ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Eden. Nowy początek

Moi kochani,

czy kiedykolwiek zastanawialiście się co czuje człowiek w sytuacji kiedy staje się się uczestnikami katastrofy, w której zginęło wielu ludzi a on jest jedynym którzy ocalał? Kiedy ja się nad tym zastanawiałam w pierwszej chwili pomyślałam, że z pewnością czuje ogromną radość bo przecież dostał „drugą szansę”. Po dłuższej chwili namysłu pomyślałam, że pomimo wdzięczności za ten niezwykły cud na pewno bardzo trudno jest żyć ze świadomością śmierci tak wielu osób. Nigdy się o nich nie zapomina ale jednak z czasem godzi się z faktem, że życie musi toczyć się dalej. Pójdźmy jednak o jeden bolesny krok dalej i zastanówmy się jak wygląda życie owego człowieka jeśli wszyscy ci, którzy zginęli byli ludźmi z którymi spędził dużą część swojego życia znał ich, a jakby tego było mało przez cały czas musi żyć wiedząc, że wśród zmarłych była również osoba, którą kochał całym sobą, którą oddychał? To zupełnie zmienia postać rzeczy, prawda? Bo jak żyć czując,że wraz z ukochaną istotą umarła część ciebie samego. 

Dziś chcę opowiedzieć wam o książce której bohaterowie tak właśnie się czują. A mianowicie o utworze Mii Sheridan „Eden. Nowy początek” będącym drugim tomem cyklu A sing Of love. Zakończenie pierwszej części „Calder. Narodziny odwagi” (której moją recenzję również możecie znaleźć u mnie na profilu) skończyła się tak dramatycznie, że już nie mogłam się doczekać na to, co czeka mnie w kontynuacji tej przejmującej historii. Kiedy tylko dzięki współpracy z wydawnictwem Septem i Grupą Wydawniczą Helion zaproponowano mi egzemplarz przedpremierowy „Eden. Nowy początek” zgodziłam się bez wahania i jak tylko dotarł do mnie niezwłocznie przystąpiłam do lektury choć muszę przyznać ze skrywanym gdzieś pod skórą lękiem. A to dla tego, że jak pisałam w recenzji pierwszej części już wtedy autorka złamała moje serce. Obawiałam się więc co zrobi ze mną tym razem. 

Jako, że sam opis zamieszczony na rewersie książki o tym mówi nie zdradzę zbyt wiele jeśli powiem, że po tragedii w Arkadii w której giną wszyscy członkowie sekty w tej części Miia Sheridan opisuje wydarzenia mające miejsce trzy lata później. Jedynymi którzy ocaleli są Eden i jej ukochany Calder oraz ich przyjaciel. Życie Eden i Caldera w ciągu tych trzech lat zmienia się zupełnie. Oboje osiągnęli stabilizację życiową i wydawałoby się, że najgorsze już za nimi. Jednak pozory mogą mylić gdyż w istocie ich życie to wegetacja przepełniona rozpaczą i bólem ponieważ wzajemnie nie wiedzą, że to drugie żyje. Cierpią umierając za życia. I tylko przypadek, a może przeznaczenie sprawia, że pewnego dnia ich drogi ponownie się łączą. I tak mógłby zacząć się ich nowy wspólny początek ale jak się przekonacie podczas lektury nie będzie to takie proste. Jeśli chcecie wiedzieć czy młodym uda się pokonać przeciwności losu, a także to wszystko co kryje ich traumatyczna przeszłość czy też historia skończy się równie boleśnie jak jej pierwsza część musicie koniecznie przeczytać tę książkę.

Uważam, że należy zwrócić uwagę na dwa bardzo mocne atuty tego tytułu. A mianowicie wspaniale rozbudowany i dopracowany wątek miłosny, co zapewne tych z was którzy czytaliście już inne książki tej autorki wcale nie zdziwi gdyż Mia Sheridan słynie właśnie ze skrupulatnego „dopieszczania” wszelkich wątków miłosnych w swoich utworach. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to jej znak rozpoznawczy. Ale jak już wspomniałam to nie jedyny atut tej pozycji. Kolejnym jest trafnie i drobiazgowo został tu ukazany problem tego, co dzieje się w psychice człowieka po tak bolesnych przeżyciach. Wewnętrzne monologi bohaterów są odzwierciedleniem tego jak trudno jest powrócić do społeczeństwa po wielu latach izolacji będąc dodatkowo tak bardzo obciążonym psychicznie.

