Recenzje
Hard Beat. Taniec nad otchłanią
Stanę się monotematyczna, kiedy powiem, że z każdą książką Bromberg nie tylko jestem zachwycona, ale i zaskoczona. Kolejne jej historie są zupełnie różne od poprzednich. A konsekwencją jest brak deja vu, czyli ale to już było…
Tanner Thomas jest korespondentem, reporterem wojennym, który pracuje na Bliskim Wschodzie. Podczas jednej z misji ginie jego przyjaciółka i partnerka Stella, z którą pracował przez ostatnie 10 lat. Mężczyzna nie potrafi otrząsnąć się z tragedii. Dochodzi do wniosku, że może go uzdrowić tylko powrót do pracy. Na miejscu okazuje się, że szefostwo przydzieliło mu nową partnerkę – Beaux. Od momentu pierwszego spotkania nie układa się między nimi – Tanner jest pewny siebie i zarozumiały, a B niepokorna i uparta. Co wyniknie z tej znajomości? Czy będą w stanie się dogadać?
Jaka jest ta powieść? Hmmm… Przede wszystkim zupełnie inna. Bardziej melancholijna, ale obfitująca w wątki sensacyjne, bo na miejsce akcji autorka wybrała niespokojne tereny. Pojawiają się również w sekrety i niedopowiedzenia. Beaux nie jest typową kobietą. Daleko jej do romantyczki, która czeka na rycerza na białym koniu. Sama potrafi o siebie zadbać, jest pewna siebie i pyskata. Mówi to, co myśli chociaż na temat swojej przeszłości milczy jak grób. Ma swoje sekrety, którymi się nie dzieli. Ale ta przeszłość w pewnym momencie zaczyna zagrażać nie tylko relacji z Tannerem, ale także jej życiu.
W książce tym razem Bromberg postawiła na jednego narratora. Cieszę się z takiego obrotu sprawy, ponieważ dwutorowa narracja zdecydowanie już mi się przejadła. Jednak zabieg ten uważam za doskonale przemyślany, ponieważ autorka w ten sposób tworzy aurę tajemniczości wokół Beaux. Wiemy o niej tyle, ile Tanner zdoła się dowiedzieć. A odkrywanie prawdy i jej drugim obliczu trwa niemal do ostatniej strony. Czytelnik nie może się doczekać, aż w końcu pozna prawdę, która go całkowicie zaskoczy. Świetne zagranie! Poza tym możemy bardzo dokładnie poznać Tannera, który przybierając skorupę tak naprawdę jest wrażliwym i romantycznym mężczyzną. Tannera gnębią również duchy przeszłości. Nie dają mu spokoju, a on obwinia siebie o śmierć Stelli. Był dla niej przyjacielem, partnerem, nawet bratem, troszczył się o nią, dbał o jej bezpieczeństwo. Ale nie wystarczająco… Stella umiera, ale Taner często ją wspomina i nie umie rozliczyć się z przeszłością. Kiedy pojawia się Beaux najpierw ją odtrąca. Lecz potem siła przyciągania między tą dwójką jest tak niezwykła, że Tanner nie potrafi się jej oprzeć. Napięcie można wyczuć w powietrzu, a atmosfera jest gęsta. Tylko czy przeszłość zaważy na przyszłości? Tanner nie spocznie póki się nie dowie, kim jest jego nowa partnerka.
Warto podkreślić, że książka należy do serii Driven, ale nie musimy znać wcześniejszych tomów. Mogę dodać w gwoli ścisłości, że Tanner to brat Rylee – głównej bohaterki serii. Ona i jej mąż Colton przewijają się w książce może ze trzy razy. Na pewno nie więcej, także nie musicie się obawiać, jeśli nie znacie poprzednich książek.
„Hard Beat” jak dla mnie nie jest typowym erotykiem. Scen seksu jest niewiele, co uważam za kolejny plus i mam wrażenie, że autorka odchodzi od tego gatunku. Ta część okazała się niezłą powieścią obyczajową. Autorka skupiła się na człowieku, którego dotknęła ogromna tragedia i który nie potrafi sobie z nią poradzić. Strata ukochanej osoby jest najboleśniejszą rzeczą w życiu. Ale też zwraca uwagę na bardzo niebezpieczną pracę reportera wojennego, jak odnajdują się w tamtych rejonach, co robią w wolnym czasie, jaka ogromna dawka adrenaliny i strachu o życie im towarzyszy. Autorka nieraz mnie trzymała w napięciu. Sama zaczynałam się bać o bohaterów.
