ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

    W szponach gułagu: Powiew nadziei

    (ebook) (audiobook) (audiobook)
    Wydawnictwo:
    Jot Ka
    Ocena:
    Bądź pierwszym, który oceni tę książkę
    Stron:
    309
     
    PDF
    Czytaj fragment

    Ebook (26,78 zł najniższa cena z 30 dni)

    31,50 zł (-18%)
    25,83 zł

    Dodaj do koszyka lub Kup na prezent
    Kup 1-kliknięciem

    ( 26,78 zł najniższa cena z 30 dni)

    Przenieś na półkę

    Do przechowalni

    Treść tej książki różni się od innych. Jej tytuł "Powiew nadziei" odpowiada ówczesnym okolicznościom, jakie panowały w katorżniczych łagrach. W marzeniach i tęsknocie, w tamtych warunkach, całkowitej nadziei nie mogło być, a stawała się ona pewnym muśnięciem lub powiewem upragnionej wolności. W tej książce zająłem się losami młodych dziewczyn, które w Wileńskiej Armii Krajowej pełniły funkcję łączniczek. Wszystkie były jeszcze niepełnoletnie, co nie przeszkadzało sądom kapturowym skazać je na wysokie wyroki. Jedna z nich wyróżniała się urodą i innymi walorami. Miała na imię Lola, a nazwisko Marcinkiewicz. Szczególnie pięknie brzmiał jej pseudonim - Lolita. W procesie sądowym skazano ją na przysłowiową dychę, którą niemal całą przepracowała w różnych łagrach. Z aresztu wyszła nieco wcześniej. Władze oparły swą decyzję na fakcie, że osądzono ją jeszcze w okresie niepełnoletności. Dopiero śmierć Stalina rozwiązała ten problem na korzyść tych młodych istot. W książce pokazana jest również przyjaźń młodej Polki Loli z chłopakiem z Holandii Gerhardem Goetzem. Oboje spotkali się w szpitalu łagiernym: on jako lekarz, ona zaś była sanitariuszką. Jak to zawsze w takich przypadkach bywa - ten kontakt powoli przerodził się w miłość. Trwa ona czas jakiś dopóki pozwalają na to ukształtowane warunki w łagrze. Przychodzi jednak moment, kiedy musi ulec likwidacji piękna miłość, oparta na prawdziwej przyjaźni. Okoliczności sprzymierzyły się przeciwko nim, bo Gerhardowi kończył się wyrok i musiał jechać na przymusowe osiedlenie. Lolę zaś zabrano do innego łagru. Nastał moment pożegnania. Chciał ją jeszcze ostatni raz uścisnąć i ucałować, ale dozorca z rykiem szarpnął ją za rękę i wypchnął za bramę łagierną. Gerhard zaś z rozwartymi jeszcze ramionami stoi i widzi, jak jego ukochana całkiem znika mu z pola widzenia. Będąc już na zesłaniu, nad rzeką Leną, napisał piękny wiersz, poświęcając go swej ukochanej dziewczynie. Wysyła go jeszcze na adres jej cioci Marysi zamieszkałej w Dynenburgu, ale do rąk Loli dotrze on dopiero za pięć lat. Wtedy już adres Gerharda zatraci się na zawsze. Z lat niewoli, wielkiej przyjaźni i młodzieńczej miłości, pozostaną już tylko wspomnienia i piękna poezja. Pod koniec tomu opisane są wydarzenia powstańcze w łagrze Kengir, które trwały 40 dni. Był to wielki bunt więźniów z racji złych warunków bytowania. Bierze w tym udział młodzież studiująca ongiś na lwowskich uczelniach. W toku zajść nastąpiło połączenie obozów żeńskich i męskich. Zrodziła się przy tym wielka przyjaźń i tęsknota za tym co ludzkie, co piękne. Na plan pierwszy wysuwają się tu dwie postacie: student ze Lwowa Szymek oraz młodziutkie dziewczę z długimi warkoczami, czyli Ksenia. Ich jedynym marzeniem jest ponowny powrót na Lwowskie Uczelnie. Tu razem pełnią dyżury strażnicze i łączy ich wspólna idea walki o wolność i obopólna sympatia. Atak wrogich sił nastąpił o świcie, kiedy Ksenia z Szymkiem wspólnie spędzali czas na ławeczce tuż obok baraku żeńskiego. Najpierw zaatakowano samolotami, a następnie ruszyły czołgi siejąc śmierć z broni maszynowej i miażdżąc wszystko po drodze. Szczególnie ucierpiały baraki gdzie spali ludzie. Jeden z nich ruszył wprost na barak żeński i aby zapobiec masakrze, Ksenia i Szymek próbowali go zatrzymać. On zaś natarł na nich. Po kilku sekundach było już po wszystkim. Po Szymku i Kseni pozostały tylko dwie zakrwawione plamy. Ich ciała zostały wgniecione do świeżo poruszonej ziemi. Wraz z czołgami jechały wywrotki zabierające martwe ciała. Ksenia z Szymkiem trafili na samą górę załadowanego samochodu. Długie warkocze dziewczyny zwisały poza burtą wywrotki, wykonując pewne ruchy, bo samochód jadąc po nierównościach podrzucał i trząsł. Wywrotka wywaliła ciała zabitych do jamy wyrytej w stepie. Po zakopaniu ciał - miejsce to zrównano z ziemią, nie stawiając tam żadnego znaku. Po latach trudno było odnaleźć miejsce pochówku, bo zdążyły już wyrosnąć stepowe tulipany, które swą czerwienią przypominają do dziś ludzką krew.Rafał Pławiński (autor)

    Wybrane bestsellery

    Zamknij

    Wybierz metodę płatności

    Zamknij Pobierz aplikację mobilną Ebookpoint