Gdybym miała w kilku słowach opisać o czym jest ta książka powiedziałabym, że o miłości, przyjaźni walce z demonami przeszłości, bólu rozdzierającym serce. Ale także o nadziei, próbie odnalezienia swojego miejsca na ziemi.

Zdecydowanie musicie sięgnąć po „Eden. Nowy początek". Jeśli podobnie tak jak ja po pierwszej części mieliście zranione serca tu znajdziecie ukojenie dla waszych ran. Książka zapadnie głęboko w waszej pamięci i pozostanie tam na bardzo długo niejednokrotnie skłaniając was do ponownego sięgnięcia po nią
Lubimy Czytać Agnieszka Kaniuk; 2016-07-16

Mój dziennik podróży. Wydanie 2

Wakacje w pełni. Jedni ruszają do babci na wieś, inni nad ciepłe morze, jeszcze inni zwiedzają wielkie miasta. Każda wyprawa to dla małych podróżników niesamowite emocje, fantastyczne przygody i zaskakujące odkrycia.Co zrobić, żeby wakacyjne wspomnienia nie zatarły się z czasem? Notować na bieżąco! Przecież każdy szanujący się podróżnik prowadzi dziennik.

Mój dziennik podróży to uniwersalna księga dziecięcych wspomnień z każdej, dowolnej wyprawy. Można zabrać go na długie wakacje i weekendowy wypad za miasto. Sprawdzi się podczas wycieczek po Polsce i w trakcie zagranicznych wojaży. Bez względu na kierunek wyprawy - wszędzie czekają przygody, które warto utrwalić, zanim wspomnienia wyblakną. Wypełniony dziennik stanie się niepowtarzalnym przewodnikiem - pamiętnikiem z podróży.

Mój dziennik podróży powstał z myślą o kilkulatkach - tych, które podróżowanie mają we krwi, i tych, którym rodzice dopiero próbują zaszczepić podróżniczego bakcyla. Zabawę z nim można zacząć, jeszcze zanim zamknie się walizkę. Do każdej podróży trzeba się dobrze przygotować, a dziennik pozwala wciągnąć w te przygotowania nawet najmłodszych. Zaczynamy od listy ekwipunku i narysowania trasy wyprawy. Z listą samodzielnie spakuje się nawet przedszkolak (i nie zapomni ani czapki z daszkiem, ani ukochanego misia), a własnoręcznie nakreślona mapa pomoże wyobrazić sobie, co ciekawego będzie się działo podczas podróży.

W drogę! Teraz Mój dziennik podróży będzie eksploatowany pełną parą. Przecież jest tak wiele do opisania. Najfajniejszy dzień wyprawy i ten najgorszy lub najnudniejszy. Ciekawi ludzie i nowi przyjaciele (może będą chcieli odcisnąć w dzienniku swoją dłoń?). Nieznane dotychczas rośliny i zwierzęta, słowniczek podstawowych zwrotów. W dzienniku jest też miejsce na wspomnienia kulinarne, bo w podróży poznaje się mnóstwo nowych smaków. Zaskakujące połączenia, nieznane - pyszne i okropne - potrawy, zabawne nazwy, wszystko jest warte zanotowania. Maluchy swoje wspomnienia mogą rysować, a rysunki uzupełniać zdjęciami, starszaki bez problemu poradzą sobie z pisaniem. W Moim dzienniku podróży jest mnóstwo wolnego miejsca na dowolne notatki - dzieci będą doskonale wiedziały, jak je wykorzystać. Może wkleją tam bilety wstępu do muzeów albo ulotki z odwiedzanych miejsc?