Summary: Historia Beaux i Tannera wciągnęła mnie od pierwszej strony. Skomplikowana relacja, namiętność, pasja, sekrety, niedopowiedzenia – to składa się na wybuchową mieszankę, którą odnajdziemy na kartach książki. Od książek nie sposób się oderwać, dopóki nie wchłoniecie ostatniego zdania. Jestem fanką serii i ta książka również spełniła moje oczekiwania. Historia Tannera i Beaux rozpala wszystkie zmysły. Jeśli chcecie się oderwać od codzienności jak najprędzej sięgnijcie po książki Bromberg, które obfitują we wspaniałe postaci, w których czytelnik od razu się zakochuje. Pięknie napisane i godne polecenia.
reading-mylove.blogspot.com Paulina; 2016-08-28
Prawo Mojżesza
Swego czasu Mojżesz Wright był na językach niemal całego świata, ponieważ nieczęsto zdarza się odnaleźć dziecko porzucone w koszu znajdującym się w miejskiej pralni. Personel szpitala nadaje chłopcu imię Mojżesz, bo tak jak owa postać biblijna, został znaleziony w koszu. Nazywa się go także dzieckiem cracku, gdyż urodziła go narkomanka, niestroniąca od twardych narkotyków nawet w ciąży. Tak ciężki start sprawia, że Mojżesz od samego początku zostaje obarczony piętnem, a także pewnymi nieodwracalnymi zmianami neurologicznymi. Od dziecka jest milczący i nieco mroczny, a także wybuchowy, energiczny oraz uzdolniony. Kiedy odwiedza swoją prababcię, a później zaczyna u niej mieszkać, żyje według wcześniej ustalonych reguł, jakich postanawia nie przekraczać. Aż w końcu poznaje Georgię, która nigdy nie poddaje się - nawet wtedy, gdy ktoś ją odtrąca. Ona nadal walczy w myśl zasady: "jeśli nie wpuści mnie drzwiami, wejdę oknem".
Po raz pierwszy spotkałam się z książką, w której bohater ma tak bezcenny i oryginalny dar - widzi zmarłych oraz ich wspomnienia. To ogromna odpowiedzialność, dlatego aby jakkolwiek uporać się z nią, Mojżesz czuje nieodpartą potrzebę malowania obrazów, które widzi. Przysparza mu to wielu kłopotów, tym bardziej, że w okolicy zaczęło ginąć wiele młodych blondynek... Jedyną osobą, która wierzy mu bezgranicznie, okazuje się Georgia. Jednak chłopak stara się uczynić wszystko, aby oddalić ją od siebie, ponieważ nie chce obarczać jej swoimi problemami. Dziewczyna nie należy do tych, które rezygnują zbyt szybko - w zasadzie doskonale wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej, a to, co zabronione, kusi najbardziej.
Bałam się tej książki. Obawiałam się, że to kolejna historia z gatunku New/Young Adult o tym samym, już nieco nudnym schemacie, którą czyta się przyjemnie, ale bez fajerwerków. Ile można czytać o tym samym? Nawet najwspanialsze opowieści mogą znudzić się, gdy od razu wiemy, jak się skończą. Teraz, gdy jestem już po tej lekturze, zapewniam, że Amy Harmon wniosła coś świeżego, za czym tęskniłam od dawna... Owszem, w Prawie Mojżesza znajduje się zły chłopak i dobra dziewczyna, ale ich charaktery nie są jedynie czarne i białe. Autorka dotyka trudnych tematów, znanych nam z innych powieści, ale dorzuca też pewne nowości, jakich na próżno szukać gdzieś indziej.
