla wszystkich, którzy kochają trekkin-gi w dzikich, dziewiczych górach, gdzie nie ma rozdeptanych szlaków ani tłumów ludzi w plażowych klapkach. To świetne miejsce dla miłośników nurkowania. Można tu odbyć kursy, można nurkować z rurką albo poświęcić kasę na indywidualne zejścia w głąb morza. Itaka jest też portem jachtowym, gdzie można wyczarterować łódź. Kto przypłynie na Itakę w sierpniu, będzie się bawił na festynie poświęconym Zbawicielowi w Stavros, ale kto za kościelnymi odpustami nie przepada, ucieszy się festiwalem wina w Perachori (26 lipca). Napisany przez polskich autorów przewodnik po Wyspach dońskich jest zbiorem najświeższych użytkowych informacji i przyda się każdemu, kto chce uniknąć turystycznej, egejskiej masówki.
Tygodnik Angora Ł. AZIK; 2016-01-24