Mój dziennik podróży to niezwykły, interaktywny notatnik, który można dostosować do własnych potrzeb i wybranego celu wyprawy. Ma poręczny format i bez trudu zmieści się do plecaczka małego podróżnika. Przecież chodzi o to, żeby mieć go zawsze przy sobie i wspomnienia utrwalać na bieżąco. Do uzupełniania dziennika w opcji minimum wystarczy długopis lub ołówek, przy poważniejszych pracach przydadzą się klej, nożyczki i kredki. Koniec z nudnym czekaniem na obiad czy ciągnącą się w nieskończoność kolejką do kasy muzeum!

Mój dziennik podróży stworzyły Dominika Zaręba - podróżniczka i pionierka ekoturystyki w Polsce oraz Ania Jamróz - absolwentka krakowskiej ASP, graficzka i fotografka.
Alicja Szwinta-Dyrda Agnieszka Radziszowska

Mąż, którego nie znałam

Gerard Faulkner, markiz Grayson chcąc odegrać się na matce za zniszczenie jego przyszłego szczęścia, postanawia pojąć za żonę Izabelę Pelham, kobietę, która znana jest ze swoich licznych romansów. Razem tworzą skandaliczną parę. Nawet po ślubie nie zrezygnowali ze swojego wybujałego życia towarzyskiego. On wciąż utrzymuje swoje kochanki, ona nadal ma kochanków. Ich małżeństwo jest tylko na papierze. Ale taka była przecież umowa...

A wszystko zaczęło się od intryg matki Graya. Gerard od wielu lat zakochany był w swojej sąsiadce Emily. Niestety matka pragnęła, aby jego żona była kimś znamienitszym. Podczas jego nieobecności podsycała wątpliwości dziewczyny. Młoda Em zdecydowała poślubić kogoś innego. Markiz postanowił wtedy zemścić się na matce i wybrać sobie żonę, której nigdy nie zaakceptuje jego matka. Wybór padł na lady Pelham.
 
Izabela, lady Pelham była wdową. W swoim małżeństwie nie była szczęśliwa. Bardzo kochała swego męża. Ten jednak po czasie zaczął ją zdradzać. Po jego śmierci zasłynęła zeswego skandalicznego trybu życia. Nie wierzyła już w miłość. Nie chciała po raz kolejny się z kimś wiązać na stałe. Swoich kochanków zostawiała zaraz po tym jak się w niej zakochiwali. Małżeństwo z Graysonem miało być  pokazanie im, że nie mogą liczyć na nic więcej.
 
Po niedługim czasie małżeństwa wstrząsającym faktem jest śmierć ukochanej Emily. Gray znika wtedy na cztery lata. Nie odczytuje listów żony, ani nie pisze. Nikt nie wie co się z nim dzieje. Czas ten bardzo na niego wpływa. Powraca jako odmieniony wspaniały mężczyzna, któremu nie jest się w stanie nikt oprzeć. Nawet własna żona... 
 
Gerard tymczasem zauważa u Pel wiele cech, których wcześniej nie dostrzegał. Jej piękne włosy, które w świetle słońca barwią się na czerwono, piękną twarz, cudowne kształty skrywające się pod cienkimi materiałami... Zaczyna pożądać kobiety, której miał nigdy nie pożądać...
 
Z zupełnie innym typem twórczości kojarzy mi się ta autorka. Zana jest najbardziej z serii o Crossie. Niestety nie udało jej się tego przebić. Powieść ta jest lekka i przyjemna i nie widzę tu nic złego, że jest tak inna od tamtej serii. Są osadzone w różnych epokach, gdzie ludziom towarzyszą inne problemy, obowiązują inne zasady. Nie wyobrażam sobie, że ten romans mógłby być napisany inaczej. Nie widzę w nim  czegoś co bym zmieniła, chociaż na początku tak myślałam.
 
