Anna Langner to autorka, która od lat zdobywa serca czytelników dzięki swojej zdolności tworzenia emocjonalnych, pełnych pasji historii. Jej najnowsza książka „Sześć cichych pragnień” to kontynuacja losów bohaterów znanych z „Dwunastu głębszych oddechów”, która ponownie zabiera nas w wir intensywnych przeżyć i trudnych wyborów. We współpracy z Wydawnictwem Papierowe Serca postanowiliśmy porozmawiać z autorką! W rozmowie Anna Langner zdradza, skąd czerpała inspirację do tej opowieści, jakie wyzwania napotkała podczas tworzenia postaci oraz o tym, co dla niej oznacza pisanie romansów. Czytaj na blogu księgarni Ebookpoint! 

Co skłoniło Cię do rozpoczęcia pisania romansów? Czy zawsze czułaś, że to będzie Twoje literackie powołanie?

Anna Langner: O pracy związanej z pisaniem (dziennikarstwo) marzyłam od dziecka i od dziecka lubiłam przelewać słowa na papier, ale przygodę z pisaniem w dorosłym życiu zapoczątkowała spontaniczna decyzja. Miałam trudny czas, a stukanie w klawiaturę i zanurzanie się w zmyśloną historię, pozwalało mi odcinać się od problemów, resetować głowę. Padło na romans, bo akurat w tamtym czasie czytałam coś z tego gatunku. Pisałam bez żadnych planów i oczekiwań, to była dla mnie zabawa i sposób na odstresowanie się.

 

Twoja najnowsza premiera „Sześć cichych pragnień” to bardzo emocjonalna i intensywna historia. Skąd czerpałaś inspirację do stworzenia takiej opowieści? Czy jest coś, co Cię szczególnie zainspirowało do napisania tej książki?

AL: Pytania o inspiracje, to jedne z tych trudniejszych dla mnie, bo nigdy nie potrafię na nie odpowiedzieć :D

W mojej głowie po prostu pojawiła się myśl (a potem przez jakiś czas tam dojrzewała), że chcę stworzyć lekką, wakacyjną opowieść z motywem drogi, której bohaterami będzie dwójka młodych ludzi. Tak więc z założenia to wcale nie miała być emocjonalna, wzruszająca historia. Inspiracja pewnie jakaś była, ale jak to bywa w moim przypadku, nie do końca uświadomiona.

 

„Sześć cichych pragnień” to kontynuacja losów Julii, którą poznajemy w „Dwunastu głębszych oddechach”. Czym różni się podejście do miłości i dorosłości w „Dwanaście głębszych oddechów” od innych książek new adult? Co chciałaś, aby Twoi czytelnicy wynieśli z tej historii?

AL:  Miłość w mojej dylogii nie jest miłością w klasycznym, hollywoodzkim rozumieniu tego słowa, tak popularnym w romansach właśnie. Ta miłość nie jest też widowiskowa – raczej ukrywa się w szarej codzienności, w drobnych gestach, które jednak dla bohaterów mojej historii mają ogromne znaczenie. Ale chyba właśnie dzięki temu miłość między Julią i Kubą jest autentyczna, bo żeby wybrzmieć, nie potrzebuje tła w postaci pościgów, luksusowych aut i mafijnych porachunków. To uczucie nie krzyczy, bo nie musi nikomu niczego udowadniać.

A co chciałabym, aby moi czytelnicy wynieśli z tej historii? Nie mam żadnych oczekiwań, bo nie lubię moralizatorstwa w literaturze, która pełni głównie funkcję rozrywkową, przeświadczenia, że każda historia powinna zawierać jakieś przesłanie czy drugie dno. Niektóre książki są tylko i aż formą relaksu.

 

Julia, Kuba i Echo to postacie, które mają swoje tajemnice i wewnętrzne zmagania. Jak tworzenie takich postaci wpływa na Twój proces twórczy? Czy zaczynasz od szczegółowych szkiców bohaterów, czy pozwalasz im „żyć” i rozwijać się podczas pisania?

AL: Zazwyczaj piszę bez szkicu postaci, tak było i w tym przypadku. Na przykład pomysł, by wpleść do historii kolejnego bohatera, czyli Echo, wpadł mi do głowy dopiero w trakcie pisania. Oczywiście to nie oznacza, że pozwalam bohaterom robić, co im się podoba – muszą być spójni i poukładani, przynajmniej na tyle, na ile pozwala na to ich czasami bardzo pokręcona logika.

 

Kiedy tworzysz książkę, czy wiesz od razu, jak ma wyglądać końcowa wersja? Czy Twoje książki ewoluują w trakcie pisania, czy raczej masz już od początku jasno określoną fabułę i zakończenie?

