Dzieci zadają pytania, które potrafią zaskoczyć nawet najbardziej świadomych dorosłych. „Mamo, co to znaczy umrzeć?”, „Dlaczego niektórzy są bezdomni?”, „Czy ty mnie zawsze będziesz kochać?”. Odpowiedź na te pytania to nie tylko kwestia wiedzy, ale przede wszystkim – wrażliwości, empatii i zrozumienia dziecięcej perspektywy. Z okazji Dnia Dziecka rozmawiamy z Justyną Korzeniewską, psycholożką i neuropsycholożką, doktorką nauk humanistycznych, autorką nowości od Wydawnictwa RM - Jak rozmawiać z dzieckiem i być lepszym rodzicem, dostępnej na naszej platformie Ebookpoint.

DZIEŃ DZIECKA – ŚWIĘTO CAŁEJ RODZINY

 

Z okazji Dnia Dziecka – czego najbardziej, Pani zdaniem, potrzebują dziś dzieci od dorosłych?

Justyna Korzeniewska: W czasach, gdy Konwencja o Prawach Dziecka to nie tylko deklaracja ONZ, ale szereg obowiązujących zasad prawnych chroniących dzieci, wydaje się, że najmłodszym niczego nie brakuje do prawidłowego rozwoju. Wobec powszechnej dostępności wielu atrakcyjnych dla maluchów dóbr i artykułów, można myśleć, że współczesne dzieci „mają wszystko”. Jednak nawet te otoczone troskliwą opieką, nie zawsze mają zaspokojone potrzeby emocjonalne i czują się spełnione jako dzieci. Najczęstszy błąd jaki popełniają współcześni rodzice to postrzeganie dzieci z własnej perspektywy, czyli potrzeb i aspiracji dorosłych. Jaskrawym tego przykładem jest wysokie wartościowanie aktywności dzieci, które są zbliżone do tego, co robią dorośli, przy lekceważeniu tych typowo dziecięcych. Jakże często rodzice są dumni gdy ich kilkulatek „sam włącza sobie bajkę lub grę na tablecie”. Jednocześnie są niezadowoleni jeśli podczas spaceru wskakuje do kałuży, próbuje wejść na płot, albo udaje, że znaleziony patyk to konik, a w domu maluje kredkami ścianę. Prawidłowa ocena tych zachowań powinna być dokładnie odwrotna. Korzystanie z urządzeń ekranowych przez dzieci to tylko aktywność odtwórcza i bierna. Wystarczy kopiowanie ruchów dłoni dorosłego, żeby pacnąć w okienko odtwarzania, a potem pasywnie patrzeć i słuchać. Natomiast skok do kałuży czy wspinanie się na płot to zaawansowana aktywność fizyczna, bazująca na umiejętności balansowania ciałem i wykonywania ruchów naprzemiennych. Nadawanie innych funkcji i znaczeń przedmiotom to przejaw używania wyobraźni w zabawach „na niby”, a rysowanie to wyraz kreatywności.
Wysokie wartościowanie korzystania przez dzieci z urządzeń ekranowych to efekt błędnego myślenia dorosłych, polegającego na przenoszeniu oceny z przedmiotu na użytkownika. Komputer, czy telefon komórkowy to element nowoczesnych technologii. Natomiast w naciskaniu określonych pól na ekranie dotykowym nie ma niczego nowatorskiego, zaawansowanego ani sprzyjającego rozwojowi dzieci. Maluchy potrzebują i oczekują od dorosłych zrozumienia ich autentycznych dziecięcych potrzeb. Przejawem tego jest wspieranie ich w aktywnościach typowych dla ich wieku, w których używają myślenia i wyobraźni, a nie nagradzanie za kopiowanie zachowań dorosłych i bierną percepcję wytworów innych osób.

 

Poświęciła Pani książkę tematyce „trudnych pytań”, które dzieci zadają dorosłym. Pytań, które sprawiają trudność nie tyle dzieciom, co rodzicom. Czy ma Pani radę odnośnie tego, jak mówić dziecku prawdę, a jednocześnie nie wzbudzać w nim lęku, nie stresować?