Bardzo uderzyło mnie to, że główny bohater miał już swoją wielką miłość, a wiedziałam z góry, że później zakocha się w swojej żonie. No cóż... Wydaje się to trochę naciągane. Już od kilku opisów wspaniałej Emily, bardzo ją polubiłam i nie sądziłam, że przekona mnie ta późniejsza wielka miłość do innej kobiety, która miała być jeszcze bardziej wspaniała. Tym bardziej po śmierci Em. Myślałam, że będzie tu wiele wątków o wspomnieniach, jakieś porównywania. Już raz czytałam coś podobnego i od tej pory mam dosyć tego wszystkiego. Dlatego trochę się zawiodłam, kiedy dowiedziałam się o śmierci Emily. Ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Po powrocie Gray'a nie było żadnych smutków i całej tej otoczki, ale czysty zachwyt żoną. Emily została prawie wycięta z jego życia i wspomnień. Raz chyba tylko czy dwa było coś o niej wspomniane. Więc muszę przyznać z całą pewnością, że książka w niczym mnie nie rozczarowała.
Recenzjekrolewskie.blogspot.com

Mąż, którego nie znałam

Gerard Faulkner, markiz Grayson chcąc odegrać się na matce za zniszczenie jego przyszłego szczęścia, postanawia pojąć za żonę Izabelę Pelham, kobietę, która znana jest ze swoich licznych romansów. Razem tworzą skandaliczną parę. Nawet po ślubie nie zrezygnowali ze swojego wybujałego życia towarzyskiego. On wciąż utrzymuje swoje kochanki, ona nadal ma kochanków. Ich małżeństwo jest tylko na papierze. Ale taka była przecież umowa...

A wszystko zaczęło się od intryg matki Graya. Gerard od wielu lat zakochany był w swojej sąsiadce Emily. Niestety matka pragnęła, aby jego żona była kimś znamienitszym. Podczas jego nieobecności podsycała wątpliwości dziewczyny. Młoda Em zdecydowała poślubić kogoś innego. Markiz postanowił wtedy zemścić się na matce i wybrać sobie żonę, której nigdy nie zaakceptuje jego matka. Wybór padł na lady Pelham.
 
Izabela, lady Pelham była wdową. W swoim małżeństwie nie była szczęśliwa. Bardzo kochała swego męża. Ten jednak po czasie zaczął ją zdradzać. Po jego śmierci zasłynęła zeswego skandalicznego trybu życia. Nie wierzyła już w miłość. Nie chciała po raz kolejny się z kimś wiązać na stałe. Swoich kochanków zostawiała zaraz po tym jak się w niej zakochiwali. Małżeństwo z Graysonem miało być  pokazanie im, że nie mogą liczyć na nic więcej.
 
Po niedługim czasie małżeństwa wstrząsającym faktem jest śmierć ukochanej Emily. Gray znika wtedy na cztery lata. Nie odczytuje listów żony, ani nie pisze. Nikt nie wie co się z nim dzieje. Czas ten bardzo na niego wpływa. Powraca jako odmieniony wspaniały mężczyzna, któremu nie jest się w stanie nikt oprzeć. Nawet własna żona... 
 
Gerard tymczasem zauważa u Pel wiele cech, których wcześniej nie dostrzegał. Jej piękne włosy, które w świetle słońca barwią się na czerwono, piękną twarz, cudowne kształty skrywające się pod cienkimi materiałami... Zaczyna pożądać kobiety, której miał nigdy nie pożądać...
 
Z zupełnie innym typem twórczości kojarzy mi się ta autorka. Zana jest najbardziej z serii o Crossie. Niestety nie udało jej się tego przebić. Powieść ta jest lekka i przyjemna i nie widzę tu nic złego, że jest tak inna od tamtej serii. Są osadzone w różnych epokach, gdzie ludziom towarzyszą inne problemy, obowiązują inne zasady. Nie wyobrażam sobie, że ten romans mógłby być napisany inaczej. Nie widzę w nim  czegoś co bym zmieniła, chociaż na początku tak myślałam.
 
Bardzo uderzyło mnie to, że główny bohater miał już swoją wielką miłość, a wiedziałam z góry, że później zakocha się w swojej żonie. No cóż... Wydaje się to trochę naciągane. Już od kilku opisów wspaniałej Emily, bardzo ją polubiłam i nie sądziłam, że przekona mnie ta późniejsza wielka miłość do innej kobiety, która miała być jeszcze bardziej wspaniała. Tym bardziej po śmierci Em. Myślałam, że będzie tu wiele wątków o wspomnieniach, jakieś porównywania. Już raz czytałam coś podobnego i od tej pory mam dosyć tego wszystkiego. Dlatego trochę się zawiodłam, kiedy dowiedziałam się o śmierci Emily. Ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Po powrocie Gray'a nie było żadnych smutków i całej tej otoczki, ale czysty zachwyt żoną. Emily została prawie wycięta z jego życia i wspomnień. Raz chyba tylko czy dwa było coś o niej wspomniane. Więc muszę przyznać z całą pewnością, że książka w niczym mnie nie rozczarowała.
Recenzjekrolewskie.blogspot.com

