ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Opinie czytelników - Ogrodnik i śmierć

6

2025-07-21
Celina
To nic takiego! mowi moj ojciec. Gospodinow dołączył do kręgu moich zainteresowań czytelniczych powieścią Schron przeciwczasowy i od tego momentu stał się moim pisarzem. Teraz przeczytałam kolejną powieść Gospodinowa Ogrodnik i śmierć. O starości i śmierci, pożegnaniu i utracie zapisano już wiele stron. Powieść rozpoczyna się smutną konstatacją: Patrzę na niego i myślę, że nikt nie uczy nas, jak się starzeć. Co robić na koniec życia? Jak zwolnić, jak przyzwyczaić się do tego, że teraz twoim zadaniem jest odpoczynek (czy odpoczynek to zadanie? Narrator opowiada o dzieciństwie i życiu ojcem, by nie mowić o jego powolnym odchodzeniu i śmierci, bo przecież tego też nikt nie uczy. Nikt nie mowi o tym, że fizyka bolu uwalnia od miażdżącej pustki i owej metafizycznej nicości śmierci, przed ktorą stajesz. Najgorzej uporać się z obojętnością świata na takie tragedie. Kiedy odchodzi ojciec, świat o tym nie wie i nie zajmują go nasze osobiste tragedie, życie toczy się dalej. Opowieść o ojcu snuje się przez wszystkie strony. Raz jest zwyczajna, raz pełna humoru, bo i ojciec snuł epickie opowieści nawet o najdrobniejszych zdarzeniach, z ktorych powstawały pieśni godne Homera. Nawet błahe i drobne zdarzenia w jego opowieściach zamieniały się w perły. Uprawiany przez niego z wielkim oddaniem i zamiłowaniem ogrod stał się metaforą życia. Ojciec pozostanie w krokusach i hiacyntach, będzie niewidzialny pojawiał się między przebiśniegami. Bo ogrod przywodzi idee zmartwychwstania, botaniczną nieśmiertelność, bo rośliny wiedzą, jak umrzeć, by powrocić do życia. Ogrodnik umiera, ale ogrod nie. Po odejściu ojca jego syn odkrywa, że niewiele rzeczy po nim zostało. Misją ojca było bowiem ocalenie czasu przeszłego, historii rodzinnych, o ktorych już nikt nie pamiętał. Pielęgnował je jak swoj ogrod. Cały świat przeszły przekazał swoim dzieciom, by znały swoje korzenie. Było to jak wołanie o nieśmiertelność, antyczne zawołanie Horacego Non omnis moriar, wołanie o kontynuację istnienia w pamięci, co czyni jego syn, ktorego pisanie o ojcu i ogrodzie ratuje przed bolem i cierpieniem po jego stracie, bo żałoba jest tak naprawdę egocentryczną żałobą po sobie samym w opuszczonym świecie. Zanikły rytuały pośmiertne i wielka sztuka opłakiwania (jak u Homera) nie istnieje. Musimy przyjąć mało efektowne stwierdzenie To nic takiego! za pogodzenie się ze śmiercią jako czymś naturalnym i nieuniknionym. Rownocześnie zaklinanie życia z ojcem w słowa, budowanie jego legendy pomaga w odbyciu żałoby i zachowaniu go w pamięci. Nikt nie uczy nas, co należy robić po czyjejś śmierci, ktora jest unheimlich (straszna). Jak przetrwać wszystkie etapy żałoby i doznać konsolacji? Narrator znajduje ją w pisaniu, wierzy w słowo, choć w obliczu śmierci słow zaczyna brakować. Staje przed nowym wyzwaniem jako syn i jako pisarz. Pomaga mu ogrod, podsuwając porownania i końcowe konstatacje: szczęście trwa krotko, jak żonkile i lnianki, smutek zostaje dłużej, jak ta uparta trwa, ktora wszystko przygłusza. W obliczu śmierci nie są ważne słowa, tylko bliskość, trzymanie odchodzącego za rękę, by wspolnie przejść z nim most nocy i potem się rozdzielić. Liczne odwołania do kultury antycznej nadają powieści rys podniosłej szlachetności, a przywoływanie antycznego smutku czy Homeryckiego ukojenia wspołbrzmią z nastrojem i metaforyką utworu.
Sposób płatności