JK: Największym problemem dla dorosłych jest uwzględnianie perspektywy postrzegania świata przez dziecko. Jest to trudne, ale jednocześnie konieczne, żeby prawidłowo rozmawiać z nim. Dopiero wtedy odpowiedzi na jego pytania, będą wartościowe i użyteczne. Będą dostarczały wiadomości, pomocnych w zrozumieniu świata ludzi i zjawisk natury. 
Różne doświadczenia dzieci i dorosłych powodują odmienne postrzeganie tych samych zjawisk, spraw i osób. Przykładem może być to, jak dzieci rozumieją określenie „obcy człowiek”. Rodzice często używają go, ucząc dziecko ostrożności w reagowaniu na propozycje innych osób, którzy mogą go skrzywdzić. Dla dorosłych jest to oczywiste, że obcy to nieznajomy, spoza rodziny, nie spokrewniony z nami. Dzieci natomiast za obcego uznają kogoś kto wygląda odmiennie, zachowuje się nietypowo, mówi w sposób niezrozumiały. Dlatego maluch za obcą uzna ciocię ubraną np. w długą sukienkę i kapelusz oraz mówiącą: „ten wasz potomek to wykapany ojciec, no tak niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Dziecko w ogóle nie wie, że kuzynka mówi o nim, zastanawia się co to jest „po Tomek” i dlaczego ona mówi o jabłkach, gdy on je tylko banany. Natomiast jakiś mężczyzna ubrany podobnie jak tata i prowadzący na smyczy pieska, o jakim marzy, natychmiast staje mu się bliski. Wtedy w ogóle nie myśli o nakazach rodziców, żeby nie rozmawiać z obcymi, bo nie odnosi tego stwierdzenia do tej konkretnej osoby. Ten przykład pokazuje jak trudne i nieskuteczne jest przekazywanie dzieciom informacji, gdy nie uwzględnia się ich spojrzenia na świat i ludzi.

 

Pisze Pani o dziecięcym „Ja! Moje! Daj!”. Jak odczytywać takie zachowania – jako brak wychowania czy raczej sygnał o potrzebach rozwojowych dziecka?

JK: Przedszkolak ze względu na typowy dla tego okresu egocentryzm poznawczy widzi świat tylko z jednej – własnej perspektywy. Natomiast dzieci powyżej 6 roku życia dostrzegają już potrzeby innych i nawet jeśli nadal wolą kierować się tym, czego one chcą, to rozumieją, że inni mają odmienne zdanie, potrzeby, preferencje. Nie oznacza to, że dziecko w prosty sposób „wyrasta” z tego infantylnego egoizmu. Jest to nie tylko wynik rozwoju intelektu dziecka, ale w dużej części efekt jego doświadczeń, a to co przeżywa to skutek oddziaływań wychowawczych rodziców. Dlatego wynik końcowy, w postaci wrażliwości na potrzeby innych i umiejętności dostosowania się do oczekiwań społecznych, to efekt dynamicznego procesu dojrzewania umysłowego, wspieranego przez działania wychowawcze rodziców.

 

Media cyfrowe to dziś temat numer jeden w wielu domach. Jak rozmawiać z dzieckiem o ekranach, skoro my sami często nie dajemy dobrego przykładu?

JK: Faktycznie przykład dorosłych jest dużo cenniejszy niż ich słowa i ma dużo większą siłę oddziaływania. Rodzic pracujący zdalnie lub naukowo nie będzie dawał dobrego przykładu, spędzając wiele czasu przy komputerze. Jednak nie jest wcale na straconej pozycji i może wpoić dziecku zdrowe zasady korzystania z nowoczesnych technologii. Ważne jest wprowadzenie do życia domowego kilku zasad, które będą uczyły, że kontrolujemy korzystanie z urządzeń elektronicznych. Przekonają dziecko, że to my decydujemy do czego używamy tych sprzętów, a nie one sterują nami, przywiązując nas do określonego rodzaju bodźców, rozrywki, zachowań.
Można na przykład wprowadzić zasadę, że nie korzystamy z telefonów, tabletów itp. w czasie spożywania posiłków, włącznie z regułą, że nie wolno kłaść telefonu na stole, przy którym jemy. Jest to bardzo cenna zasada z powodów higienicznych. Telefony, wielokrotnie dotykane niekoniecznie czystymi rękami i zbliżane do twarzy w trakcie mówienia, to tak duże siedlisko zarazków, że są określane – wcale nie przesadnie – jako „bomby biologiczne”. Kładzenie ich na stole z jedzeniem i dotykanie w czasie spożywania posiłków to istotna droga transmisji chorobotwórczych drobnoustrojów. Przestrzegając tej zasady jednocześnie pielęgnujemy zasadę, że rodzinne posiłki to czas dla nas, to moment wzajemnego okazywania sobie zainteresowania i wyrażania uczuć, a nie „dopieszczania telefonu”.
Dla dzieci bardzo korzystna będzie również zasada, że nie korzysta się z urządzeń ekranowych przed zaśnięciem. Uczy to kontrolowania korzystania z nowych technologii, a jednocześnie sprzyja dobrej jakości snu u dzieci i budowaniu więzi z rodzicem. Światło emitowane przez te ekrany, określane jako niebieskie, charakteryzuje się wysoką energią, przez co pobudza, zakłócając proces zasypiania dziecka. Przestrzeganie zasady, że wieczór to czas na relaks, wyciszenie, rozmowę i wspólne czytanie to ogromna korzyść, nie tylko dla dziecka, ale całej rodziny. 