Obudzone pragnienia

Jessica, Lady Tarley, po siedmiu latach spokojnego, aczkolwiek bardzo szczęśliwego małżeństwa, zostaje wdową. Całe jej życie było poukładane, monotoniczne, zgodne z obowiązującymi konwenansami. Pragnie popłynąć na wyspę, którą w spadku zostawił jej mąż. Nie wie jednak, że na statku płynie również Alistair Caufield, który siedem lat temu obudził w niej wielkie pragnienie namiętności...

Jess, poznajemy w przeddzień ślubu. Staje się ona świadkiem miłosnej schadzki Caufielda ze starszą od siebie, Lady Trent. Po powrocie przeżywa pierwszą noc z swoim narzeczonym w letnim domku. Ze wspomnień kobiety dowiadujemy się, że jej małżeństwo było bardzo udane. Gościła w nim harmonia i czułość. Mąż był dla niej bardzo czuły i nad wyraz wyrozumiały. Po jego stracie nie mogła się otrząsnąć. Postanowiła wtedy popłynąć na swoją wyspę, aby móc w końcu stać się sobą. Jak to oczywiście bywa, spotkała tam niebezpiecznie przystojnego mężczyznę, który wzbudził w niej uśpione pragnienia. Niemalże od razu poczuła, że musi pójść z nim do łóżka. Ale oczywiście, jako poukładana osóbka, nie mogła sobie na to pozwolić. Więc ten niesamowicie czarujący Alistair musiał się sporo natrudzić zanim uwiódł piękną wdowę, która już dawno temu zawróciła mu w głowie.

Bardzo, jeżeli nawet nie bardziej, spodobał mi się wątek poboczny dotyczący siostry i szwagra naszej bohaterki. Był on dla mnie tak wciągający, że aż zaczęłam żałować, że to nie oni są głównymi bohaterami.  Z pewnością autorka mogłaby napisać jakąś powieść uzupełniającą, opowiadającą o losach Hailey i Michalea. 

Książka Sylvi Day to typowy romans pełen namiętności. Autorka nie szczędziła scen miłosnych. Zostały one napisane w bardzo wyrafinowany sposób, co jest wielkim plusem.  
Autorka udowadnia, że warto podążać za głosem własnego serca, nawet wbrew wszelkim zasadom, bo tak na prawdę to tylko ta droga może dać nam prawdziwe szczęście.
Recenzjekrolewskie.blogspot.com

Obudzone pragnienia

Jessica, Lady Tarley, po siedmiu latach spokojnego, aczkolwiek bardzo szczęśliwego małżeństwa, zostaje wdową. Całe jej życie było poukładane, monotoniczne, zgodne z obowiązującymi konwenansami. Pragnie popłynąć na wyspę, którą w spadku zostawił jej mąż. Nie wie jednak, że na statku płynie również Alistair Caufield, który siedem lat temu obudził w niej wielkie pragnienie namiętności...

Jess, poznajemy w przeddzień ślubu. Staje się ona świadkiem miłosnej schadzki Caufielda ze starszą od siebie, Lady Trent. Po powrocie przeżywa pierwszą noc z swoim narzeczonym w letnim domku. Ze wspomnień kobiety dowiadujemy się, że jej małżeństwo było bardzo udane. Gościła w nim harmonia i czułość. Mąż był dla niej bardzo czuły i nad wyraz wyrozumiały. Po jego stracie nie mogła się otrząsnąć. Postanowiła wtedy popłynąć na swoją wyspę, aby móc w końcu stać się sobą. Jak to oczywiście bywa, spotkała tam niebezpiecznie przystojnego mężczyznę, który wzbudził w niej uśpione pragnienia. Niemalże od razu poczuła, że musi pójść z nim do łóżka. Ale oczywiście, jako poukładana osóbka, nie mogła sobie na to pozwolić. Więc ten niesamowicie czarujący Alistair musiał się sporo natrudzić zanim uwiódł piękną wdowę, która już dawno temu zawróciła mu w głowie.

