Recenzje
Puck Off
Czasem jedna noc wystarczy, żeby wszystko, co wydawało ci się pewne, runęło i nagle nie wiesz, czy trzymasz się siebie, czy tego, co czujesz. 💙 Czytając tą historię, uderzyło mnie, jak łatwo sami sobie stawiamy granice… a potem łamiemy je w najbardziej nieoczekiwany sposób. Wciągnęła mnie ta książka, ale przyznam szczerze nie spodziewałam się, że poczuję tyle mieszanych emocji. Kiedy czytałam o Rosie, czułam w sobie jej niepewność, jej potrzebę kontrolowania życia i jednocześnie niepokój, który pojawia się, gdy serce zaczyna rządzić bardziej niż rozsądek. Patrzyłam na nią i myślałam: „Tak, dokładnie tak to jest, kiedy boisz się przyznać przed sobą, czego naprawdę chcesz”. Matt… ach, Matt. Przy nim czułam irytację, bo jest pewny siebie, zadziorny i trochę arogancki, ale równocześnie jego obecność sprawiała, że serce biło mi szybciej. Czułam, jakbym razem z Rosie balansowała na granicy impulsu i rozsądku. Oraz przyznam szczerze, że kilka razy sama złapałam się na tym, jak wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby ktoś w prawdziwym życiu tak po prostu wpadł w moje życie i wszystko przewrócił do góry nogami. Co mnie najbardziej uderzyło to, że historia pokazała mi coś, nad czym ostatnio dużo myślę, jak często udajemy przed sobą, że mamy wszystko pod kontrolą, podczas gdy w środku czai się chaos. Rosie próbowała trzymać dystans, zachować profesjonalizm, a ja czytałam jej myśli i czułam dokładnie to samo, co ona: lęk, niepewność, ale też fascynację. To było jak lustro moich własnych emocji. Nie mogłam oderwać się od lektury, bo z jednej strony chciałam jej powiedzieć: „Przestań!”, a z drugiej strony sama rozumiałam, dlaczego nie mogła, bo prawdziwe uczucia nie pytają o pozwolenie i choć momentami czułam frustrację, że Matt jest tak uparty i pewny siebie, to jednocześnie podziwiałam go za tę część, która sprawia, że każdy jego wybór wydaje się logiczny w jego świecie. Na koniec zostało mi jedno pytanie, które wciąż krąży w mojej głowie: ile razy w życiu odważymy się postawić uczucia ponad rozsądkiem, ryzyko ponad bezpieczeństwem i pozwolimy sercu prowadzić nas tam, gdzie najbardziej boimy się iść? 💙
Puck Off
Recenzja "Puck Off" to 3 tom serii Puck me up i historia kolejnego z graczy Nafciarzy z Edmonton. Tym razem poznajemy Rosie Gallagher specjalistę od PR-u pracującą dla hokeistów, która wraca z wakacji do domu w Edmonton i w drodze powrotnej poznaje Matta, z którym przeżywa upojną noc. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że Matt to nie kto inny jak nowo zakontraktowany gracz Nafciarzy Matthias Carlsson dopóki nie zostaje ona przydzielona do tego aby poprawić jego PR-owy wizerunek. Przysięgam, że gdyby ktoś zapytał mnie, który tom z serii podobał mi się najbardziej, to ja nie potrafiłabym wybrać 🤭 "Puck Off" tak jak jej poprzednicy to pełna ciepła, komfortu i uroku historia. Chociaż nieco różni się od wcześniejszych tomów. Podczas gdy tam mieliśmy relacje w typie slow burn, tutaj akcja między bohaterami jest nieco bardziej dynamiczna, ale mi się to bardzo podobało, bo zdecydowanie pasowało do tej dwójki. "Puck Off" różni się od poprzednich tomów jeszcze jedną rzeczą, a mianowicie tym, że tutaj Matt dostał swoje rozdziały na przestrzeni całej książki i mogłam poznać jego perspektywe, myśli i to jak postrzega Rosie 🥰 To jest to czego właśnie brakowało mi w "Puck me up" i w "Puck Luck", gdzie Mikko i Mavi mieli głos tylko w epilog i bonusowych rozdziałach. Zarówno Rosie, jak i Matt są cudownymi bohaterami, który natychmiast wzbudzają sympatię, a ich poczynania śledzi się z uśmiechem na twarzy. Chemia między nimi jest wszechobecna, a te ich słowne potyczki dodają takiej zadziorności. Ich relacja jest pełna ognia, ale też niesie za sobą masę obaw, strachu, rozterek ze strony Rosie (jak przeczytacie, zrozumiecie dlaczego) Z całą pewnością mogę zapewnić, że tych dwoje dostarcza wiele wrażeń i emocji, a sama Ludka stopniuje napięcie między nimi, jak i w czytelniku. Ta książka to nie tylko romans, to też historia która pokazuje miłość do hokeja, a sam hokej nie jest tu tylko tłem, jest autentycznym elementem zarówno fabuły i życia obojga bohaterów. Ogólnie rzecz ujmując jest to lekka, urocza, chwytająca za serce historia, ale