TrumPolacy. Kto w Polsce czeka na drugą amerykańską rewolucję Adam Sokołowski, Robert Kowalczyk

1. Połtora roku temu zrecenzowałam Reżim. Doniesienia z putinowskiej Polski Adama Sokołowskiego. Ja nie wiem, on się niczego nie nauczył. Człowiek stara się, męczy, probuje tłumaczyć, przekonywać, życzliwie wskazywać drogę, ale nie, do niektorych nie dociera i wciąż piszą i piszą, chociaż nawet podkastow nagrywać nie powinni. Recenzja była druzgocąca, kiedyś szanujący się literaci normalnie skakali po takich z Giewontu, no, ale ten cały Sokołowpodlaski najwyraźniej miał apetyt na więcej. Ja nie wiem, to chyba jakiś sadłomasłochista! Tym razem popełnił książkę do społki z niejakim Robertem Kowalczykiem, to znaczy zakładając, że ich nazwiska to nie te, no, kryptonity, bo rownie dobrze jeden może nazywać się Bigos, a drugi Kaszanka. Książka nosi tytuł TrumPolacy. Kto w Polsce czeka na drugą amerykańską rewolucję. Ja nie wiem, dla mnie to jakieś takie trumptadrackie, a poza tym do niczego się nie rymuje. Zresztą, mogli byli do mnie zadzwonić, tobym im powiedziała, że, po pierwsze, to nie żadna rewolucja, tylko kontrrewolucja, bo przecież Trump chce, żeby było tak, jak było, a nie, że jest tak, jak jest, a po drugie, to przecież czekam na to ja i wszyscy przyzwoici ludzie, bo codziennie jak idę do pracy, to się boję, że wrocę jako Hieronim, bo mi kierownik wrzuci do kawy pigułkę gwałtownej zmiany płci. A oni zamiast tego poświęcili prawie poł książki na opis jakichś przegrywow z PiS, Do Rzeczy, Ordo Iuris czy innych dziwnych konferencji lub stowarzyszeń, o ktorych nikt nigdy nie słyszał i ja się pytam, komu to przeszkadzało? Notabene na dzień dobry rozbawiła mnie strona redakcyjna, na ktorej napisano, że wszelkie podobieństwo do osob i zdarzeń jest przypadkowe. Ha, ha, więc to tak?! Sok-Ołow i Krowalczyk non stop szkalują Prezydenta Trumpa na wszelkie możliwe sposoby, nazywając go narcyzem [co oni w ogole mają do kwiatow?] () o nienachalnych zdolnościach intelektualnych albo ignorantem (), [ktory] ma zasob słownictwa na poziomie ucznia czwartej lub piątej klasy podstawowej, oskarżają go o robienie interesow z rosyjską mafią, pranie pieniędzy (ja nie wiem, to chyba dobrze, jak pieniądze są czyste?), odwracanie sojuszy, ciągłe bankructwa i podejrzane comebacki, wreszcie o chęć przejęcia państwa za sprawą jakiegoś tam Projektu 2025, po czym myślą, że takim tanim chwytem wykpią się od poniesienia konsekwencji? No więc słuchajcie, wy nędzne publicysty: fakt, że zamieściliście w tej szmirze niemal osiemset (O-SIEM-SET! Nienormalni!) przypisow, by zaraz potem napisać, że wszelkie podobieństwo do osob i zdarzeń jest przypadkowe mowi o waszej wiarygodności wszystko, co trzeba, wszystkim, co trzeba. Jeśli sądzicie, że w ten sposob unikniecie pozwow na grube milijony, to mam złą wiadomość. Trump, ten Mandarykowy Mandaryn, spadnie na was niczym tona czegoś ciężkiego, a wasze libkowo-lewackie zawodzenie i zazdrość o jego wycieczki do Związku Radzieckiego nic wam tu nie pomogą. Wszyscy widzą, że Prezydent Trump nie rzuca słow na litr ani nie plecie, co mu glina na język przyniesie, tylko mężnie stawia czoła geopolitycznym wyzwaniom wspołczesności: walczy o pokoj do ostatniego naboju (wszak przestał je wysyłać Ukraińcom), dokonuje wielkiego wyzwolenia Ameryki spod okupacji migrantow (a więc jaki z niego rasista, skoro oddaje Rdzennym Amerykanom ich kontynent?), no i przede wszystkim ratuje nas przed Nawałą Ze Wschodu. Chińcyki trzymają się mocno, co już sto lat temu z okładem opisał słynny polski literat Połwyspski w swej nie mniej słynnej Stypie, i tylko Trump, ten Chuck Norris światowej dyplomacji, może nas przed nimi obronić. No i nie zapominajmy, że Wiceprezydent Vance to niezłe ciacho, normalnie dałabym mu nawet na jeżu. Żeby nie było, że się tylko czepiam, to powiem, że książka ma jedną zaletę: wydaną ją wyłącznie w formie elektronicznej, więc nie wycięto na to badziewie niewinnych drzew. Choć, naturalnie, jest to też wada, ponieważ tysiące biednych Kongijczykow zginęło w biedaszybach kopalni kobaltu, byście mogli ją przeczytać na swoich Kindleach i tabletach. Też się chyba zatrudnię w kopalni, bo mam już dość recenzowania takich gniotow. Nie polecam. Neologizda Nos-Wściubińska dla magazynu Niskie Obcesy PS W ramach ekspiacji oraz aktu zbiorowej pokuty z prośbą o przebłaganie za te paskudne bezeceństwa, napisałam o Prezydencie Trumpie limeryk: Pewien człek z włosem oranż, pochodzący z Niu Jorku, Wciskał kit. Robił pieniądz, handlując kotem w worku. Aż na dłoni kaktusem Wyrosł nagle POTUS-em, Teraz cła nakłada, inne każdego wtorku.

   Rozwiń »
   Opinia: anonimowa Opinia dodana: 2025-07-02 Ocena: 6   

   Opinia potwierdzona zakupem

   Opinia dotyczy produktu: ebook

   Czy opinia była pomocna:

    TAK  (0)  NIE  (0)

2. Straszne jak wiele rzeczy z tej książki się sprawdza

   Opinia: anonimowa Opinia dodana: 2025-03-31 Ocena: 6   

   Opinia potwierdzona zakupem

   Opinia dotyczy produktu: ebook

   Czy opinia była pomocna:

    TAK  (0)  NIE  (0)

3. Rzetelna porcja wiedzy, trzeźwa ocena amerykańskiej i polskiej sytuacji

   Opinia: anonimowa Opinia dodana: 2025-03-26 Ocena: 6   

   Opinia potwierdzona zakupem

   Opinia dotyczy produktu: audiobook

   Czy opinia była pomocna:

    TAK  (0)  NIE  (0)

więcej opinii

ukryj opinie