Bardzo, jeżeli nawet nie bardziej, spodobał mi się wątek poboczny dotyczący siostry i szwagra naszej bohaterki. Był on dla mnie tak wciągający, że aż zaczęłam żałować, że to nie oni są głównymi bohaterami.  Z pewnością autorka mogłaby napisać jakąś powieść uzupełniającą, opowiadającą o losach Hailey i Michalea. 

Książka Sylvi Day to typowy romans pełen namiętności. Autorka nie szczędziła scen miłosnych. Zostały one napisane w bardzo wyrafinowany sposób, co jest wielkim plusem.  
Autorka udowadnia, że warto podążać za głosem własnego serca, nawet wbrew wszelkim zasadom, bo tak na prawdę to tylko ta droga może dać nam prawdziwe szczęście.
Recenzjekrolewskie.blogspot.com

Oblubienice wojny

Zapewne każdy z nas, chociażby na lekcjach historii w szkole, dowiedział się o II wojnie światowej i tym jaki miała ona wpływ na losy naszego kraju, ale też wielu innych państw. Jednak to, o czym mówi się na lekcjach stanowi często jedynie suche fakty - szereg dat, mnóstwo nazwisk i pojedyncze ważniejsze bitwy czy też sojusze.Być może dziadkowie, którzy pamiętali ten straszny okres, opowiadali Wam niejednokrotnie jak wyglądało życie w czasie wojny, a może też sami dowiedzieliście się o tym z innych źródeł. Sama dzięki historii zapisanej przez Helen Bryan na kartach książki "Oblubienice wojny" miałam okazję spojrzeć na to, jak wyglądało życie w Anglii w czasie II wojny światowej, lecz co najbardziej istotne - ta lektura pokazuje głównie jak kobiety, jakie często zostawały w domu i czekały z niepokojem na mężów walczących w różnych oddziałach, musiały radzić sobie z wieloma sytuacjami. Świetna, poruszająca i jednocześnie pouczająca lektura.
Historia stworzona przez autorkę skupia swoją uwagę głównie na pięciu kobietach, które z powodu różnego zrządzenia losu znalazły się w tej samej, małej wiosce o nazwie Crowmarsh Priors. Alice, córka pastora i jedynaczka, od zawsze mieszkała w tym miejscu. Evangeline musiała uciekać z Ameryki i wziąwszy szybki ślub z angielskim oficerem - Richardem, zamieszkała w Anglii. Frances została wysłana do wioski przez ojca, który wstydził się kontrowersyjnych zachowań córki. Elsie - najmłodsza z wszystkich pełni rolę służącej u Lady Marchmont. Natomiast Tanni - Żydówka, która dopiero co urodziła synka, została przeniesiona z Londynu z polecenia rządu troszczącego się o wszystkie dzieci narażone na niemieckie bombardowanie. Wszystkie pięć kobiet - całkowicie różnych i nie od początku pałających do siebie sympatią, dzielnie stawia czoła codziennym przeciwnościom. Niosą ludziom pomoc, radzą sobie z codzienną pracą i coraz bardziej angażują się we wszelkie działania okołowojenne. Każda z nich przeżywa też własne miłości, lęki czy frustracje. Lecz to, co je łączy to spotkanie po pięćdziesięciu latach, gdy cztery z nich postanawiają pomścić niewinną śmierć... Jak zatem wyglądało życie każdej z kobiet w czasie wojny? Jakie przeżywały trudności i w jaki sposób udało im się zachować lojalność i przyjaźń, która nie wygasła nawet po tylu latach? I jaką śmierć chciały pomścić? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie oczywiście sięgając po książkę napisaną przez Helen Bryan.