Ludka nie byłaby sobą, gdyby nie przemyciła tu poważniejszych wątków (bolało mnie serce jak to czytałam 💔) przez co nie ma się wrażenia, że książka jest zbyt cukrowa. Było wiele momentów kiedy rozpływałam się z zachwytu, co głównie związane było z osobą Matta i jego podejściem do Rosie 🫠 ale były też momenty, gdy drżałam w obawie co zdarzy się dalej. Ludka poraz kolejny sprawiła, że jestem zachwycona tym co stworzyła i poraz kolejny śmiało mogę powiedzieć, że to była cudowna przygoda, a "Puck Off" jak i ogólnie cała ta seria znalazła się w mojej topce najlepszych romansów hokejowych. Pozwólcie sobie skraca serce, tak jak ja to zrobiłam. Czytajcie i bawcie się dobrze! Polecam 💙
Recenzownik. Mój książkowy journal
Must have każdej książkary! Dziennik jest idealnie w moim guście i mogę się założyć, że piękniejszego nikt nie znajdzie! Powiedzieć, że jest on estetyczny to jak nie powiedzieć nic. Grafika jest cudowna, tak samo jak zawartość. Zawiera mnóstwo miejsca na recenzje co jest dla mnie najważniejsze. Oprócz tego znajduje się wiele niespodzianek, jak na przykład przepis na herbaty z książek! Jak dobrze, że istnieją na tym świecie osoby tak kreatywne jak twórczyni tego journala. Po prostu K O C H A M. 5/5⭐
Titek chce jeszcze jedną bajkę
Dziecięce emocje - temat rzeka i to rzeka, której nigdy nie grozi wyschnięcie, bo od zarania dziejów dzieci intensywnie odczuwają emocje, współcześnie w większym stopniu uczą się także je nazywać i regulować, i prawdopodobnie kolejne pokolenia będą też przez to przechodzić. Zwłaszcza, że to umiejętności, które tak naprawdę powinniśmy ćwiczyć przez całe życie. Jak trudne może być okiełznanie dziecięcych emocji sporo wiedzą rodzice, od których oczekuje się, że nie tylko poskromią te dziecięce, ale także swoje, które zaczynają buzować w zetknięciu z rozemocjonowanym małym człowiekiem. Nie ma nic odkrywczego w tym, że świetnym wsparciem w pracy z emocjami są książki. Niezwykle cenne zaś te, które nie tylko są atrakcyjne wizualnie i fabularnie, ale również opierają się na rzetelnej, aktualnej wiedzy i są swoistym 2w1 - wspierają zarówno dziecko, jak i rodzica. Wszystkie te cechy posiadają tytuły z nowej serii twórczyń genialnego Pinka: Uli Młodnickiej i Agi Waligóry. Serię o Titku, młodszym bracie Poli znanej z perypetii Pinka, otwierają 4 tytuły: „Titek chce jeszcze jedną bajkę” omawiającą doskonale znany temat trudności w odciągnięciu dziecka od ekranu i ulubionej bajki. „Titek i wulkan złości” przybliża temat jednej z trudniejszych emocji, jaką jest złość. Pokazuje jej przyczynę, skutek i sposób jej okiełznania. Także w przypadku dorosłych, bo złość lubi emanować na osoby będące w pobliżu. „Titek i sprzątanko” dotyka tematu czynności, którą mało kto lubi, a już z pewnością nie lubią jej dzieci. Autorka stawia sprawę jasno - dorośli też nie lubią sprzątać, ale jak mus to mus. Zachęca do sprzątania poprzez zabawę. „Titek i sposób na zasypianie” skupia się na istotności snu oraz rytuału, który każdego wieczoru prowadzi Titka wprost w objęcia Morfeusza. Nie unika typowych dziecięcych sposobów na odroczenie momentu pójścia do łóżka 😉 We wszystkich książkach znajdujemy proste, łatwe do wdrożenia, atrakcyjne również dla dzieci rozwiązania pojawiających się trudności, a także wskazówki dla rodziców. Co więcej, autorki zadbały również o dobrą zabawę i na stronach zamieściły zagadki dla małych czytelników. Książki są bardzo życiowe, konkretne, bardzo atrakcyjne wizualnie i po prostu sympatyczne. To z pewnością seria o codziennych wyzwaniach maluchów, którą warto znać.
King. Tylko moja
Kiedy zobaczyłam to książkę wiedziałam, ze musze ja przeczytać. Czułam, ze to jest cos co mnie zainteresuje. Intuicja mnie nie zawiodła. Zarówno styl pisarski jak i wykreowane postacie sa świetne. Anabella to silna kobieta z zasadami, które sobie narzuciła. Jednak kiedy na swojej drodze spotyka Kinga, tajemniczego mężczyznę poczuła to coś, czego nie czuła od lat. Kilka tygodni i King się oświadcza, ale nie powiedział jej wszystkiego o sobie. Kiedy nagle w dniu ślubu widzi narzeczonego z pistoletem w ręku... O nie, nie . Nie bedzie tu spojleru. Musicie sami się przekonać co sie stało. A działo sie sporo. Czekam na kolejny tom, a Wam polecam szczerze 😈😊😁