AL: Najczęściej mam pomysł i… nic poza tym. Fabuła tworzy się w trakcie pracy nad tekstem. Czasami piszę kilka kluczowych scen, tych, które najbardziej mnie „kręcą” i których napisanie idzie mi jak z płatka, a później dopisuję resztę. Pomysły na pozostałe sceny, na to, jak logicznie je ze sobą połączyć, wpadają mi do głowy w ciągu dnia (najczęściej podczas sprzątania i pod prysznicem). I choć pisanie z planem, rozdział po rozdziale, jest prostsze i „bezpieczniejsze”, ja chyba jednak pozostanę wierna chaosowi, to bardziej w moim stylu. Zresztą lubię właśnie to, że moje pisanie przypomina układanie puzzli – na początku mam pięć elementów i brakuje mi dziewięćdziesięciu pięciu. Zawsze wtedy lekko panikuję, bo nie mam pojęcia, czy dam radę odnaleźć i dopasować wszystkie puzzle, stworzyć logiczną całość, ale… jakimś cudem zawsze się udaje (jeśli ktoś myśli, że w pracy pisarza nie ma adrenaliny, to grubo się myli 😉)

 

Jakie wyzwania napotykasz jako autorka romansów? Co jest najtrudniejsze w tworzeniu takich historii?

AL: Chyba najtrudniejsze jest unikanie powtarzalności. I nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę unikać schematów, ich stosowane w rozsądnej dawce jest w porządku, a czytelniczki wbrew pozorom schematy lubią. Mam na myśli raczej to, że kiedy masz na koncie ponad dwadzieścia książek i średnio trzy sceny seksu w każdej, a więc stworzyłaś opisy jakichś sześćdziesięciu-siedemdziesięciu pikantnych scen, to nawet jeśli masz bujną wyobraźnię i znasz na pamięć Kamasutrę (a ja nie znam ), będzie ci ciężko kolejny raz wypuścić spod swojego pióra opis zbliżenia bohaterów, który będzie powalał oryginalnością i niespotykanymi wcześniej metaforami. Trudne jest też unikanie kalek podczas tworzenia postaci, bo przecież najbardziej pociągający „książkowy mąż”, to ten pewny siebie, nieco zarozumiały, władczy a jednocześnie opiekuńczy, i właśnie takich bohaterów z automatu tworzę, ale na szczęście w porę się na tym łapię i nanoszę poprawki. Staram się, by każda postać miała swój unikalny styl bycia, cechy, które ją wyróżniają i specyficzne problemy. I wady oczywiście. Bohater bez wad, to nie jest dobry bohater. I jeszcze wisienka na torcie, czyli emocje – mogę napisać niebanalną historię z wartkimi dialogami i opisami, które działają na wyobraźnię, ale jeśli między bohaterami nie będzie chemii, czytelniczki tego nie „kupią”.

 

Dwanaście głębszych oddechów” i „Sześć cichych pragnień” są dostępne również w formie audiobooków i e-booków. A po jaką formę książki ty sięgasz najchętniej?

AL: To zależy od okoliczności. Na spokojne wieczory w łóżku wybieram wersję papierową, ale kiedy mam sporo na głowie, na przykład podczas gotowania czy sprzątania, sięgam po audiobooki, tak samo, kiedy chodzę na bieżni. Z kolei ebooki sprawdzają się u mnie wszędzie tam, gdzie nie mam ochoty taszczyć grubych tomów. Szczerze mówiąc nie wyobrażam już sobie życia tylko z książkami w wersji papierowej.

 

Na swoim koncie masz już sporo różnych historii. Czy jest wśród nich jakaś szczególna, ta najważniejsza?

AL: Bardzo lubię „Two Dirty Souls” – to taka historia, w której nic bym nie zmieniła. Dużym sentymentem darzę też „Zakres obowiązków” – wiele moich czytelniczek uważa, że to moja najlepsza książka. Czasami zastanawiam się, czy teraz potrafiłabym napisać coś równie pikantnego. I oczywiście „Dwanaście głębszych oddechów” i „Sześć cichych pragnień” – ta dylogia jest dla mnie szczególnie ważna, bo przez długi czas wmawiałam sobie, że nie umiem pisać wzruszających, emocjonalnych historii. W końcu postanowiłam udowodnić sobie, że jednak potrafię. Nie wiem, czy mi się to udało, ale sądząc po opiniach czytelniczek, chyba nieśmiało mogę powiedzieć, że tak :)

 

 

Anna Langner rozkochała czytelniczki w swojej twórczości dzięki umiejętności tworzenia emocjonalnych, autentycznych historii, które angażują na każdym etapie lektury. Jej twórczość, dostępna zarówno w wersji papierowej, jak i cyfrowej, to doskonała okazja, by zanurzyć się w opowieściach pełnych emocji, które pozostają w pamięci na długo. Mamy nadzieję, że wśród twórczości autorki znajdziecie coś dla siebie.

Daj nam znać, czy Anna Langner to polska pisarka, która gości również na twojej półce, lub ma szansę na niej zagościć? Najnowsza książka autorki już czeka w ofercie księgarni Ebookpoint, by doładować Twoją biblioteczkę!


Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Papierowe Serca :)