Od zachodu wieje wściekły, zimny wiatr; czarne chmury pokrywają niebo, słońce zachodzi w krwawej aureoli, rzucając bladawe światło, smutne, jak ostatnie pożegnalnie, na granitowe skały Bretanii. Ocean huczy, noc zbliża się powoli; zielone bałwany tracą swą matową przezroczystość, ciemnieją i stają się bardziej jeszcze wzburzone rozbijają się z huki