Struktury gdańskie były kompletnie rozbite, stocznia nie drukowała ulotek, wszystko właściwie leżało i jedyną dużą drukarnię mieliśmy tylko my. Była nas dość liczna grupka kilkunastu osób, m.in. mój brat Darek, Piotr, Zbyszek, Marek, cała rodzina Zientarskich i Wojtek Falkowski. Grupa na zmianę drukowała ulotki, których codziennie schodziła ogromna