Przed tobą rozciąga się Rubież, cholerne zadupie w pobliżu zniszczonej Samary i wypalonych orenburskich stepów. Nikt nie przejdzie, nikt nie przejedzie. O ile czasami nie nadbiegnie jakaś poczwara, która marzy o tym, żeby wbić w ciebie kły, pazury, kolce czy coś jeszcze gorszego, jesteś sam we mgle, niepewny. W perspektywie masz zaś długie kilometr