Mama za nią nie przepadała, a rodzeństwo dokuczało jej i traktowało jak wyrzutka. Różniła się od swoich, jak brzydkie kaczątko z baśni Andersena, bo miała czarne futro, którego lśniące kosmyki zwijały się w długie niesforne loki. Ale to właśnie dlatego była jedynym szczeniakiem, któremu dziadek Krzykacz nadał prawdziwe imię. W tej chwili poczuła, ż