(...) być może nikt z nas nie jest bezpieczny. Nie tak prawdziwie. Nawet przy ukochanych osobach. Nawet przy osobach, które nas kochają. *
Nie wiem, jak Amy Harmon to uczyniła, ale na tej stosunkowo niewielkiej ilości stron zawarła wszystko, co najlepsze i najważniejsze. W książce dzieje się tak wiele, a z drugiej strony treść zdaje się płynąć powoli, aby czytelnik mógł rozsmakować się w niej, ale nie zachłysnąć. Dar, jaki posiada Mojżesz, zakrawa o powieść z gatunku fantastyki, czyli tego z czym mi nie po drodze. Od lat zakochana jestem w historiach przedstawiających prawdziwe życie, a nie mało realistyczne wizje autorów. W tym przypadku wspomniana zdolność została pokazana w taki sposób, że uwierzyłam w nią od pierwszej chwili, nie wątpiąc w nią ani przez sekundę. Do tego stopnia, iż zaczęłam poważnie myśleć o tym, że być może/na pewno wokół nas krążą zmarli, którzy towarzyszą nam w codziennych czynnościach, nagradzając swoją opieką...
Poczułam przerażenie, zerkając na okładkę z potwierdzeniem, iż ta historia nie kończy się happy endem. Teraz wiem, że to nie do końca prawda, chociaż pewnie zależy to od punktu widzenia danego czytelnika (owszem, nieco zawiodło mnie te niedotrzymanie słowa związane z nieszczęśliwym zakończeniem, ale z drugiej strony nie przeżyłabym tego...). Co prawda, dążąc do owego szczęścia, bohaterowie niejednokrotnie tracili grunt pod nogami, jednak życie nie oszczędza większości z nas. Jest podłe i okrutne, ale kiedy już ledwo stąpamy po ziemi, nagradza nas za podjęty wysiłek.
Poczułam przerażenie, zerkając na okładkę z potwierdzeniem, iż ta historia nie kończy się happy endem. Teraz wiem, że to nie do końca prawda, chociaż pewnie zależy to od punktu widzenia danego czytelnika (owszem, nieco zawiodło mnie te niedotrzymanie słowa związane z nieszczęśliwym zakończeniem, ale z drugiej strony nie przeżyłabym tego...). Co prawda, dążąc do owego szczęścia, bohaterowie niejednokrotnie tracili grunt pod nogami, jednak życie nie oszczędza większości z nas. Jest podłe i okrutne, ale kiedy już ledwo stąpamy po ziemi, nagradza nas za podjęty wysiłek.
Prawo Mojżesza to powieść, którą będę wspominała z łezką w oku. Ta książka pozostanie ze mną na długo. Kiedy będę zmęczona kolejną nieprzespaną nocą, wychodzącymi zębami, brakiem humoru u mojego syna czy jego płaczem spowodowanym tym, że zeszłam z pola widzenia na sekundę, to przypomnę sobie tę historię. Gdy zacznę tęsknić za kimś, kogo już nie ma przy mnie, bo odszedł za wcześnie, to wspomnę tę lekturę i uśmiechnę się, wiedząc, że na pewno owa osoba jest gdzieś przy mnie. Zapamiętam również, że czasami, aby kogoś ocalić, trzeba pozwolić mu odejść. Jednocześnie należy walczyć do samego końca i nie skreślać innych, jeśli zrobił to już każdy. Jedna osoba potrafi ocalić każdego... jeśli tylko chce.
nieperfekcyjnie.pl Sylwia; 2016-08-27
Prawo Mojżesza
Georgia to dziewczyna, która jest uparta, dzika i piękna. Mieszka w małym miasteczku, Levan, więc jak każdy mieszkaniec małego miasteczka czuje się bezpiecznie. Wszyscy wszystkich znają, wszyscy wszystko wiedzą. Tak jest dobrze. Uwielbia swój kowbojski styl życia, bierze nawet udział w zawodach barrel racing, czyli dyscyplinie jeździeckiej. Konie to zwierzęta, które towarzyszą jej od dzieciństwa. Bardzo im ufa, a poza tym chciałaby jak swoi rodzice, w przyszłości przy nich pracować. Nie lubi narzekać, więc wakacje są dla niej okresem w którym ciągle jest w ruchu. Pomaga rodzicom przy farmie i żyje pełnią życia. Po prostu wszystko jest idealne na swój zwykły sposób. Aż nagle Mojżesz , chłopiec, który od zawsze ją intrygował, zamieszkuje u swojej babci niedaleko i pomaga przy farmie jej rodziców. Dziewczyna zafascynowana jego historią, chciałaby się nawet z nim zaprzyjaźnić, więc może w to lato jej się to uda?