Co powiedziałaby Pani rodzicom, którzy chcą być „lepsi”, ale nie wiedzą, od czego zacząć?

JK: Najlepszym początkiem jest przypomnienie sobie siebie z dzieciństwa. Swoich potrzeb, marzeń, pragnień z tego czasu oraz źródeł radości i przyjemności. Dobrą do tego okazją może być wspólne z dziećmi świętowanie Dnia Dziecka, poprzez zaangażowanie we wspólne zabawy, a nie tylko organizowanie atrakcji dla maluchów. Po takich doświadczeniach łatwiej zrozumieć ich potrzeby. Na przykład wyjaśnić dlaczego dziecko uporczywie powtarza pewne zachowania, wbrew nakłanianiu go do czegoś przeciwnego i jest zdeterminowane, żeby łamać wprowadzane zasady.
Następnie pomocne będzie uważne obserwowanie i słuchanie dziecka. Wtedy w jego zabawach można dostrzec trafne odzwierciedlenie obserwacji otoczenia, a pytania zaskakują swoją trafnością. To pomaga dostosować odpowiedzi do autentycznych potrzeb dziecka i stosować skuteczne metody wychowawcze.

 

Na zakończenie, proszę powiedzieć, czego życzyłaby Pani wszystkim rodzicom i dzieciom z okazji Dnia Dziecka?

JK: Życzę prawdziwie wspólnego świętowania, tak aby dobrze bawiły się i dzieci i ich rodzice. Warunkiem tego jest odnalezienie w sobie tej dziecięcej radości, nawet jeśli jest się już poważnym dorosłym. Niech ten dzień będzie dniem żywiołowej radości i ekscytującej zabawy wszystkich ludzi. Tych małych, którzy nie znają jeszcze dorosłych trosk i zabawa jest ich główną aktywnością. Jak również dorosłych, którzy zachowali w sobie to naturalne, spontaniczne dziecko. Dzięki temu cieszą się z prostych gier, zachwycają naturalnymi zjawiskami, czerpią przyjemność z towarzystwa innych. Życzę wszystkim wspaniałego Dnia Dziecka!
 

O AUTORCE

Justyna Korzeniewska - psycholog i doktor nauk humanistycznych. Swoje doświadczenia zawodowe zdobywa i wykorzystuje w pracy w Instytucie Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Ciepłe i pełne szacunku podejście do dzieci stara się propagować poprzez artykuły prasowe adresowane do rodziców, np. w „Twoim Maluszku” oraz występując jako ekspert w programach telewizyjnych, m.in. w „Wielkim Świecie Małych Odkrywców” (TVP) i „Zaklinaczu Dzieci” (TVN). Zawodowe i prywatne kontakty z dziećmi ugruntowały w niej przekonanie, że troska o ich prawidłowy rozwój to najlepsza inwestycja w przyszłość, a jednocześnie ubogacające doświadczenie dla dorosłych. Dzieciom zawdzięcza stałą ciekawość świata, pragnienie poznawania ludzi i odkrywania nowych form aktywności.

 

Publikacje Justyny Korzeniewskiej znajdziesz w księgarni Ebookpoint jako ebooki:

 

Okładka - Jak rozmawiać z dzieckiem i być lepszym rodzicem - Justyna Korzeniewska

(ebook)

31.99 zł 39.99 zł (-20%)

(19,90 zł najniższa cena z 30 dni)

Okładka - Kłopotliwe zachowania dzieci - Justyna Korzeniewska

(ebook)

15.92 zł 19.90 zł (-20%)

(12,90 zł najniższa cena z 30 dni)

Okładka - Rozmowy z dzieckiem - Justyna Korzeniewska

(ebook)

23.92 zł 29.90 zł (-20%)

(9,90 zł najniższa cena z 30 dni)


Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem RM :)