Bitcoin i stojąca za nim technologia są czymś niesamowitym. To innowacja, z jaką do tej pory nie mieliśmy styczności. Działa na innych zasadach niż pi

Bitcoin i stojąca za nim technologia są czymś niesamowitym. To innowacja, z jaką do tej pory nie mieliśmy styczności. Działa na innych zasadach niż pieniądze skrywane w naszych kieszeniach, ale może zostać użyta do podobnych celów.

Aby się bogacić, zarabiać, inwestować, ale także bawić i korzystać z życia. A to wszystko bez wszędobylskich macek centralnych systemów walutowych zaglądających chciwym okiem do portfeli zwykłych ludzi. Korporacje inwigilują i nachalnie ingerują w naszą prywatność. Bitcoin jest spełnieniem marzeń o demokracji finansowej i niezależności jednostki. Otwiera nam bramy do zupełnie nowego świata, pozbawionego anachronicznych molochów na glinianych nogach, których głównymi zadaniami były obrót naszymi pieniędzmi i kontrola nad nimi. Bitcoin już teraz zmienia nasz świat, który po wyjściu z kryzysu finansowego będzie wyglądał zupełnie inaczej. Kontrola nad rynkami finansowymi skupi się w rękach nieformalnej grupy G2 — odchodzącej potęgi Stanów Zjednoczonych i rosnącej potęgi Chin. Z drugiej strony Bitcoin zaproponuje ludziom bardziej efektywne działanie, oparte na prywatności, swobodzie przepływu i kosmopolityzmie pieniądza. Wielu ludzi o Bitcoinie słyszało, ale ich pojęcie jest w tej kwestii przeważnie mgliste i ogranicza się do kilku ogólników, które najlepiej sprzedają się w mediach wykorzystujących krzykliwe nagłówki (na przykład Pęka bańka na wirtualnej walucie?). W ostatnim czasie o Bitcoinie najczęściej mowa była w wiadomościach dotyczących prania brudnych pieniędzy oraz narkotykowych giełd zapełnionych przez uzależnionych od pornografii, domorosłych programistów, ale jest to jego zupełnie nieprawdziwy obraz. Pejoratywny odbiór zjawiska wirtualnych walut wynika na ogół z niezrozumienia ich istoty, a także z lęku przed innowacjami, działającego według zasady: „Lubimy to, co już znamy”. Znacznie gorzej za to „sprzedają się” pozytywne informacje dotyczące „zdobywania przez Bitcoina kolejnych baz”. Niewiele osób wie, że Bitcoin jest już uznawany za walutę w Niemczech, w krajach skandynawskich można za niego kupić espresso w kawiarni, a na Cyprze wypłacić z bankomatu. To wszystko dzieje się we wnętrzu Unii Europejskiej połączonej wspólną walutą. Piękno Bitcoina polega właśnie na tym, że nie jest on koniecznością narzucaną z góry, a stanowi kwestię wolnego wyboru. To, czy chcemy z niego korzystać, zależy tylko od nas.

Czym jednak tak naprawdę Bitcoin jest?

Bitcoin to cyfrowa waluta, co oznacza, że do swojego działania wykorzystuje on komputery i internet. W gruncie rzeczy Bitcoin jest to księga transakcji w której każda płatność jest dokładnie odnotowana z adresem portfela odbiorcy i nadawcy, datą, godziną i kwotą. Wartość Bitcoinów wyznacza, podobnie jak wartość soku pomarańczowego czy samochodów — wolny rynek, zgodnie z prawami popytu i podaży. Podobnie zresztą jak najpopularniejsze obecnie waluty, gwarantowane przez banki — kiedyś mające poparcie w surowcach znajdujących się w strzeżonych skarbcach. Najczęściej kruszcem było złoto albo srebro, które wraz z Bitcoinem dzielą pewną bardzo ważną cechę — występują stosunkowo rzadko. Wydobywanie bitcoinów (o którym piszę szerzej w dalszej części książki) wiąże się z rozwiązywaniem skomplikowanych matematycznych problemów. Użytkownicy ścigają się w znajdowaniu ich rozwiązań, za co najszybsi dostają nowe bitcoiny. Ich wydobywanie nie będzie jednak trwało w nieskończoność — w szczytowym okresie liczba bitcoinów w obiegu osiągnie poziom prawie 21 milionów (konkretnie 20 999 999,97690000) i dalej nie będzie rosła.

Czy wiesz, że... „Bitcoin — pisany z dużej litery w przypadku opisywania koncepcji Bitcoin lub sieci jako całości. Np. »Uczyłem się dziś o protokole Bitcoin«. bitcoin — z małej litery jest używany by opisać bitcoiny jako jednostka obrachunkowa. Np. »Wysłałem dziś dziesięć bitcoinów«”. Źródło: https://bitcoin.org/pl/slownik

Bitcoin jako dobro rzadkie

Wyobraźmy sobie, jak wyglądałaby nasza codzienność, gdyby w obiegu mogło znajdować się tylko 21 mln zł… To bardzo mała liczba — zapewne przewyższa ją obecnie nawet suma transakcji dokonywanych tygodniowo w przeciętnym mieście. Można przypuszczać, że gdyby tak było w rzeczywistości, to siła nabywcza pojedynczej złotówki wystrzeliłaby niebotycznie w górę i za nowego maybacha płacilibyśmy kilka groszy. Jak wtedy wyglądałyby codzienne rozliczenia? Bułki kosztowałyby miliardowe części złotówek? Aby utrzymać płynność rozliczeń, należałoby wprowadzić zupełnie nowe monety i banknoty o mniejszych nominałach. Tego problemu nie ma w przypadku bitcoinów. Oficjalnym skrótem nazwy tej jednostki jest BTC, oznaczający 1 bitcoina. Ale w powszechnym użyciu zdecydowanie częściej można się spotkać z wartościami o wiele mniejszymi, na przykład bitcentem (0,01 BTC), milibitcoinem (0,001 BTC) albo mikrobitcoinem (0,000001 BTC). Poniżej tej ostatniej wielkości już generalnie nie schodzi się w rozliczeniach, ale aby zabezpieczyć los waluty w przyszłości, umożliwiono jej dzielenie aż do części setnomilionowych (0,00000001 BTC)! Ta właśnie najmniejsza część bitcoina zwyczajowo nazywana jest „satoshi” (od imienia twórcy). Choć teraz kryptowaluty nie można dzielić na mniejsze części, to w przyszłości może zaistnieć taka potrzeba, wtedy wystarczy jednak zaktualizować protokół Bitcoina.


* Artykuł zawiera fragment książki pt. „Bitcoin. Złoto XXI wieku” Karol Kopańko, Mateusz Kozłowski (Onepress 2014).

Czas trwania promocji od 24.05.2017 do 30.05.2017