Mojżesz to chłopak, którego historię zna każdy. Biedne małe dziecko porzucone w bardzo niebezpiecznym miesjcu Quick Wash w pralni przez matkę narkomankę, która kilka dni później umiera. Egoztyczny, skryty i sprawiający problemy - właśnie tak go ludzie postrzegają. Jednak czy taka jest prawda? Przecież nie każde dziecko, które miało nieciekawy start musi wyrosnąć na bandytę, prawda? Czemu ludzie nie mogą przyjąć do siebie tego, że czasami ich ocena jest mylna? Mojżeszowi nie przeszkadza gadanie ludzi, wie swoje. Od małego nikt go nie chciał, a rodzina przerzucała go z jednych do drugich. W końcu jego prababcia, która skończyła osiemdziesiąt lat, wbrew protestom przyjmuje do siebie osiemnastoletniego chłopaka, znajduje mu zajęcie u sąsiadów, gdzie pełny energii może pracować.
Losy Georgi i Mojżesza stykają się. Ona chce go lepiej poznać, on ją odpycha. Boi się tego, że uzna go za dziwaka, przecież to co dzieje się w jego głowie to czyste szaleństwo, a poza tym nie jest chętny do zawierania przyjaźni. Dziewczyna nie odpuszcza, w końcu lubi wyzwania, chodzi za nim wszędzie, nawet jak on widocznie sobie tego nie życzy. Jest uparta i dąży do celu, jednak po drodze może zostać zraniona... W końcu Mojżesz widzi rzeczy, których nikt inny nie widzi, a poza tym nie chce nikogo pokochać...
Po prostu wow. Te słowa szokują, ale tak idealnie wpasowują się w czytelnika, jakby to miała być jego opowieść. To naprawdę piękne słowa, trafiły gdzieś głęboko we mnie, jakby moje wnętrze czekało tylko na TE SŁOWA. Wszystkie cytaty, które wybrałam to moje ulubione, ale niestety jest ich tutaj tylko malutka cząstka, bo jak chciałabym wszystkie świetne cytaty tutaj dodać, to by zabrakło mi miejsca. Jednak z wszystkimi w pewnym stopniu się utożsamiam, bo wszystkie trafiają prosto do mnie.
Mojżesz to chłopak, którego historię zna każdy. Biedne małe dziecko porzucone w bardzo niebezpiecznym miesjcu Quick Wash w pralni przez matkę narkomankę, która kilka dni później umiera. Egoztyczny, skryty i sprawiający problemy - właśnie tak go ludzie postrzegają. Jednak czy taka jest prawda? Przecież nie każde dziecko, które miało nieciekawy start musi wyrosnąć na bandytę, prawda? Czemu ludzie nie mogą przyjąć do siebie tego, że czasami ich ocena jest mylna? Mojżeszowi nie przeszkadza gadanie ludzi, wie swoje. Od małego nikt go nie chciał, a rodzina przerzucała go z jednych do drugich. W końcu jego prababcia, która skończyła osiemdziesiąt lat, wbrew protestom przyjmuje do siebie osiemnastoletniego chłopaka, znajduje mu zajęcie u sąsiadów, gdzie pełny energii może pracować.
Losy Georgi i Mojżesza stykają się. Ona chce go lepiej poznać, on ją odpycha. Boi się tego, że uzna go za dziwaka, przecież to co dzieje się w jego głowie to czyste szaleństwo, a poza tym nie jest chętny do zawierania przyjaźni. Dziewczyna nie odpuszcza, w końcu lubi wyzwania, chodzi za nim wszędzie, nawet jak on widocznie sobie tego nie życzy. Jest uparta i dąży do celu, jednak po drodze może zostać zraniona... W końcu Mojżesz widzi rzeczy, których nikt inny nie widzi, a poza tym nie chce nikogo pokochać...
Po prostu wow. Te słowa szokują, ale tak idealnie wpasowują się w czytelnika, jakby to miała być jego opowieść. To naprawdę piękne słowa, trafiły gdzieś głęboko we mnie, jakby moje wnętrze czekało tylko na TE SŁOWA. Wszystkie cytaty, które wybrałam to moje ulubione, ale niestety jest ich tutaj tylko malutka cząstka, bo jak chciałabym wszystkie świetne cytaty tutaj dodać, to by zabrakło mi miejsca. Jednak z wszystkimi w pewnym stopniu się utożsamiam, bo wszystkie trafiają prosto do mnie.
Mam nadzieję, że nie odbieracie opisu książki, jaki przedstawiłam, za powtarzający się schemat. Nie róbcie tego. Ta książka w żadnym stopniu nie przypomina zwykłej młodzieżówki, NAPRAWDĘ. To opowieść pełna bólu, rozpaczy, win i ran, które mogą nigdy się nie zagoić. Jest naprawdę przełomowa pod względem typowych książek. Już sam prolog jak pisałam mnie zaskoczył. Książka nie jest tym czego oczekiwałam po niej, ale nie jest też niczym gorszym. Porusza trudne tematy, jak przebaczenie, nieodwzajemniona miłość czy śmierć. Ta historia Was złamie, a potem wraz z upływem stron poskłada na nowo, ponieważ tak jak bohaterzy poczujecie wszystko. Jakby to była wasza historia. Wczułam się niesamowicie w styl autorki, ponieważ to było jak bardzo dobry film, w którym cichy narrator opowiada twoją historię, a ty stoisz z boku i zastanawiasz się jak ją przedstawi i czy podoła temu wyzwaniu, po czym z zaskoczeniem okazuje się, że tak jest rewelacyjny! Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale ta książka przemawia na plus, mam nadzieję, że będę mieć okazję zapoznać się lepiej z innymi jej książkami. Gorąco Wam ją polecam!
Jabluszkooo.blogspot.com Jabłuszkooo; 2016-08-27
Slow Burn. Kropla drąży skałę. Seria Driven
Moje pierwsze spotkanie z twórczością K. Bromberg uznaję za udane. Po opiniach poprzednich tomów serii Driven, spodziewałam się soczystego erotyku, a to co znalazłam w Slow burn… zupełnie przeciwne było tym wyobrażeniom. Poczułam się zaskoczona i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Autorka stworzyła delikatną i subtelną opowieść, momentami nawet bardzo nostalgiczną… I tak… Uroniłam kilka łez podczas lektury…
Historia Haddie, młodej kobiety, która w swoim życiu doświadczyła straty ukochanej siostry zmarłej na raka piersi, to z pewnością nietypowy pomysł na erotyk… Przynajmniej w mojej ocenie. Główna bohaterka cały czas nie może uporać się ze śmiercią najbliższej jej osoby i widmem, że ona także może być chora. Haddie zatraca się w rozwiązłym życiu, seksie „na jedną noc” i odpychaniu od siebie każdego, kto okazywałby jej jakiekolwiek ciepłe uczucia. Próbuje w ten sposób chronić innych przed cierpieniem, z którym musieliby się zmierzyć po jej stracie. I choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wszystko jest ok., tak naprawdę Haddie nie radzi sobie ze strachem, żalem, żałobą, a spychanie tych negatywnych uczuć i uśmierzanie ich przelotnym seksem pomaga… ale tylko na chwilę…
Do momenty, gdy na jej drodze pojawia się Beckett… Po wspólnie spędzonej nocy, nic już nie jest takie samo…
Gdy w historii pojawia się Becks, nabiera ona rumieńców. Pełna jest słownych i cielesnych przepychanek. Elektryzujących emocji… Namiętności… ale i niedomówień…
Haddie cały czas próbuje odsunąć od siebie Beckett, jednak ten ma wobec niej inne plany…
Jakie? Przekonacie się sięgając po książkę…
K. Bromberg stworzyła nietypową historię jak na erotyk. Bo jak połączyć raka i seks, żeby to miało przysłowiowe „ręce i nogi”? Autorce udało się to bezbłędnie. Byłam, jestem oczarowana jak poprowadziła fabułę, tworząc wyrazistych, pełnych energii bohaterów. Z jednej strony zadziornych, z drugiej… subtelnych i przepełnionych uczuciami…
Lekki styl pisarki sprawiał, że książkę czytało się szybko i przyjemnie, jednak przyczepiłabym się do zbyt małej, jak dla mnie, ilości dialogów… co początkowo niemiłosiernie mnie nudziło, jednak gdy akcja się rozkręciła, brak dialogów zszedł na drugi plan.
Uwagę warto również zwrócić na narrację z punktu widzenia dwójki bohaterów – Haddie i Becketta – które pozwalają czytelnikowi poznać myśli bohaterów.
Nie znajomość czterech poprzednich tomów, nie wpływa na odbiór książki – można ją uznać za powieść niezależną, gdzie spójnikiem są bohaterowie z poprzednich woluminów.
Nie klasyfikowałabym także tej książki jako stricte erotyk (jako erotyk, byłaby bardzo przeciętna, raczej jako obyczajówka, mimo iż jest tam seks, głównym wątkiem była dla mnie relacja, taka bardziej emocjonalna, pomiędzy głównymi bohaterami, przez co zupełnie z innej perspektywy patrzę na tę książkę…
Przekaz jaki z niej płynie i jakby właśnie przesunięcie aspektu seksu i erotyki za dalszy plan sprawił, że zakochałam się w historii Haddie i Becketta…
Ale także skłonił mnie do zapoznania się z innymi książkami autorki…
Podsumowując… Nie nastawiajcie się na gorący erotyk, a na historię o pięknej, ale zarazem trudnej miłości… Autorka pokazała, że choroba nie wybiera, a to, co spotkało Haddie, może przydarzyć się każdemu, lecz mimo to nie wolno nam uciekać od miłości, rodziny, przyjaciół i świata… Trzeba wierzyć… wierzyć w siebie i walczyć…
Koniecznie musicie to przeczytać!
Historia Haddie, młodej kobiety, która w swoim życiu doświadczyła straty ukochanej siostry zmarłej na raka piersi, to z pewnością nietypowy pomysł na erotyk… Przynajmniej w mojej ocenie. Główna bohaterka cały czas nie może uporać się ze śmiercią najbliższej jej osoby i widmem, że ona także może być chora. Haddie zatraca się w rozwiązłym życiu, seksie „na jedną noc” i odpychaniu od siebie każdego, kto okazywałby jej jakiekolwiek ciepłe uczucia. Próbuje w ten sposób chronić innych przed cierpieniem, z którym musieliby się zmierzyć po jej stracie. I choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wszystko jest ok., tak naprawdę Haddie nie radzi sobie ze strachem, żalem, żałobą, a spychanie tych negatywnych uczuć i uśmierzanie ich przelotnym seksem pomaga… ale tylko na chwilę…
Do momenty, gdy na jej drodze pojawia się Beckett… Po wspólnie spędzonej nocy, nic już nie jest takie samo…
Gdy w historii pojawia się Becks, nabiera ona rumieńców. Pełna jest słownych i cielesnych przepychanek. Elektryzujących emocji… Namiętności… ale i niedomówień…
Haddie cały czas próbuje odsunąć od siebie Beckett, jednak ten ma wobec niej inne plany…
Jakie? Przekonacie się sięgając po książkę…
K. Bromberg stworzyła nietypową historię jak na erotyk. Bo jak połączyć raka i seks, żeby to miało przysłowiowe „ręce i nogi”? Autorce udało się to bezbłędnie. Byłam, jestem oczarowana jak poprowadziła fabułę, tworząc wyrazistych, pełnych energii bohaterów. Z jednej strony zadziornych, z drugiej… subtelnych i przepełnionych uczuciami…
Lekki styl pisarki sprawiał, że książkę czytało się szybko i przyjemnie, jednak przyczepiłabym się do zbyt małej, jak dla mnie, ilości dialogów… co początkowo niemiłosiernie mnie nudziło, jednak gdy akcja się rozkręciła, brak dialogów zszedł na drugi plan.
Uwagę warto również zwrócić na narrację z punktu widzenia dwójki bohaterów – Haddie i Becketta – które pozwalają czytelnikowi poznać myśli bohaterów.
Nie znajomość czterech poprzednich tomów, nie wpływa na odbiór książki – można ją uznać za powieść niezależną, gdzie spójnikiem są bohaterowie z poprzednich woluminów.
Nie klasyfikowałabym także tej książki jako stricte erotyk (jako erotyk, byłaby bardzo przeciętna, raczej jako obyczajówka, mimo iż jest tam seks, głównym wątkiem była dla mnie relacja, taka bardziej emocjonalna, pomiędzy głównymi bohaterami, przez co zupełnie z innej perspektywy patrzę na tę książkę…
Przekaz jaki z niej płynie i jakby właśnie przesunięcie aspektu seksu i erotyki za dalszy plan sprawił, że zakochałam się w historii Haddie i Becketta…
Ale także skłonił mnie do zapoznania się z innymi książkami autorki…
Podsumowując… Nie nastawiajcie się na gorący erotyk, a na historię o pięknej, ale zarazem trudnej miłości… Autorka pokazała, że choroba nie wybiera, a to, co spotkało Haddie, może przydarzyć się każdemu, lecz mimo to nie wolno nam uciekać od miłości, rodziny, przyjaciół i świata… Trzeba wierzyć… wierzyć w siebie i walczyć…
Koniecznie musicie to przeczytać!
Papierowybluszcz.wordpress.com Michelle; 2016-08-15
Sweet Ache. Krew gęstsza od wody. Seria Driven
Tym razem poznajemy Quinlan, siostrę Coltona oraz rockowego Hawkina Playa, który wraz ze swoim zespołem przebywa w okolicy. Jak się tutaj znalazł? Przez kłopoty, w jakie wpędził go brat bliźniak musi wykładać na pobliskim uniwersytecie. Ona jest jego asystentką. Uciekają przed pożądaniem, każdy ścigany przez swoje własne koszmary. Co się jednak stanie, gdy w grę wejdzie wyzwanie, jakie musi wykonać Hawkin, by się nie ośmieszyć przed przyjacielem? Czy uda mu się zdobyć piękną, mądrą i pewną siebie kobietę, która nie chce mieć z nim nic wspólnego, nieważne jak bardzo by go w rzeczywistości pragnęła? Co się stanie gdy Hunter, brat Playa postanowi zgarnąć wszystko dla siebie?
Kolejna historia spod pióra autorki K. Bromberg i kolejna fascynacja! Zadebiutowała trylogią "Driven" i tak utrzymuje się na szczycie swoimi powieściami, a ja nie sądzę, by w najbliższym czasie z niego spadła. Potrafi zaciekawić czytelnika, zabrać go w podróż po prawdziwych doznaniach, przedstawia ból i jednocześnie pokazuje różne oblicza miłości. Ma zdolność do ujmowania tak wielu emocji w kilku zdaniach, w jednej opowieści zawrzeć mnóstwo uczuć.
Historia ta toczy się torem nieco spokojniejszym niż poprzednia, być może dlatego, że nie mamy tutaj samochodów wyścigowych? Ha ha. Autorka skupiła się na więzach rodzinnych, trudnościach z pokonywaniem życia po komplikacjach miłosnych czy braku matki w dzieciństwie. Obowiązki, poczucia winy, przytłaczające wspomnienia- to właśnie z nimi zmaga się nasz rockmanowy chłopak, Hawkin. Obserwujemy jego walkę o matczyną miłość, jego strach przed osłabiającym uczuciem, jego zobowiązania, które każą mu wybierać- albo je dotrzyma i będzie niszczył siebie, albo zawiedzie ojca, który wiele lat temu zostawił rodzinę i ciężar na barkach dziewięcioletniego chłopczyka.
Uroiłam kilka łez, a serce mi pękało, gdy czytałam scenę przy szpitalnym łóżku. Było mi smutno i nie potrafiłam sobie wyobrazić jak musiał czuć się Hawkin. Wcieliłam się w jego rolę, autorka przybliżyła mi jego uczucia, wepchnęła mnie w swoje sidła emocjonalne, miażdżąc całkowicie.
Bohaterowie są niezwykle klarowni, wyraźnie zarysowane charaktery pociągają, przyciągają i pochłaniają. Cięty język Westin, jej pewna siebie postawa i doskonała znajomość swoich potrzeb oraz niegrzeczny, opiekuńczy rockman Play? To musi być gorące połączenie! W tej części dostajemy mnóstwo ognia! A mnie zdecydowanie kupują muzycy!
Czyta się naprawdę szybko, gdyż historia wciąga od pierwszych stron, czytelnik doświadcza przeróżnych uczuć, od rozpalającej pikanterii do druzgocącego smutku. Poprzez humor do złego nastroju. Śmiech i płacz. Takiej bomby emocjonalnej nie można odpuścić! Jedyną wadą jest to, że wszystko tak szybko się kończy. I jak to bywa w takich powieściach- od początku jesteśmy pewni, jak zakończy się historia. A najlepsza zaleta? Zdecydowanie rozdziały pisane z punktu widzenia dwójki głównych bohaterów. Poznajemy ich myśli, ich priorytety, uczucia. Coś naprawdę cudownego, wczuć się w każdego z nich.
zksiazkawdloni.pl Mea Culpa; 2016-08-29