Muszę się Wam przyznać, że poświęciłam sporo czasu tej książce. Nie dlatego, że czytało się ją źle, ale z tego powodu, iż chciałam jak najdokładniej wsiąknąć w te wszystkie opisywane wydarzenia. Początkowo bałam się, że będzie to stricte powieść historyczna, a przyznam się szczerze, że pomimo iż akurat okres II wojny światowej zawsze mnie interesował, to i tak pałam lekką awersją do tego typu literatury. Okazało się jednak, że "Oblubienice wojny" to przede wszystkim zapis tak naprawdę życia małej społeczności Crowmarsh Priors, które zapewne było podobne do wielu innych miejsc w Anglii i nie tylko w tym kraju. Nie jest to zatem typowa powieść wojenna, a wszelkie fakty z nią związane - obozy koncentracyjne, działania polityczne i wiele, wiele innych rzeczy stanowi jedynie tło wydarzeń i krótkie wzmianki. Jest to więc bardziej powieść obyczajowa z nutą historii w tle, pokazująca, w jaki sposób głównie kobiety radziły sobie w tym strasznym czasie, jakim była II wojna światowa. Książka ukazuje tak naprawdę głównie pięć różnych historii, bo tyle też było głównych bohaterek, jakie to w pewien sposób łączą się ze sobą i kreują wszelkie inne wydarzenia.
Co najistotniejsze, całość odbywa się na dwóch płaszczyznach czasowych - prolog ma miejsce pięćdziesiąt lat później, po nim z kolei następuje powrót do czasów wojny, który to zajmuje największą część całej książki, by na końcu znowu przenieść się do dnia, w którym przyjaciółki spotykają się po wielu latach chcąc ostatecznie zamknąć sprawę, jaka przez długi czas była dla nich nierozwiązana. Jest to w pewnym sensie zarówno zaleta, jak i lekka wada całości - z jednej strony ten zabieg jest o tyle ciekawy, iż dzięki niemu czytelnik już po przeczytaniu prologu jest zaintrygowany tym, co też takiego się stało, że przyjaciółki postanowiły się spotkać, lecz jednocześnie wprowadza pewien zamęt i sprawia, że całość momentami wydaje się nieco zawiła i chaotyczna. Mimo to udało mi się poukładać w głowie wszystkie wydarzenia. Samo zakończenie natomiast jest w pewnym sensie zaskakujące i skłania do refleksji, co działa na plus całej historii. Tak naprawdę jest to przede wszystkim opowieść o prawdziwej przyjaźni i lojalności - która nie wygasa nawet po wielu latach. Uświadamia, że więzi, jakie tworzą się w obliczu zagrożenia, nie rozrywają się też w chwilach pokoju i determinują do wspólnego działania oraz szukania odpowiedzi na często nierozwiązane jeszcze zagadki. To także powieść, która pokazuje, że wojna swoją brutalnością rozdzielała często rodziny wbrew ich woli i sprawiała, że już nigdy nic nie było takie samo. Polecam Wam tę historię, bo jest naprawdę wartościowa i pouczająca.
Bohaterowie zostali wykreowani bardzo ciekawie. Każda z pięciu kobiet była inna, a mimo to wspólnie potrafiły działać, jeżeli tylko zaszła taka potrzeba. Nie do wszystkich jednak od początku zapałałam sympatią, lecz ostatecznie każda mnie do siebie przekonała. Bardzo podobała mi się postać Elsie, która mimo młodego wieku niejednokrotnie wykazywała się odwagą i potrafiła poradzić sobie w każdej sytuacji. Frances - niezwykle charyzmatyczna - była z kolei taką postacią, jakiej również nie dało się nie polubić. Pozostałe kobiety także miały swoje specyficzne, wyjątkowe cechy charakteru. Poza nimi wiele było innych, intrygujących postaci, jak chociażby Oliver czy Bernie. Stąd też uważam, że Helen Bryan stworzyła naprawdę ciekawe kreacje.
Podsumowując, polecam tę książkę osobom, które lubią powieści obyczajowe z historią w tle. Jest to lektura, jaka pisana przyjemnym językiem sprawia, że czyta się ją z zaciekawieniem i chce się z jak największą dokładnością wsiąknąć we wszystkie opisywane wydarzenia. Jeżeli więc nie macie pod ręką aktualnie żadnej lektury, nie wahajcie się i sięgajcie po niezwykle ciekawe i wciągające "Oblubienice wojny".
chaosmysli.blogspot.com Chaotyczna A
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile