To zdjęcie przedstawia moją sylwetkę. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie kontekst. I ulga, że mogę sobie w ogóle zrobić to zdjęcie. Paradokse

To zdjęcie przedstawia moją sylwetkę. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie kontekst. I ulga, że mogę sobie w ogóle zrobić to zdjęcie. Paradoksem, wręcz boskim żartem, jest to, że dziś jest Wszystkich Świętych i chodzi się na groby bliskich. Ciekawe, kto przyszedłby na mój?

Bez tytułu

Wczoraj godzinę po opisaniu przyjazdu do Brazylii jechałem samochodem z moim organizatorem. Uderzyło w nas inne auto. Zatrzymaliśmy się i on wyszedł na rekonesans. Nie wiedział, że to była pułapka. Wrócił z dwoma mężczyznami uzbrojonymi w pistolety. To był napad.

Wsiedli do naszego samochodu i zabrali nas przed siebie. Tysiące myśli przebiegały mi przez głowę. Żona i dzieci mogą mnie już nie zobaczyć. Porwą mnie dla okupu i wywiozą. Zrobią przejażdżkę po bankomatach. Może wyskoczyć z pędzącego samochodu? Może ich zaatakować?

Ale ja przecież zawodowo zajmuję się komunikacją. Prawie z palpitacją serca zacząłem z nimi rozmawiać. Zbudowałem kontakt i dowiaduję się, że jeden ma dzieci w wieku mej córki. Poznaję więcej szczegółów. Szukam podobieństw. Rozśmieszam ich nawet. Robię wszystko, co bym robił z osobą przed chwilą poznaną… z tą różnicą, że ci ludzie mają pistolety, więc za kilka chwil mogę nie żyć. To jest Brazylia i życie ludzkie ma mniejszą wartość niż w Europie.

W tym czasie oni szukają kart kredytowych. Z jakiegoś względu porzucają moje (pewnie boją się zagranicznych) i czyszczą konta organizatora przez telefon. Ja tracę całą walizkę z ciuchami i elektronikę.

W końcu zatrzymują się na poboczu. Wysiadają i nie strzelają. Koniec koszmaru. Początek trudnej pracy.

Ucieleśnić to uczucie jest trudno. Bezsilność. Wykorzystanie. Strata. Możliwa wielka tragedia. Smutek. Pracuję nad tym od wczoraj. Nie mam pojęcia, po co to się stało, ale to ma wiedzieć karma. Ja wiem, że to zdjęcie, które widzisz, ma szczególne znaczenie. Pokazuje ciało, które żyje.

Wszystko dzieje się po coś i dam radę. To mnie tylko wzmocni. Walczę z myślami, ile straciłem pieniędzy, ale przypominam sobie, że przecież teraz mogę pisać te słowa. A piszę szczęśliwy, że żyję. Dlatego dziś celebruję Święto Żywych.

Ćwiczenie: Rozejrzyj się dookoła siebie. Znajdź minimum dwadzieścia powodów wdzięczności. Celebruj, że żyjesz. Nie ma większego daru.

  *Artykuł stanowi fragment książki pt. „100happydays, czyli jak się robi szczęście w 100 dni” Mateusz Grzesiak http://ebookpoint.pl/ksiazki/100hap.htm (Onepress 2015).